Jak czytałyście tydzień temu, byłam u dermatologa i rozpoczęła się moja kuracja. Szczegóły TUTAJ
28.09.2015 Dzień pierwszy (poniedziałek):
W pierwszy dzień po wizycie zjadłam tabletki, te które miałam juz wykupione, czyli Fluconazole (antygrzybiczy lek), Vitapil i Witaminę E. W skórę głowy wtarłam Alpicort E.
O ile Vitapil nie spowodował nudności, o tyle Alpicort sprawił, że skóra głowy bardzo swędziała mnie nad karkiem i nad lewym, tym "gorszym" uchem.
29.09.2015 Dzień drugi (wtorek):
Rano musiałam umyć włosy, bo wychodziłam z domu na ważne spotkanie. Od uszu w dół nałożyłam na godzinę minimalną ilość lnianego oleju Mokosh, a włosy oczyściłam Radicalem Med przeciwko wypadaniu włosów. Jako ze posiada on w składzie SLES, nawilżyłam skalp żelem Skin 79 i nawilżająca maską siedem sił od Agafii.
Wszystko po 15 minutach dokładnie spłukałam i chłodnym nawiewem suszarki starałam sie jako tako wystylizować włosy. Nie użyłam żadnych kosmetyków do stylizacji, jedynie końcówki zabezpieczyłam olejkowym serum. Od mycia, do zakończenia stylizacji wypadło mi około 66 włosów, a od rana do wieczora naliczyłam ich w sumie 109.
Wszystko po 15 minutach dokładnie spłukałam i chłodnym nawiewem suszarki starałam sie jako tako wystylizować włosy. Nie użyłam żadnych kosmetyków do stylizacji, jedynie końcówki zabezpieczyłam olejkowym serum. Od mycia, do zakończenia stylizacji wypadło mi około 66 włosów, a od rana do wieczora naliczyłam ich w sumie 109.
Po powrocie do domu wtarłam w skórę głowy Alpicort E i wykupiony Ivoxel (w miejsca szczególnie piekące). Do witamin i Fluconazolu doszła witamina D3.
Niestety, świąd był nie do wytrzymania, wszystko piekło, nawet miejsca, które wcześniej nie były problematyczne. Zaczęłam myśleć nad ta moją kuracją i dokładnie studiowałam ulotki każdego leku. Doszłam do zaskakujących wniosków:
- nie wiem na 100% jak to z tym drożdżakiem jest, bo dermatolog nie użyła mikroskopu. Co prawda dokładnie obejrzała głowę, ale jednak nie wiem, czy zakażenie drożdżakiem jest widoczne gołym okiem. Nie zostałam przebadana lampą Wooda, ale podobno pierwsze stadia zakażenia nie są widoczne w tym świetle, więc nie mam pretensji,
- nie wiem na 100% jak to z tym drożdżakiem jest, bo dermatolog nie użyła mikroskopu. Co prawda dokładnie obejrzała głowę, ale jednak nie wiem, czy zakażenie drożdżakiem jest widoczne gołym okiem. Nie zostałam przebadana lampą Wooda, ale podobno pierwsze stadia zakażenia nie są widoczne w tym świetle, więc nie mam pretensji,
- fajnie, ze dostałam witaminy, ale nie otrzymałam tabletek z witaminą B, która to pomoże w walce z kandydazą (zapalenie drożdżakowate),
- myślałam w poniedziałek, że Ivoxel to lek zewnętrzny na grzybicę (mogłam go odebrać dopiero we wtorek), ale nie - to tylko marnie działający jak na razie lek antyświądowy,
- co za tym idzie, tak na prawdę nie mam nic co powoduje walkę z grzybem od zewnątrz, a jedynie tabletki Fluconazole, brane raz dziennie, które działają wewnętrznie,
- Alpicort E cieszy się kiepską, nawet bardzo kiepską opinią. W poniedziałek coś poczytałam, ale wystraszona tym co wyczytałam, szybko wyłączyłam stronki. Niestety, po moim wpisie na blogu, dostałam maile i komentarze, że ten lek jest okropny i po odstawieniu, a nawet w czasie kuracji następuje poprawa, a potem włosy lecą 2 razy bardziej,
- mam BARDZO wysuszoną skore głowy, a Alpicort E zawiera Isopropyl, który zapewne spowodował zwiększony świąd,
- dermatolog mówiła o kiepskim stanie skóry głowy, ale nie dostałam nic na poprawę,
- mało tego, zaleciła szampon, który posiada SLES w składzie, a to wysusza mnie ostatnio niemiłosiernie,
- Cortineff na świąd uszu nie powinien być używany przy grzybicach i zakażeniach skórnych,
- to samo tyczy się Alpicortu E i Ivoxelu - oba mają przeciwwskazania do używania przy kandydazie.
Po rozmowie z jedna z moich czytelniczek, Małgosią, której tutaj jeszcze raz dziękuję, a która miała podobne problemy ze skórą głowy, na świąd poleciła mi Cyrkogel, a na zewnętrzna walkę z grzybami - Clotrimazol.
Jeśli o Clotrimazol chodzi, miałam w domu jeden do walki z wypryskami, więc wsmarowałam go nad karkiem i za uszami, co przyniosło mi dodatkowo ulgę w pieczeniu w tych miejscach.
Szukałam tez czegoś, co pomoże w walce z łojotokiem, bo na przesusz używam kilku rzeczy na raz i doszłam do wniosku, ze mam w domu Betuleco, które jest stosowane przy tego typu dolegliwościach.
Stwierdziłam, że Ivoxelu i Alpicortu nie będę używać, chyba, że może jeszcze spróbuję z tym pierwszym. Alpicort natomiast jest lekiem na łysienie, a ja chce wyleczyć suchość, łojotok i drożdżaki, bo to te przypadłości są przyczyna wypadania włosów. Alpicort nie pomaga mi w leczeniu skóry głowy, a włosy i tak wzmacniam tabletkami. (Szkoda tylko 50 zł wydanych na ten lek, nawet nie wiecie, jak bardzo szkoda!).
30.09.3015 (środa):
Rano wtarłam Clotrimazol w cały skalp, na godzinę i wzięłam wszystkie 4 tabletki. Po godzinie oczyściłam skór głowy scrubem i umyłam włosy Stieproxem, który rano przyniosła mi koleżanka, bo został jej po jej własnej kuracji sprzed miesiąca. (Stieprox jest to szampon na grzybicę, pomaga przy łupieżach i łojotoku).
W skalp wtarłam na 20 minut mieszankę żelu aloesowego i maski nawilżającej. To samo naniosłam na włosy.
Wszystko dokładnie wypłukałam i wtarłam wcierkę - Betuleco + biostymina + przegotowana woda. Potem przesuszyłam pasma chłodnym nawiewem.. Do tego momentu (od wtarcia Clotrimazolu, do wysuszenia) wypadły 102 włosy, w całym dniu było to ponad 150 sztuk.
Być może w tym miejscu zastanawiacie się, po co używam masek do włosów - te dwa dni chciałam je lekko dowartościować po wcieraniu Alpicortu, ale ze już postanowiłam go nie stosować, maski pójdą tylko na długość, jako balsam wcierany 5 minut. Obecnie od tego momentu skóra będzie tylko nawilżana.
Wieczorem wzięłam witaminę B, którą kupiła mi mama.
Od tej pory dziennie będę brać 5 tabletek: 4 w trakcie sniadania (Vitapil, E, D3 i B) oraz jedną o 12:00 - Fluconazole.
01.10.2015 (czwartek):
Noc minęła ok, poza jednym dziwnym pieczeniem w nowym miejscu - wysoko z tyłu głowy, choć to jeszcze nie czubek. Tak, jakby mi ktoś palił tam zapałkę. Trwało to jakieś 5 minut, ale nie drapałam, nie dotykałam, tylko czekałam. Potem samo ustąpiło i do rana miałam spokój.
Do śniadania zjadłam witaminy i stwierdziłam, że nie myje włosów, bo tego nie wymagają, a szampon może mi podrażnić skórę.
Rano wyczesałam dobrze pasma i zebrałam wpadnięte włosy (około 20). 10 sztuk wsadziłam pod mikroskop i byłam zdziwiona - myślałam, że zobaczę tam biedne, liche cebulki, a tym czasem były to zdrowe, grube cebule. Tym bardziej byłam zdziwiona, gdy wyrwałam kilka mocno siedzących włosów - te wyrwane miały małe, liche cebulki i były całe pooblepiane. Nie wiem, czy to wszystko zależy od tego w jakiej fazie wzrostu są wypadające/wyrwane włosy, czy od czegoś innego.
Około 15 rozpuściłam włosy, bo pół dnia chodziłam w lekkim koczku. Coś tam czasem zaswędziało i zapiekło, ale było ok. Po rozpuszczeniu skóra zaczęła piec, co wiąże z tym, ze końce opierały się na karku i ramionach i cały włos był wprawiany w ruch, co z kolei powodowało podrażnienie skóry i cebulek. Wtarłam więc w skórę Cerkogel30 i pieczenie stało się dużo mniejsze, choć nie powiem, że ustąpiło całkowicie.
Do końca dnia (czesanie, rozpuszczenie włosów, rozczesanie, wtarcie a następnie wyczesanie Cerkogelu) wypadło około 90 włosów, co wcale nie oznacza, że to aż o 60 włosów mniej niż wczoraj - ja ich po prostu dziś nie myłam, więc nie drażniłam za bardzo mieszków i skóry.
02.10.2015 (piątek):
W nocy to samo - silne pieczenie czubka głowy. Później spokojna noc i od rana koszmar, potworne pieczenie i wypadające włosy. Przy rozczesywaniu rano leciało ich tak 4-6, obecnie to już 20, tak samo jak wczoraj.
Włosy umyłam tylko Radicalem Med na wypadające włosy i wtarłam w nie wodę aloesową (TUTAJ o niej piszę, na samym dole posta). Wysuszyłam chłodnym nawiewem, bo dzień nie był specjalnie ciepły, a mnie nie spieszno do choroby. W sumie od rozczesania przed myciem do rozczesania po wysuszeniu - 81 włosów, w całym dniu było to około 150 sztuk i uważam, że włosy na prawdę lecą już bardzo, bo nawet niedotykane, po prostu spadają mi na ramiona. Cerkogel dziś nie pomógł na niesamowite pieczenie (chyba najgorsze w całym tygodniu), ulgę przyniósł Clemastinum i chłodne powietrze na dworze.
03.10.2015 (sobota).
Włosów nie myłam, naprzemiennie chodziłam w kucyku, albo w rozpuszczonych pasmach. Pieczenia nie czułam praktycznie w ogóle (te nad karkiem, dość łagodne, zamaskowałam Cyrkogelem, który pomógł tym razem), ale też działał jeszcze Clemastin, dodatkowo do 14 byłam poza domem, więc głowa była chłodniejsza. Później spałam do 17:00, co za tym idzie, nie ruszałam głową. Niestety około 18:30 zaczął się na nowo cały cyrk ze świądem i pieczeniem, ca bokach i z tyłu głowy. Samo wcieranie Cerkogelu raz jeszcze spowodowało oblepienie moich dłoni około 25 włosami różnej długości i młodości. Niestety, zaczynam wyczuwać, że w tych miejscach od początku najbardziej dokuczliwych, mam już mniej włosów i malutkie prześwity.
Clemastin w ogóle nie pomógł i z piekącą, bolącą skórą poszłam spać. Wypadło mi około 75 włosów, ale nie myłam ich dziś i nosiłam spięte dłuższy czas.
04.10.2015 (niedziela)
Tragedia. W nocy piekło - a dotychczas miałam w tym spokój raczej. Rano pieczenie, świąd, koczek nie pomaga, nic nie pomaga. Umyłam włosy tylko szamponem Equilibra, aby zobaczyć co będzie przy szamponie bez SLeS, ale nic to nie dało. Jest chyba najgorzej od czasu leczenia, bo nie pomaga mi po prostu nic.
Przy samym myciu tylko szamponem, 80 włosów nie moje. Rano wyczesałam ich po spaniu ponad 20. Czuję, że mam niej włosów niż miesiąc temu, straciłam już 9 mm w obwodzie kucyka, a po stronie gdzie noszę przedziałek i włosów jest mniej - jest już jedna, wielka, przyklapnięta tragedia.
Nie umiem spać, śni mi się że łysieję, trzy razy wpadłam już w histeryczny płacz, nie uśmiecham się, nie potrafię się skupić. Towarzyszy mi ciągły płacz, ból brzucha z nerwów i brak ochoty na cokolwiek, nawet na zwykłe radości, takie jak oglądanie TV czy zjedzenie ulubionego ciastka... Coraz częściej moim nieodłącznym partnerem jest ciągłe pieczenie i ból skóry podczas dotyku.
W ciągu tygodnia straciłam średnio licząc od 800 do 900 włosów. Nie są gęste, nigdy nie były, więc każda strata jest szybko zauważalna. Jestem w totalnym dołku i nie wiem co zrobić.
Czekam aż z urlopu wrócą trycholodzy z Kliniki chorób skóry głowy i włosów i umówię się na wizytę. Trzymajcie kciuki za to, aby był to bliski termin.
A takie coś, poza tematem wypadania włosów, udało mi się uchwycić wczoraj:
Być może w tym miejscu zastanawiacie się, po co używam masek do włosów - te dwa dni chciałam je lekko dowartościować po wcieraniu Alpicortu, ale ze już postanowiłam go nie stosować, maski pójdą tylko na długość, jako balsam wcierany 5 minut. Obecnie od tego momentu skóra będzie tylko nawilżana.
Wieczorem wzięłam witaminę B, którą kupiła mi mama.
Od tej pory dziennie będę brać 5 tabletek: 4 w trakcie sniadania (Vitapil, E, D3 i B) oraz jedną o 12:00 - Fluconazole.
01.10.2015 (czwartek):
Noc minęła ok, poza jednym dziwnym pieczeniem w nowym miejscu - wysoko z tyłu głowy, choć to jeszcze nie czubek. Tak, jakby mi ktoś palił tam zapałkę. Trwało to jakieś 5 minut, ale nie drapałam, nie dotykałam, tylko czekałam. Potem samo ustąpiło i do rana miałam spokój.
Do śniadania zjadłam witaminy i stwierdziłam, że nie myje włosów, bo tego nie wymagają, a szampon może mi podrażnić skórę.
Rano wyczesałam dobrze pasma i zebrałam wpadnięte włosy (około 20). 10 sztuk wsadziłam pod mikroskop i byłam zdziwiona - myślałam, że zobaczę tam biedne, liche cebulki, a tym czasem były to zdrowe, grube cebule. Tym bardziej byłam zdziwiona, gdy wyrwałam kilka mocno siedzących włosów - te wyrwane miały małe, liche cebulki i były całe pooblepiane. Nie wiem, czy to wszystko zależy od tego w jakiej fazie wzrostu są wypadające/wyrwane włosy, czy od czegoś innego.
Około 15 rozpuściłam włosy, bo pół dnia chodziłam w lekkim koczku. Coś tam czasem zaswędziało i zapiekło, ale było ok. Po rozpuszczeniu skóra zaczęła piec, co wiąże z tym, ze końce opierały się na karku i ramionach i cały włos był wprawiany w ruch, co z kolei powodowało podrażnienie skóry i cebulek. Wtarłam więc w skórę Cerkogel30 i pieczenie stało się dużo mniejsze, choć nie powiem, że ustąpiło całkowicie.
Do końca dnia (czesanie, rozpuszczenie włosów, rozczesanie, wtarcie a następnie wyczesanie Cerkogelu) wypadło około 90 włosów, co wcale nie oznacza, że to aż o 60 włosów mniej niż wczoraj - ja ich po prostu dziś nie myłam, więc nie drażniłam za bardzo mieszków i skóry.
02.10.2015 (piątek):
W nocy to samo - silne pieczenie czubka głowy. Później spokojna noc i od rana koszmar, potworne pieczenie i wypadające włosy. Przy rozczesywaniu rano leciało ich tak 4-6, obecnie to już 20, tak samo jak wczoraj.
Włosy umyłam tylko Radicalem Med na wypadające włosy i wtarłam w nie wodę aloesową (TUTAJ o niej piszę, na samym dole posta). Wysuszyłam chłodnym nawiewem, bo dzień nie był specjalnie ciepły, a mnie nie spieszno do choroby. W sumie od rozczesania przed myciem do rozczesania po wysuszeniu - 81 włosów, w całym dniu było to około 150 sztuk i uważam, że włosy na prawdę lecą już bardzo, bo nawet niedotykane, po prostu spadają mi na ramiona. Cerkogel dziś nie pomógł na niesamowite pieczenie (chyba najgorsze w całym tygodniu), ulgę przyniósł Clemastinum i chłodne powietrze na dworze.
03.10.2015 (sobota).
Włosów nie myłam, naprzemiennie chodziłam w kucyku, albo w rozpuszczonych pasmach. Pieczenia nie czułam praktycznie w ogóle (te nad karkiem, dość łagodne, zamaskowałam Cyrkogelem, który pomógł tym razem), ale też działał jeszcze Clemastin, dodatkowo do 14 byłam poza domem, więc głowa była chłodniejsza. Później spałam do 17:00, co za tym idzie, nie ruszałam głową. Niestety około 18:30 zaczął się na nowo cały cyrk ze świądem i pieczeniem, ca bokach i z tyłu głowy. Samo wcieranie Cerkogelu raz jeszcze spowodowało oblepienie moich dłoni około 25 włosami różnej długości i młodości. Niestety, zaczynam wyczuwać, że w tych miejscach od początku najbardziej dokuczliwych, mam już mniej włosów i malutkie prześwity.
Clemastin w ogóle nie pomógł i z piekącą, bolącą skórą poszłam spać. Wypadło mi około 75 włosów, ale nie myłam ich dziś i nosiłam spięte dłuższy czas.
04.10.2015 (niedziela)
Tragedia. W nocy piekło - a dotychczas miałam w tym spokój raczej. Rano pieczenie, świąd, koczek nie pomaga, nic nie pomaga. Umyłam włosy tylko szamponem Equilibra, aby zobaczyć co będzie przy szamponie bez SLeS, ale nic to nie dało. Jest chyba najgorzej od czasu leczenia, bo nie pomaga mi po prostu nic.
Przy samym myciu tylko szamponem, 80 włosów nie moje. Rano wyczesałam ich po spaniu ponad 20. Czuję, że mam niej włosów niż miesiąc temu, straciłam już 9 mm w obwodzie kucyka, a po stronie gdzie noszę przedziałek i włosów jest mniej - jest już jedna, wielka, przyklapnięta tragedia.
Nie umiem spać, śni mi się że łysieję, trzy razy wpadłam już w histeryczny płacz, nie uśmiecham się, nie potrafię się skupić. Towarzyszy mi ciągły płacz, ból brzucha z nerwów i brak ochoty na cokolwiek, nawet na zwykłe radości, takie jak oglądanie TV czy zjedzenie ulubionego ciastka... Coraz częściej moim nieodłącznym partnerem jest ciągłe pieczenie i ból skóry podczas dotyku.
W ciągu tygodnia straciłam średnio licząc od 800 do 900 włosów. Nie są gęste, nigdy nie były, więc każda strata jest szybko zauważalna. Jestem w totalnym dołku i nie wiem co zrobić.
Czekam aż z urlopu wrócą trycholodzy z Kliniki chorób skóry głowy i włosów i umówię się na wizytę. Trzymajcie kciuki za to, aby był to bliski termin.
A takie coś, poza tematem wypadania włosów, udało mi się uchwycić wczoraj:
Mnie niestety strasznie wypadają włosy od paru miesięcy! Co mnie zdziwiło, to, że kiedy myję włosy odżywką to włosów nieco mniej mi z głowy ubywa. Na szczęście. Choć kolorowo nie jest i troszkę zaczynam się martwić :(
OdpowiedzUsuńZ tego do czego doszlam ostatnimi czasy, podraznil i uczulil mnie prawdopodobnie kosmetyk(seria kosmetykow) jeden firmy. Niestety nie mam dowodow, wiec glosno mowic nie bede co to za produkty. Znalazlam wpis sprzed 5 lat, ze te same kosmetyki przyprawiły babke o łyse placki i depresje. Jednak na ogol te preparaty ciesza sie rewelacyjnymi opiniami - sama po nich tez mam piekne wlosy. Z utesknieniem czekam na wizyte u trychologa
UsuńOj nieciekawie. Współczuję.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze trzymaj za mnie kciuki :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko się udało :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńEch, powodzenia w kuracjach doprowadzających do ładu :) przykra historia.. ja sama kiedyś miałam problemy skórne, ale takie które nie dotyczyły skalpu a skóry nóg.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że musiałaś przechodzić przez chorobę :(
UsuńMasz naprawdę ciężką sytuację z tym wypadaniem, ale trzymaj się kochana to minie i potem będzie tylko lepiej. Wiem co czujesz bo u mnie włosy także wypadają przy jednym czesaniu wypada ok 150, tylko ja nie mam takich problemów z skórą głowy. Stres który Ci towarzyszy nie jest dobry i postaraj się go pozbyć
OdpowiedzUsuńAnszpi a wiesz co Ci jest?
UsuńMnie narzeczony wczoraj wyciągnął na zakupy, dziś na spacer, rodzice pomagają z lekarzami, także staram się nie stresować, inni tez pomagają, ale wiesz jak jest, to są MOJE kochane włosy :(
Myślałam, że to ja mam problem z wypadaniem włosów... Czytając Twoją historię stwierdzam, że mój "problem" to nie problem. Bardzo Ci współczuję i życzę szybkiej poprawy kondycji Twojej skóry i włosów...
OdpowiedzUsuńsa osoby które mają jeszcze gorzej - ja tylko chce poznać w końcu przyczynę i walczyć z nią i jej skutkami, ale tak skutecznie
UsuńMi głownie włosy wypadają, jak mam anemię albo jak używam złych produktów do włosów ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby włosy wróciły jak najszybciej do dobrej formy!
no z tymi produktami cos jest na rzeczy, ale badania robiłam - wszystko w normie
UsuńHmm... na drożdzycę zewnętrznie najlepszy jest pimafucort - stososowałaś może? Niestety jest to lek wypisywany na recptę - bardzo dobrze radzi sobie też ze swędzeniem. Tyle niestety co mogę Ci biedna poradzić ;(( a może wypróbuj po prostu zwykly nizoral?
OdpowiedzUsuńJejku kochana, jestem przerażona. Potrzebujesz dobrego lekarza czym prędzej. U mnie z dermatologiem niestety było to samo :/ Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńMnie pomogły kosmetyki Wax Pilomax.Włosy odrosły i stały się gęstrze i mocniejsze.
OdpowiedzUsuń