Hey!
Co u Was, jak tam włosy podczas pierwszych dni jesieni? Mam nadzieje, że wszystko w porządku i nie wypada wam za dużo kosmyków.
Ja jestem właśnie w czasie mojego comiesięcznego apogeum, czyli najmocniejszego wypadania i najsilniejszego pieczenia, ale spokojnie, niebawem znów przejdę w fazę "jest ok".
Tak jak pisałam, byłam u ginekolog, która po dokładnej analizie intensywności wypadania zawyrokowała, ze powinnam jeszcze raz zbadać poziom testosteronu (ktoś już o tym wspomniał). Zasugerowałam też odrobaczanie (dzięki Ewelina za podpowiedź), jednakże mam iść najpierw na badanie, czy odrobaczanie w ogóle jest mi potrzebne, bo w ciemno leku nie dostanę.
Jak tam się mają moje włosy? Całkiem dobrze. Dostają ostatnio porządnego odżywienia w postaci maseczek z dodatkiem masła shea i miodu. Nie obce są im też proteiny i odżywcze szampony :) Prawie zawsze po myciu robię im płukankę z czarnuszki. Ogólnie wyglądają dobrze, są puszyste i błyszczące. Urosły od 1 września 2 cm (efekt działania czarnuszki, zazwyczaj przy mojej dolegliwości pieczeniowo-wypadaniowej to 1, max 1,5 cm) i mają w obwodzie kucyka 6 cm (chcę 12! :P ).
Nie posiadam zdjęć typowo na aktualizację, nie miał mi ich kto dziś zrobić, a niestety, są za długie (w sumie to stety) i nie mieszczą mi się już w kadrze w odległości na wyciągnięcie ręki. Ale ale! Mam kilka fotek z komórki, z różnych dni ;)
Tragedia z tymi zdjęciami, jeśli akurat ma się okno po prawej stronie ;) Lecę sie szykowac do wyjścia, trzymajcie się ciepło i słonecznie, pa :*