Imbirowo-wiśniowy scrub od Organic Shop

Cześć.

Wspominałam w moim poście, w którym pisałam o powrocie do blogowania, o taki jednym kosmetyku, który skłonił mnie do powrotu. I dziś będzie własnie o nim wpis. Na końcu wyjaśnię, dlaczego to własnie ten konkretny scrub chciałam Wam zaprezentować.


Nazwa produktu:
Organiczny scrub do twarzy imbirowo-wiśniowy / Organic ginger and cherry Cleanising face scrub.

Producent:
Organic Shop.

Cena:
Ok. 9-10 zł.
 
Konsystencja, kolor, zapach:
Zapach jest nieziemski. Pachnie jak smakowity, wiśniowy jogurt, aż chce się go jeść!
Konsystencja jest moim zdaniem ciut za rzadka jak na scrub - to taki właściwie krem jest.


Opakowanie:
Tubka o pojemności 75ml.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Octyldodecanol, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Pinus Sibirica Shell Powder, Xanthan Gum, Panax Ginseng Root Extract*, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Olea Europea Frui Oil*, Malpighia Punicifolia Fruit Extract*, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Polyacrylate, Panthenol, Allantoin, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acod, Cl 14720, Cl 16266.

* z organicznych upraw.

Obietnice producenta:
Scrub wzbogacony w ekstrakty imbiru i wiśni. Delikatnie złuszcza, wygładza skórę, nawilża i odżywia.

Moje wrażenia:
Pierwsze co zrobiłam po otwarciu opakowania (zabezpieczonego sreberkiem), to powąchałam ten scrub i zakochałam się. Wspaniały zapach wiśni z lekką nutą mleczną sprawiły, że na prawdę miałam wrażenie, ze trzymam jogurt w tubce. Imbiru nie wyczułam.
Drugie wrażenie było już średnie.  Wylałam na dłoń nie za dużą ilość scrubu i rozpoczęłam masowanie twarzy. Jakoś tak było nijako, zbyt lekko i delikatnie. Wydawało mi się, że wmasowuję krem, maskę jakąś, a nie peelinguję sobie buzię. No ale winą obarczyłam zbyt małą porcję, której użyłam do "zabiegu" (tak, małe opakowanie, żal mi było wyciskać 1/4 zawartości).
Trzecie wrażenie, czyli drugie użycie kosmetyku również nie spowodowało, żebym jakoś bardziej przekonała się do tego produktu. Tym razem wycisnęłam porządną dawkę scrubu i tak samo jak ostatnio, w ogóle nie wyczułam drobinek podczas masażu twarzy.
Przyjrzałam się więc dokładniej tym malutkim cząsteczkom i doszłam do wniosku, że drobneczki są niezwykle małe i bardzo miękkie. Powinny to być zmielone nasiona szyszek sosny, ale tak jak w opisie składu czytamy, jest to raczej puder/proszek, niż cząstki i to rozmoknięte.

Scrub poza pachnięciem i odżywieniem cery absolutnie nie złuszcza, czyli nie spełnia swojego kluczowego zadania - nie robi tego, co powinien robić scrub. Tak, ja wiem, ze on ma złuszczać DELIKATNIE, ale delikatnie nie oznacza wcale.
I wiecie co? Tak bardzo zirytował mnie ten kosmetyk, na który bardzo liczyłam, bo lubię Organic Shop, że poczułam niesamowitą chęć wylania swoich żali. A gdzie lepiej pomarudzić, jak nie na własnym blogu?



Nie wiem co myśleć. Polecać, czy nie? Produktu zużyję aż do dna, ale będzie on służył jako pozostawiona na kilka minut maska/krem, a nie scrub. Jeśli ktoś liczy na miłe doznania zapachowe i przyjemną w dotyku buźkę, niech kupi. Jeśli ktoś liczy na złuszczanie - lepiej jest rozejrzeć się za czymś mocniejszym, bo to nie nadaje się nawet dla wybitnie delikatnej skóry.

6 komentarzy :

  1. Szkoda, że się zawiodłaś. Ja miałam od nich krem do rąk i szału też nie było ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam nic z tej marki - a i chyba dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo lubię tą markę ;p szkoda, że scrub jako scrub się nie sprawdził ale zapachu jestem bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opakowanie ma piękne, zapowiadało się że to będzie dobry kosmetyk, a tu lipa. Szkoda, ja lubię mocniejsze peelingi więc pewnie też poczułabym się zawiedziona...

    OdpowiedzUsuń
  5. Już sam zapach by mnie zniechęcił, bo ani nie przepadam za wiśnią, ani za imbirem ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka