Witam.
Witam po raz pierwszy po prawie dwuletniej przerwie! Wita blondynka, z rudymi włosami!
Niektórzy
może jeszcze mnie pamiętają. Na początku założyłam ten blog, ponieważ
chciałam razem z Wami zawalczyć o piękne włosy po katastrofalnym cięciu
(nadal mam ochotę ukatrupić fryzjerkę, ale uciekła do Holandii.
Oficjalnie za chlebem, ale ja tam wiem swoje ;) ). Po wprowadzeniu
olejowych wcierek i bogatej pielęgnacji, włosy powoli odrastały, stawały
się piękniejsze i mocniejsze, a moje szafki pękały w szwach od nadmiaru
kosmetyków - szamponów, masek i odżywek. W pewnym momencie zemściło się
to na mnie. Materialnie i fizycznie. O ile jakoś musiałam przeboleć
wyrzucanie niezużytych a przeterminowanych kosmetyków, tak przesadnym
używaniem tych wszystkich preparatów zrobiłam sobie ogromną krzywdę na
głowie.
Przypomnijmy sobie.
Przypomnijmy sobie.
To
był lipiec 2015 roku. Pojechałam na wakacje do Grecji. Tam kąpałam się w
słonym morzu, nurkowałam, dobrze się bawiłam. Opalałam, wystawiałam na
słońce. O w obawie przed zniszczeniem włosów - nakładałam na nie tony
kosmetyków. Mgiełki, maski, silikony. Dużo mgiełek, dużo silikonów.
Ogromne ilości masek. Po powrocie zaczęły wypadać mi włosy. Zwaliłam to
na zmianę klimatu, słońce, do tego nałożył mi się okres. Zaczęłam
stosować wcierki, z alkoholami. I jeszcze więcej masek, których
przedawkowanie wiązało się z niesamowitym przyklapem. A jak przyklap, to
i mocny szampon, aby wszystko dokładnie zmyć. Włosy leciały, z dnia na
dzień coraz bardziej. Do tego doszło swędzenie skóry głowy, później
pieczenie i niesamowity ból przy dotyku. Dochodziło nawet do tego, że
nie umiałam położyć głowy na poduszce, spałam na siedząco.
Zaczęły
się wycieczki po dermatologach i trychologach. Nikt nic nie wie. Ale
nie dlatego, że nie wie bo nie. Dlatego, że nikomu nie chciało się
ruszyć dupy i zajrzeć mi we włosy. Byłam diagnozowana na oko (grzybica,
łupież, nużyca), faszerowana antybiotykami, lekami przeciwgrzybicznymi
(wysuszają) i wcierkami na bazie alkoholu. Fenomenem była Pani
dermatolog, robiąca doktorat z trychologii, która uznała, że włosy mi
wypadają bo: mam raka, wrzody żołądka i robaki.
Chodziłam
na badania krwi, tarczycy, hormonów. Przebadałam się dosłownie wzdłuż i
wszerz. Włosy leciały, głowa piekła a ja nie wiedziałam co się dzieje.
Wyniki w normie. Portfel coraz szczuplejszy. Raz nawet popłakałam się
że... nie mam niedoczynności tarczycy! Tak, popłakałam się, bo to
oznaczało, że nadal nie znałam przyczyny swojego stanu.
W tym czasie coś tam jeszcze poblogowałam, choć częściej już nie, niż tak.
W tym czasie coś tam jeszcze poblogowałam, choć częściej już nie, niż tak.
Przestałam stosować maski, nie zależało mi już. Mogłam równie dobrze wyłysieć i kupić sobie perukę, przynajmniej lepiej bym
wyglądała. Włosy stały się suche, sianowate, brzydkie. Zmniejszył mi
się obwód kucyka o prawie 2 centymetry. Nie widziałam sensu dbania o te
resztki piór, które mi zostały.
Ścięłam
włosy do ramion i zaczęłam spinać z tyłu. Myłam byle czym, nie
zabezpieczałam końcówek. Włosy dalej wypadały, skóra piekła i swędziała.
Zaczęłam z tym żyć.I tak sobie trwałam, czekając, aż wypadnie mi
ostatni włos. Raz na sto lat postanawiałam jenak się przemóc, ale szybko
się poddawałam.
Przełom
nastąpił pod koniec 2017 roku. Miałam nagły napad świądu, więc zaczęłam
się drapać w szale. Myślałam że wydrapie sobie skórę aż do samej
czaszki i.. ni z tego ni z owego spojrzałam pod paznokcie, czego nie
robiłam nigdy wcześniej. A tam.. biały pył. Olśnienie.
Zawsze
miałam problem z utrzymaniem prawidłowego poziomu nawilżenia organizmu i
skóry. Sucha skóra twarzy, sucha skóra nóg. I to właśnie te nogi
spowodowały olśnienie, ponieważ ten biały pył pod paznokciami był do
złudzenia podobny do tego, co się pod nimi znajdowało, kiedy drapałam
swędzące mnie łydki - suchy, schodzący naskórek.
Wszystko
zaczęło układać się w całość - ja mam ekstremalnie przesuszony skalp!
Dlatego wcierka Aplicort (na bazie alkoholu, duuużej ilości alkoholu)
spowodowała u mnie wrażenie, że pali mi się głowa. Słona woda, tony
masek, mocne szampony, wcierki - to wszystko spowodowało, że moja głowa w
końcu powiedziała dość. A ja, nie wiedząc co mi jest, dalej
kontynuowałam swoje zgubne rytuały.
Zaczęłam na nowo walczyć. Spędziłam kilka tygodni na wyszukiwaniu w internecie najlepszych preparatów do nawilżania skóry oraz keratolitycznych złuszczaczy. Po pewnym czasie włosy przestały wypadać, choć skóra nadal się niesamowicie buntowała. Z tygodnia na tydzień, oprócz mniejszej ilości włosów znajdowanych na szczotce i w łazience, zaczęłam dostrzegać ich coraz więcej.. na głowie! Tak, odrastały. A i nawet pojawiły się dni, kiedy skóra robiła sobie wolne od uprzykrzania mi życia.
Obecnie włosy wypadają mi w ilości godnej zaakceptowania - choć na pewno i tak większej, niż przed wyjazdem do Grecji. Skóra głowy jest raczej spokojna, choć zdarza się, że wprowadza bunt. Nadal jest sucha, ale już nie ekstremalnie. Czasem z tyłu głowy pojawi się zapalenie mieszka włosowego, co swędzi. Swędzi mnie też czasem bez przyczyny, po prostu swędzi i czekam aż przestanie. Pieczenie ustało całkowicie.
Dlaczego na nowo zaczęłam blogować? Bo odzyskałam utraconą nadzieję - nadzieję, że jeszcze kiedyś spełnię swoje marzenie o długich, ładnych włosach. Nie są gęste, nie są grube - nigdy nie były. Ale mogą być znów zadbane, błyszczące i mimo wszystko, mogą budzić zachwyt. Znów mają potencjał, a ja znów mam dawną energię.
Wiem co zrobiłam źle, uczę się na wcześniejszych błędach. Chcę wprowadzić do mojej pielęgnacji zioła kondycjonujące, z którymi dopiero zaczynam przygodę, póki co - bardzo udaną. Chcę przekazywać Wam moje doświadczenia, chcę abyście i Wy opowiadały mi o swoich.
Moja skóra głowy jest bardzo wrażliwa i nie wiem czy to się kiedykolwiek zmieni, czy przywrócę ją do stanu sprzed lipca 2015 roku. Uczę się z nią żyć, uczę się o nią dbać. Nie wiem w jakim kierunku pójdzie ten blog, bo oprócz pielęgnacji włosów, chciałabym poruszać także inne kwestie, takie jak pielęgnacja twarzy i ciała. I jeszcze może coś o malowaniu paznokci? Albo o sprawach niekoniecznie związanych z urodą? Zobaczymy.
Dlaczego mam rude włosy? Jest to przyczyna sięgnięcia po ratunek, po zioło, które poprawia stan skóry głowy i naprawia osłabioną strukturę włosów - po hennę.
O kosmetykach, które mi pomogły oraz o ziołach, które obecnie zaczynam stosować - na pewno napisze już niebawem.
Kilka zdjęć na koniec, megakrótka historia moich włosów na fotkach:
Zaczęłam na nowo walczyć. Spędziłam kilka tygodni na wyszukiwaniu w internecie najlepszych preparatów do nawilżania skóry oraz keratolitycznych złuszczaczy. Po pewnym czasie włosy przestały wypadać, choć skóra nadal się niesamowicie buntowała. Z tygodnia na tydzień, oprócz mniejszej ilości włosów znajdowanych na szczotce i w łazience, zaczęłam dostrzegać ich coraz więcej.. na głowie! Tak, odrastały. A i nawet pojawiły się dni, kiedy skóra robiła sobie wolne od uprzykrzania mi życia.
Obecnie włosy wypadają mi w ilości godnej zaakceptowania - choć na pewno i tak większej, niż przed wyjazdem do Grecji. Skóra głowy jest raczej spokojna, choć zdarza się, że wprowadza bunt. Nadal jest sucha, ale już nie ekstremalnie. Czasem z tyłu głowy pojawi się zapalenie mieszka włosowego, co swędzi. Swędzi mnie też czasem bez przyczyny, po prostu swędzi i czekam aż przestanie. Pieczenie ustało całkowicie.
Dlaczego na nowo zaczęłam blogować? Bo odzyskałam utraconą nadzieję - nadzieję, że jeszcze kiedyś spełnię swoje marzenie o długich, ładnych włosach. Nie są gęste, nie są grube - nigdy nie były. Ale mogą być znów zadbane, błyszczące i mimo wszystko, mogą budzić zachwyt. Znów mają potencjał, a ja znów mam dawną energię.
Wiem co zrobiłam źle, uczę się na wcześniejszych błędach. Chcę wprowadzić do mojej pielęgnacji zioła kondycjonujące, z którymi dopiero zaczynam przygodę, póki co - bardzo udaną. Chcę przekazywać Wam moje doświadczenia, chcę abyście i Wy opowiadały mi o swoich.
Moja skóra głowy jest bardzo wrażliwa i nie wiem czy to się kiedykolwiek zmieni, czy przywrócę ją do stanu sprzed lipca 2015 roku. Uczę się z nią żyć, uczę się o nią dbać. Nie wiem w jakim kierunku pójdzie ten blog, bo oprócz pielęgnacji włosów, chciałabym poruszać także inne kwestie, takie jak pielęgnacja twarzy i ciała. I jeszcze może coś o malowaniu paznokci? Albo o sprawach niekoniecznie związanych z urodą? Zobaczymy.
Dlaczego mam rude włosy? Jest to przyczyna sięgnięcia po ratunek, po zioło, które poprawia stan skóry głowy i naprawia osłabioną strukturę włosów - po hennę.
O kosmetykach, które mi pomogły oraz o ziołach, które obecnie zaczynam stosować - na pewno napisze już niebawem.
Kilka zdjęć na koniec, megakrótka historia moich włosów na fotkach:
Obecny kolor:
Włosy na krótko przed rozpoczęciem wypadania:
Najgorszy okres moich dla moich włosów, rok 2016 i połowa roku 2017:
Ja właśnie zastanawiam się nad zakupem nowego mieszkania i trafiłem na taki artykuł https://lowcachwilowek.pl/darmowe-chwilowki/ odnośnie kupna mieszkania w powiecie tureckim. Powiedzcie mi co wy sądzicie o zakupie nowego mieszkania w takiej okolicy? Waszym zdaniem to dobry pomysł?
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam nad taka kuracja.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że udało się rozwiązać problem! Od siebie mogę polecić taki produkt, wcierka jest rewelacyjna na wypadające włosy: sklep.malpex.pl/produkt/bz-koktajl-wcierka-ziolowa-95ml/
OdpowiedzUsuńRynek pożyczek ratalnych oferuje wiele różnych propozycji, które, mimo podobieństw, mają pewne istotne różnice. Wybór odpowiedniej oferty może być trudnym zadaniem.
OdpowiedzUsuńPilna pożyczka na dzisiaj - warto porównać kilka podstawowych parametrów ofert, takich jak dostępne kwoty i okres spłaty, koszty RRSO, oprocentowanie, poziom weryfikacji danych kredytowych i finansowych, a także wymogi formalne dotyczące sytuacji finansowej.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba poświecić więcej własnej pracy, aby zadbać o siebie. Ja np. zimą nosze zawsze wełnianą czapkę, aby włosy nie ucierpiały od mrozu.
OdpowiedzUsuń