Witam.
Jakiś czas temu wspominałam Wam o produktach z Pilomaxu, które zostały mi przysłane w ramach testów. Są to kosmetyki do regeneracji i pielęgnacji włosów farbowanych, w kolorze jasnym.
O szamponach, maskach i odżywce które dostałam możecie przeczytać na firmowej stronie Pliomaxu, o TUTAJ.
Zacznę może od tego, że nie do końca zastosowałam się uwag producenta, co do używania produktów i postąpiłam inaczej. Ponieważ moje włosy były przez kilkanaście dni narażone na słońce, morską wodę i piasek, 4 razy pod rząd użyłam produktów jedynie do regeneracji i te dziś zamierzam Wam opisać. Później zaczęłam stosować się już do rad na stronie i wdrożyłam do testów także zielone tubki - pielęgnację. Na ten moment jednak, tak jak pisałam, omówię opakowania czerwone.
SZAMPON
Od niego zaczynamy prawie każdy "rytuał" dbania o nasze włosy. Bardzo bałam się, że taki typowy szampon regenerujący będzie miał sztuczny i chemiczny zapach. Nic bardziej mylnego - szampon pachnie ślicznie, lekko, owocowo i ma bardzo lekko zielony, przeźroczysty kolor. Pieni się ładnie i pomimo braku SLS i SLES domywa włosy bardzo dobrze, jednocześnie nie plącze pasm i nie sprawia że są szorstkie.
Tak samo jak szampon, pachnie ładnie i ma biały kolor, a konsystencja jest bardzo gęsta. Według mnie jest średnio wydajna. Ilość jaką zaleca nam producent, czyli jedna łyżka na średniej długości włosy, jest dla mnie porcją za małą i potrzebuję więcej, aby dobrze nasycić moje kłaczki.
Maska zmywa się fajnie, a po dokładnym zmyciu czuć, że włosy z niej skorzystały. Są gładkie, miękkie i przyjemne w dotyku. Pamiętać jednak trzeba, aby nie trzymać jej na głowie za długo, bo może obciążać. Czas jaki podany jest na opakowaniu czyli CZAS minut jest według mnie wystarczający i nie trzeba przesadzać.
ODŻYWKA W SPRAYU
Wpsikiwałam ją przed modelowaniem, tak jak przykazano. Kosmetyk nie obciąża włosów, jest lekki i odżywczy, choć zapach ma średni jak dla mnie. Ładnie wygładza i nawilża, wieńcząc dzieło szamponu i maski, ale... No właśnie, jest ale. Produkt jest zbyt lekki dla moich włosów. Nie dociąża ich tak jak powinien i niestety, ale nie potrafię na nim porządnie ułożyć fryzury. Końcówki szybko się wywijają, a włosy u nasady, opadają - właściwie już podczas stylizacji nie potrafię ich odbić od skóry głowy. To nie tak, że włosy są zbyt obciążone, lepkie czy tłuste. Nie, włosy są puszyste, czyste i zwiewne, ale nie współpracują i nijak nie da się ich porządnie uczesać. Sprawę załatwiłam inaczej za trzecim razem - w popsikane włosy wtarłam troszeczkę pianki do stylizacji, co spowodowało lepsze układanie się pasm.
----------------------------------------------------------
WRAŻENIA OGÓLNE:
Zacznę może od tego, że jak czytałyście wyżej - moja opinia o kosmetykach z Pilomaxu jest szczera. Co mi się nie podoba, to opisuję, a co jest według mnie dobre - zasługuje na pochwałę. To, że produkty dostałam za darmo nie ma żadnego wpływu na to co napisałam wyżej i napiszę poniżej.
Moje włosy po wakacjach w Grecji na prawdę się popsuły, straciły blask przez brak olejowania, były mocno wysuszone, zaczęły się troszkę plątać. W produktach z Pilomaxu pokładałam duże nadzieje, szczególnie właśnie w czerwonej regeneracji. Już po pierwszym użyciu zauważyłam poprawę stanu i jakości pasm. Były wyraźnie bardziej nawilżone, grubsze i sprężyste. Pomijając fakt, że odzywka zupełnie nie nadaje się do stylizacji, to jednak gołym okiem dało się zobaczyć, że produkty zadziałały. Włosy w dotyku stały się gładsze i zdrowsze.
Za drugim razem za długo potrzymałam maskę i włosy przeciążyłam, ale kolejne razy, trzeci i czwarty - było idealnie. Mam wrażenie, że moje pasma są w dużo lepszej kondycji niż przed wyjazdem, a spodziewałam się przynajmniej miesięcznej walki o polepszenie ich stanu.
Jedyne czego niestety nie zauważyłam, to wydobycia blasku koloru pofarbowanych pasemek. Owszem, sam blask włosów się poprawił (swój udział miał w tym też rytuał Kerastase), ale kolor nie wybija się jakoś szczególnie bardziej niż przedtem. Jednakże i tak wracam do swojego naturalnego koloru, więc dla mnie pasemka nie grają aż tak ważnej roli. Jestem niesłychanie zadowolona z obecnego stanu moich włosów i bardzo ciekawi mnie kolejny krok, czyli pielęgnacja, o której Wam napisze jak tylko przetestuje moje zielone tubki :) Na ten moment mogę Wam z całego serca polecić krok" regeneracja" od Pilomaxu.
Chętnie wypróbowałabym ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńmają różne wersje, każdy znajdzie coś dla siebie
UsuńCała kuracja zapowiada się bardzo interesująco.
OdpowiedzUsuńoo tak :)
UsuńFajnie że się zestaw spisał :)
OdpowiedzUsuńBałam się, ale wyszło super
UsuńA jak kształtuje się cenowo? Tak samo jak Kerastase w sensie można popłakać się z bólu po lekkim portfelu czy da się przeżyć;) ?
OdpowiedzUsuńW zależnosci od sklepu, apteki, cała kuracja coś koło 120-150 zł
UsuńUżywam tych kosmetyków kilka miesięcy, po pierwsze są bardzo wydajne, po drugie skuteczne. Kondycja włosów jest zupełnie inna. Polecam!
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :)
UsuńJestem ciekawa maski tej serii :)
OdpowiedzUsuńjest bardzo dobra
UsuńRównież jestem zadowolona z efektów jakie uzyskuję po stosowaniu tych produktów i cieszę się bardzo, że nie jestem sama :)))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
UsuńDziewczyny wypróbujcie nowej maski od Pilomaxu - tricho - powala! Klara
OdpowiedzUsuńKupiłam całe trio serii tricho i faktycznie jest super. Peeling szalenie się pieni. Bardzo odświeża skórę głowy. A maska tak słodko pachnie, że można by ją jeść :)
UsuńPeeling - szampon mam i lubię, maska też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te produkty!
OdpowiedzUsuńJa też od lat co jakiś czas zaglądam do tej marki i ostatnio trafiłam na Olamin (potrzebowałam takiej kuracji) i okazał się totalnym strzałem w 10!
OdpowiedzUsuńMarka się wciąż rozwija. Jest wyjątkowo zaufana i rekomenduję ją każdej osobie chcącej odnaleźć idealną pielęgnację.
OdpowiedzUsuń