Heyka.
Po lekkim załamaniu wzięłam się w garść. Co by nie było, to jednak, macie racje, choć aż wlosy, to jednak tylko włosy i kiedyś muszą przestać wypadać.
Po lekkim załamaniu wzięłam się w garść. Co by nie było, to jednak, macie racje, choć aż wlosy, to jednak tylko włosy i kiedyś muszą przestać wypadać.
Dziś więc kolejny kosmetyk, który znalazłam w Chillboxie. Tym razem jest to mus do ciała od Nacomi, Wygładzający, o zapachu borówkowym.
Produkt otrzymałam w 150 ml słoiczku zakręcanym na metalową zakrętkę. Cena tego musu waha się od 24 do nawet 34 złotych, w zależności od sklepu.
Kolor jest delikatnie fioletowy, bardzo przyjemny, a konsystencja lekka i kremowa. Jednak to zapach skrada serca - cudowny, jagodowy, tak słodki ale nie przesadzony, że ma się ochotę ten kosmetyk po prostu zjeść.
Czym dokładniej jest produkt, który znalazłam w kosmetycznym boxie? Jest to mus do ciała stworzony na bazie ekstraktu z borówki, zatopionego w maśle shea i oleju migdałowym, z dodatkiem oleju z dzikiej róży. Kompleksowo nawilża, odżywia i pielęgnuje skórę. Wykazuje działanie wygładzające i ujędrniające. Doskonale się rozprowadza na skórze, szybko wchłania i pięknie pachnie. Za sprawą masła shea i oleju ze słodkich migdałów intensywnie nawilża i natłuszcza skórę, chroni ją przed utratą wilgoci i jędrności. Regeneruje i łagodzi podrażnienia. Olej z dzikiej róży zapobiega powstawaniu uszkodzeń skóry, blizn i zgrubień, rozjaśnia i wyrównuje koloryt. Ekstrakt z borówek zwiększa gęstość kolagenu w skórze, a wosk pszczeli poprawia jej elastyczność. Witamina E chroni przed działaniem wolnych rodników i spowalnia proces starzenia się skóry. Mus wygładza i ujędrnia skórę, zmniejsza widoczność rozstępów i zapobiega ich powstawaniu. Czyni skórę doskonale nawilżoną, odżywioną, miękką i gładką.
Zalety:
- skład oparty na naturalnych składnikach najwyższej jakości
- nie zawiera parafiny i olejów mineralnych, parabenów, PEG-ów i sztucznych barwników
- lekka, puszysta konsystencja musu doskonale rozprowadza się na skórze i szybko wchłania
- odpowiedni do pielęgnacji każdego rodzaju skóry
Skład: butyrospermum parkii butter, prunus amygdalus dulcis ( sweet almond) oil, caprylic capric tryiglyceride, cera alba, helanthus annus (sunflower) sed oil, glycerin, rose hip oil,alcohol cetyl, vaccinum myrtillus leaf extract, ocopheryl acetate, parfum.
MOJE WRAŻENIA:
Aplikacja musu to przyjemne doznanie. Produkt jest dosyć zbity, ale w dłoniach topi się szybciej niż masło i jest na prawdę lekki. Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze, otula ją warstwą odżywczych składników, masła i oleju, a do tego, jak już wspomniałam, przecudownie pachnie. Właściwie to ciało smarujemy już cieczą, bo kosmetyk, tak jak wspomniałam, rozpuszcza się znakomicie. Wchłanianie zostawię sobie na koniec wpisu, a teraz powiem tylko, że mus działa na skórę na prawdę świetnie. Jest elastyczna, bardzo gładka, przyjemna w dotyku, a zapach utrzymuje się stosunkowo długo. Czuję, że zrobiłam dla ciała coś dobrego, bo ręce, nogi czy brzuch są takie gładkie i miękkie :)
I niestety - wchłanianie. Guzik prawda, że mus szybko się wchłania. Mus się praktycznie NIE wchłania. Nie nadaje się absolutnie do użycia przed jakimkolwiek wyjściem, bo skóra jest tłusta. Nie polecam używać go tez przed założeniem czegoś swetrowego, czy bardziej "cicikowatego", bo włoski poprzyklejają się Wam do skóry. Mam dwa długowłose psy i przytulanie się z nimi nawet po godzinie od użycia musu skutkuje tym, że obsierściona jestem jak one, a wierzcie mi, że czeszę je regularnie i nie są to chodzące kule wypadającego włosa ;)
Musu używam na noc, pod bawełnianą piżamkę albo koszulkę nocną. Po kilku godzinach snu nie jestem już tłusta (ale o dziwo pościel też nie przejawia oznak zabrudzenia kosmetykiem), za to jak wspomniałam, mam cudownie odżywioną, gładką skórę.
Podczas kolejnego mycia się da się zauważyć, że produkt nadal jest na skórze i trzeba dobrze zmyć resztki - woda spływa po niektórych partiach ciała, jak strumień wody z kranu po tłustej patelni ;) No, wiecie, z pewnością rozumiecie o co chodzi ;)
Mimo tego koszmarnego wchłaniania się, polecam ten balsam w musie, bo rewelacyjnie poprawia stan skóry. Jeśli tylko nie przeszkadza Wam dość mocna tłustość aż do rana dnia kolejnego, tym bardziej zakupcie ten kosmetyk. No i pamiętajcie, cudooownie pachnie :)
W ofercie mamy jeszcze trzy musy - ciasteczkowy o działaniu nawilżającym, malinowy o działaniu regenerującym oraz wyszczuplający o zapachu mango
Przez to wchłanianie jednak nie dla mnie. Lubię balsamy, które szybko się wchłaniają i nie pozostawiają "tłustości".
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo balsam ma fajne działanie, tylko te wchłanianie do kitu
UsuńNie lubię jak długo coś zostaje na mojej skórze więc odpada chodź ciekawa jestem zapachu :)
OdpowiedzUsuńJak znasz zapach peelingu Nacomi z borówkami - to on jest w zasadzie taki sam
UsuńZapach borówkowy? CHCE!
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuńjego wchłanialność ma u mnie ogromny minus :)
OdpowiedzUsuńu mnie też
UsuńA ja nie zdążyłam kupić tego boxa :/ ech
OdpowiedzUsuńja nie mam ich dwóch pierwszych i mnie to boli do dzis :(
Usuńfajny zapach:p szkoda, że nie mam jak powąchać ;) ale wchłanianie... tylko do stosowania na noc;(
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Tylko!
Usuńszkoda, że się słabo wchłania ;/
OdpowiedzUsuńtak, wiem :(
UsuńSzkoda,że wchłanianie średnio wypada, bo to jednak ważne. Przyznam,że musy brzmią kusząco, z racji choćby tych owoców. Kochana, dzisiaj przeczytałam o produkcie na wypadanie : keratolityczny żel mocznikowy Cerkogel - słyszałaś o nim?
OdpowiedzUsuńmam dwa opakowania, ale strasznie zapycha mi skórę na głowie i nie pomaga na swędzenie, a wlosy leca mi po tym bardziej - jak po cholera jasna, wszystkim
UsuńCieszę się, że psychicznie już lepiej :) Ja miałam malinowy i już mi się skończył, ale pachniał jak malinowa mamba! Teraz mam ciasteczkowy i zakochałam się w tym zapachu :)
OdpowiedzUsuńA i mi ten tłusty film się podoba ;)
UsuńJa nie mam nic przeciwko gorszemu wchłanianiu i tak takie konkretniejsze kosmetyki stosuje na wieczór. Ale dobrze wiedzieć mimo wszytko, nikt nie chce świecić i błyszczeć jak tłusta kiełbaska na jakimś wyjściu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wzięłaś się w garść i nie poddałaś! Dopóki walczysz jesteś wygranym! Hm.... dla tego zapachu chyba bym spróbowała ;p chociaż przy moim beagle , który notorycznie gubi sierść to chyba bym zwariowała ..
OdpowiedzUsuńNiby produkt bardzo ciekawy, ale wchłanianie się też jest ważne. Sama już przywykłam do czekania aż produkt się wchłonie (stosuję często oliwki i to tylko na noc), ale wiem, że wiele osób nie ma tyle cierpliwości. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Jestem bardzo ciekawa zapachu, bo do tej pory jeszcze nie używałam borówkowych produktów :)
OdpowiedzUsuńCiasteczkowy najbardziej zachęca ale skoro tak długo wchłania się albo nie wchłania się to odpada. :(
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo smakowicie ;)
OdpowiedzUsuń