Aktualizacja włosowa po moim powrocie do blogowania !!! :)

Heyka.

Dawno, oj dawno, bo prawie pół roku temu była ostatnia aktualizacja moich włosów.
Podczas mojej nieobecności wiele z Was pisało do mnie odnośnie wypadania i podrażnień skalpu. A jest.. jak jest..


Swędzenie i pieczenie.
Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że to nie szampony i maski powodują podrażnienia. Czymś, do dziś nie wiem czym, bardzo uwrażliwiłam sobie skórę głowy i najbardziej podrażnia mnie dotyk, czochranie, zbyt intensywne czesanie, zbyt częsta stylizacja. Np. w miejscu gdzie się podrapię albo poczochram, pojawia się pieczenie. Nie ma na to wpływu użyty szampon, maska czy odżywka, bo kiedy nie dotykam włosów, wszystko jest ok, a ponad to moja skóra głowy jest zawsze blada jak porcelanowa cera disnejowskiej księżniczki.
Jeśli coś swędzi, staram się nie dotykać, jeśli zapiecze po czesaniu - nie macam. Przechodzi samo i mam spokój. 
Ale przykładowo jak mam założone okulary, to po ok 30 minutach zaczyna mnie piec za uszami, aż nie ściągnę moich drugich oczu. Tak, do tego stopnia mam wrażliwą skórę.
Podczas czesania próbnej fryzury ślubnej, pomimo protestów, moja głowa została tak wymaltretowana, że po godzinie rozpuściłam fryzurę i popłakałam się z bólu.




Wypadanie.
Włosy nadal wypadają i to już rok minął ponad, jak zaczęły lecieć. Po zdjęciach zauważam, że jest ich mniej, jednak od jakiegoś czasu zamiast paniki, zaczęłam spokojnie obserwować cały proces i moje włosy.
Po pierwsze mam bardzo malutkie, słabe cebulki, pomimo wcierek zewnętrznych i góry witamin (owoce, warzywa) aplikowanych do wewnątrz.
Po drugie, włosy rosną szybko, ale pojawia się ogrom włosów dystroficznych. Są grube, nieregularne, porowate i skręcone. 
Po trzecie i najważniejsze, nasilenie wypadania ma ścisły związek z cyklem miesiączkowym. Podczas okresu jest tak powiedzmy, w miarę ok. Po okresie przez ok. 5 dni włosów praktycznie nie wypadają, by potem sypać się po całości kolejne 10 dni. Następne kilka dni jest średnio, potem znów masakra i kolejne krwawienie - wszystko zaczyna się od nowa - średnio, nic, masakra, średnio, masakra.
Byłam z tym u ginekolog, mam zrobione badania hormonalne i tarczycowe, kompleksowe badania krwi również. Oczywiście wszystko w normie i pomysłów brak... Mam przepisaną luteinę, ale ona nie wiele mi pomaga. W sumie w ogóle nie.
30.09 mam kolejna wizytę, znów pomarudzę, a jak to nic nie da, pójdę do kogoś innego.





Pielęgnacja.
Zależy od humoru - albo chce mieć włosy bardziej puszyste i wtedy nakładam maskę bez olejku lub bez olejowania na noc, albo chce blask i wtedy olejuję włosy na noc lub nakładam specjalną maskę nabłyszczająca, co z kolei powoduje mniejszą puszystość.
W mojej łazience goszczą szampony rosyjskie i równie rosyjskie maski, plus kilka drogeryjnych. Próbowałam przestawić się na Babydream, ale moje włosy bardzo go nie lubią. 
Jeśli chodzi o olejowania - na skórę głowy nakładam olejek z czarnuszki, na długość olej awokado.
Po każdym myciu serwuje włosom i skórze płukankę z czaruszki.
Do stylizacji używam pianki od Natura Siberica, a na końce nakładam różne olejowe sera. 
Często suszę włosy glowa w dół bez układania ich na lokówkosuszarce, a gdy pozostaję w domu, pozwalam im wyschnąć samodzielnie.


Porównanie włosów z marca i września. Moje włosy były w tym czasie 2 razy lekko podcinane, rosną około 1,5 cm na miesiąc:


Poza problemem wypadania mam jeszcze tylko jeden - grzywka. Wolno rośnie, strasznie się strzępi i plącze, jest sucha i brzydko się układa. To tylko cienki kosmyk, ale jest najbardziej widoczny, przez co nawet fryzjerka kreci nosem widząc moje włosy i dopiero gry widzi coś poza tym, co otacza mi twarz, to trochę łaskawiej patrzy na moje pasma. 
Staram się ją mocno nawilżać i olejować, nakładam na nią dodatkową porcję serum i czasem nawet wygląda przyzwoicie.

Zdjęcia powyżej sa robione w ten weekend. W różowej koszulce w sobotę i w białej w niedzielę.
W sobotę użyłam tylko szamponu, bez ser i pianek, w niedziele poleciała pełna pielęgnacja ;)

Inne zdjęcia moich włosów z ostatniego miesiąca:








8 komentarzy :

  1. Eh z tą pieprzoną grzywką mam podobnie ;/ ale włosy faktycznie Ci podrosły :) Mimo, że mówisz o tym jakie są biedne to naprawdę są śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastanawiam się nad jej podcięciem, ale to oznacza, że znów bede musiała ją zapuszczać, a ona znów "wyschnie". Z miejsca z którego wyrasta grzywka, ogolnie wyrastają mi ciensze włosy

      Usuń
  2. Twoje włosy wydają się takie zdrowe! Gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie rosną, są bardzo zdrowe i gęste. Cudownie odrastają! Dziwne te problemy z wypadaniem, wskazywałyby na hormony,a jednak nie. Koleżanka miała ostatnio problem z wypadaniem włosów...okazało się,że musiała się po prostu odrobaczyć. Podobno ludzie powinni to robić raz na pół roku, podobnie jak psy czy koty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale masz sliczne, błyszczące włoski :) Ja tez takie chcę :)
    Kochana pomożesz : http://bit.ly/2cJpr76 ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne masz włosy :) Bardzo mi się podoba fryzura z fioletowymi kwiatuchami :D Ślicznie wygląda naprawdę! :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka