Receptury Agafii - DROŻDŻOWA maseczka do włosów - miękkość, blask i objętość!

Witam.
Dziś chciałabym Wam przedstawić kosmetyk, przy którego kupnie bardzo się wahałam. Nie wiem dlaczego, drożdże jakoś kojarzą mi się z brzydko pachnąca, lepką i gęstą breją, której nie będę umiała zmyć i która mnie przesuszy od skóry głowy aż po same końce włosów. Jednak czytając dość pochlebne opinie - zaryzykowałam. I dobrze! Z maski jestem bardzo zadowolona, powiem więcej - uwielbiam ją.  




Receptury Agafii - DROŻDŻOWA maseczka do włosów przyszła do mnie w prześlicznym słoiku z wieczkiem zabezpieczającym. Już samo opakowanie wzbudza mój zachwyt - cudowny design, trochę jak ze starej zielarni, kwiatowe i zbożowe ozdoby oraz "lniane" tło. Piękne. 



Słoik ma pojemność 300 ml, a konsystencja maski, wbrew moim obawom jest rzadka. Wiele osób uważa to za wadę, a ja za plus, ponieważ ta dosyć płynna i śliska konsystencja pozwala na szybkie rozprowadzenie kosmetyku na włosach, a przy tym jest według mnie bardzo wydajna.
Zapach maski jest śliczny, lekko ziołowy, przyjemny i delikatny, nie ma nic wspólnego z drożdżami delikatesowymi - ufff, to całe szczęście, bo na prawdę NIENAWIDZĘ zapachu drożdży.

Co ciekawego znajdziemy w maseczce:


Piwne drożdże (Yeast Extract) - naturalne źródło pełnowartościowego białka, witamin i mikroelementów. Wnikają w strukturę włosów, wzmacniają ich metabolizm, przyśpieszając przy tym ich wzrost.

Sok z brzozy (Betula Alba) - pomaga w problemach z włosami, takimi jak wypadanie, brak puszystości, osłabione cebulki.
Oman Wielki (Inula Helenium Extract) - działa przeciwzapalnie, gojąco i antyseptycznie
Mącznica lekarska (Arctostaphylos Uva Ursi Extract) - leczy stany zapalne, działa bakteriobójczo.
Ostropest plamisty (Silybum Marianum Extract) - wzmacnia cebulki włosowe, poprawia budowę włosów, i zapobiega ich rozdwajaniu i łamliwości.
Olej z kiełków pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil) - zawiera wysoką zawartość witaminy E, nie obciąża włosów.
Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil) - wykazuje działanie odżywcze.
Olej z szyszki syberyjskiej (Pinus Sibirica Cone Oil) - pomaga w walce z łupieżem, reguluje gospodarkę tłuszczową skóry głowy.
Olej z dzikiej róży (Rosa Canina Friut Oil) - poprawia elastycznośc włosów poprzez dostarczenie nienasyconych kwasów tłuszczowych. 
wszystkie oleje są tłoczne na zimno. Produkt nie zawiera PEG i parabenów.

Skład INCI: 
Aqua with infusions of: Yeast Extract, Betula Alba Juice; enriched by extracts: Inula Helenium Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Extract, Silybum Marianum Extract, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum; cold pressed oils: Triticum Vulgare Germ Oil, Ribes Aureum Seed Oil, Pinus Sibirica Cone Oil, Rosa Canina Friut Oil, Ascorbic Acid, Panthenol, Glucosamine, Citric Acid, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid.

Obietnice producenta:
Ta maska to wspaniały sposób na przyśpieszenie wzrostu włosów. Drożdże piwne to naturalne źródło białka, witamin i mikroelementów, które przenikają w strukturę włosa, wzmacniają je oraz przyspieszają wzrost. Olej z kiełków pszenicy działają regeneracyjne i przeciwdziałają wypadaniu włosów. Sok z brzozy wzmacnia cebulki włosowe, a dzięki zawartości olejów z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie. Włosy stają się jedwabiste i pełne blasku.


MOJA OPINIA:


Jak mówiłam, bałam się tej maski, ale od momentu otwarcia nie byłam już przestraszona, ale ciekawa i zaintrygowana. Maśkę nakładało się przyjemnie i dobrze nosiło na włosach. Nałożyłam ją na 20 minut. Kosmetyk zmyłam bez problemów, ale... w momencie mycia myślałam że umrę z przerażenia. Włosy wydały mi się bardzo grube, nasączone wodą, trzymałam w dłoniach jakby mieć swój kucyk, tylko grubszy i to o połowę! Włosy były lekko szorstkie i dosyć sztywne. Pierwsza myśl - przesuszyłam i przeproteinowałam. Byłam zdruzgotana. Spłukałam włosy do końca i przystąpiłam do suszenia modelowania. Strach minął gdy uczesałam pierwsze pasmo - włosy stały się lśniące, miękkie i grube. Gdy wymodelowałam wszystkie pasma, byłam zachwycona. Blask i miękkość, a jednocześnie efekt, którego nie dał mi nigdy żaden drogeryjny kosmetyk - wizualnie na głowie miałam o 50% więcej włosów! Po prostu REWELACJA! 
Choć producent nie obiecuje nam zwiększonej objętości, powinien dodać do opisu kosmetyku taką informację :)

Ten sam efekt uzyskałam mieszając drożdżową Agafii z Kallosem Cherry. Ta maska jest moim ulubieńcem i będę z niej często korzystać. Polecam :)

EDIT 17.04.2015 - po którymś z rzędu użyciu maski, już drugi raz bardzo swędziała mnie głowa nad karkiem, do tego stopnia, że aż mnie wszystko piekło i spanie sprawiało mi ból, a nie byłam w domu i nie miałam za bardzo jak umyć na szybko głowy. Wiem, że to po masce, bo raz - notuję zawsze czego używam, a dwa, poczytałam, że kilka dziewczyn ma ten sam problem. Dlatego polecam jednak stosować maskę bardzo ostrożnie, zdala od skóry głowy, bo mimo podrażnień, na same włosy w dalszym ciągu działa rewelacyjnie.


Czytaj dalej...

Planeta Organica - Żel-mus oczyszczający dla wszystkich typów skóry - rewelacyjny w każdym calu

Witam. 
Gdy pierwszy raz użyłam tego żelu, zaraz po otrzymaniu, od razu chciałam biec i pisać pozytywną recenzję, jednak wstrzymałam się, żeby potestować mus kilka razy i wydać wiarygodną opinię. Na szczęście nic się nie zmieniło i mój zachwyt nad produktem trwa nadal.
Kosmetyk otrzymujemy w poręcznej butelce o pojemności 200 ml (19 zł). Butelka jest brązowo-miedziana, nieprzeźroczysta. Etykieta w stonowanych kolorach według mnie jest nieco zbyt aptekarska i surowa, na szczęście jej wygląd nie wpływa na działanie kosmetyku ;)



Konsystencja żel-musu jest żelowa, dosyć gęsta, jednak nie galaretkowata, w cytrynowym kolorze. Zapach – obłędny! Orzeźwiający, cytrusowy, energetyzujący, po prostu wspaniały. Uwielbiam go. Zachęcona tym zapachem tym bardziej miałam ochotę na jego użycie.

Kosmetyk bardzo miło się pieni, ale nie za mocno – dobrze rozprowadza się na skórze twarzy. Jest aksamitny i delikatnie myje. Jednak to, że myje delikatnie, nie oznacza, że powierzchownie i kiepsko. Produkt już po pierwszym użyciu rewelacyjnie oczyścił mi całą twarz. Zaskórniki były mniejsze i jaśniejsze, cała twarz bardzo dobrze oczyszczona, napięta, promienna i zdrowa.
Żel nie wysusza skóry, ale jej nie przetłuszcza. Po umyciu cera była rozluźniona, przyjemna w dotyku, aksamitna. Jestem zachwycona!
Użyłam kosmetyku do tej pory 6 razy i za każdym razem wychodzę z łazienki szczęśliwsza.

Kilka słów o żelu, z wykorzystaniem opisu ze strony Triny.pl

„Zalety produktu:
Bezpośrednie dostawy ekstraktów i olejków roślinnych z Brazylii, Grecji i Indii
Delikatne oczyszczenie dzięki zawartości oleju migdałowego
Właściwości nawilżające i zmiękczające skórę
Orzeźwiający aromat i świeżość
Przywrócenie elastyczności skórze”

Jak pisałam powyżej, produkt spełnia obietnice producenta i moje oczekiwania, Nawilża, uelastycznia. Zmiękcza delikatnie skórę i pięknie pachnie.

„Lekki żel-mus to prawdziwa przyjemność z delikatnego mycia skóry twarzy i to bez użycia mydła. Powstał w oparciu o olej migdałowy, który przeszedł 8-godzinny proces zmydlania, żel-mus zapewnia skórze delikatne oczyszczenie i nawilżenie.
Składa się z unikalnych składników i olejków wartościowych, które delikatnie odżywiają skórę. Pianka nie powoduje podrażnień podczas mycia, zmiękcza skórę, łatwo zmywa odporny makijażu oraz usuwa nieprzyjemne uczucie suchości i napięcia skóry.”

To również zauważyłam, zero suchości, choć napięcie jest, ale nie takie stresowe, tylko takie odmładzające, jakby każda zmarszczka się spłyciła. Jest dobrze.
Co do makijażu – nie wiem, nie próbowałam, bo zmywam make up czymś innym. Żelem myje się potem, aby dokładniej oczyścić skórę.

„Olejek wetiwerowy i kwiat drzewa pomarańczowego nawilżają i pozostawiają na skórze pyszny, delikatny zapach.”

O taakk!! Zapach jest niesamowity!!

„Skład:
Aqua enriched with Saponified Prunus Amygdalus Dulcis Oil * (saponifitsirovannoe organic almond oil), Vetiveria Zizanoides Essential Oil (vetiver oil), Orange Essential Oil (oil of orange tree flowers), Aloe Barbadensis Leaf Juice (Aloe Vera Gel), Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil * (raspberry butter), Foeniculum Vulgare Essential Oil (fennel oil), Calendula officinalis Flower Extract (marigold flower extract), Rosa Damascena Essential Oil * (rose oil), Angelica archangelica Root Extract (angelica extract), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil * (evening primrose oil), Tocopherol (Vitamin E), Ascorbic Acid Polypeptide (Vitamin C), D-Panthenol (Vitamin B5), Disodium Rutinyl Disulfate (Vitamin P), Macadamia Ternifolia Seed Oil * (macadamia) Salvia Officinalis Oil (sage oil), Mentha Piperita Oil (Peppermint Oil), Melia Azadirachta Seed (Neem) Oil * (neem oil), Viola Odorata Flower Extract (extract of violets), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (Rosemary Extract), Spirae Ulmaria Plant Extract * (meadowsweet extract), Juniperus Communis Oil (juniper), Ginkgo bilobae folium Extract (Ginkgo biloba), Elettaria Cardamomum (Cardamom) Seed Extract (extract of cardamom), Anthemis nobilis Flower Extract (Chamomile Roman), Rosa Damascena Extract (extract of rose petals), Salix Alba Bark Extract (white willow bark extract), Echinaceae Purpurae Herbae Extract (echinacea), Cymbidium Grandiflorum Extract (extract mountain orchid petals), Sodium Soso-Sulfate N, Coco-Glucoside N, Cocamidopropyl Betaine N, Xanthan Gum N, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol NI, Sodium Benzoate NI, Potassium Sorbate NI.

(*) Składniki organiczne,
(N) składniki pochodzenia naturalnego,
(NI) składniki identyczne z naturalnymi”

Jak widzicie, skład imponujący. Ciekawe, czy na włosach sprawdził by się dobrze, czy też taka ilość dóbr naturalnych spowodowała by przesusz. No i czy dobrze oczyściłby włosy. Ktoś próbował? A może powinnam sama poeksperymentować? ;)


Na zakończenie powiem jeszcze raz: Polecam. Mam suchą skórę, w niektórych miejscach z małymi tendencjami do przetłuszczania się, więc jeśli masz podobną cerę, powinnaś być zadowolona tak jak ja. Nie zauważyłam wzmożonej produkcji sebum, a suche partie są przyjemnie nawilżone. Niedoskonałości po użyciu żelu nie stwierdziłam.
Czytaj dalej...

Biovax Olejki Arganowe i Złoto - nie wszystko złoto co się świeci

Hey,

Długo zastanawiałam się jak podsumować testy nad Biovax Olejki Arganowe i Złoto. Czytałam inne opinie, komentarze i recenzje. Głosów jest mniej więcej pół na pół – jedni zachwycają się ta maseczką, inni żałują że wydali prawie 20 zł na beznadziejną maskę, która nie dość że nie nawilża, to przesusza i matowi.


Przepraszam, zgubiłam gdzieś swoje zdjęcie tego kosmetyku, a oddałam go mamie i fizycznie słoik już ze mną nie jest

Ja jestem w grupie drugiej. Za każdym razem gdy Biowax Gold wylądował na mojej głowie, powodował niesamowite siano, sztywne włosy i odstające na wszystkie strony podniszczone i wycieniowane górne warstwy włosów.



Maseczkę dostałam w prezencie, ale każdy wie że ich cena jest zabójcza, za 125 ml kosmetyku płacimy 18 zł, co za litr daje 144 zł (o niebo lepszy Kallos kosztuje 17 zł za litr). Kosmetyk kupujemy w pudełku, całkiem ładnie wyglądającym, tematycznym, bo złocistym. W środku znajdziemy mały słoiczek z maseczką. Słoik ma plombę, dzięki temu wiemy, że jesteśmy pierwszymi użytkownikami produktu.
Konsystencja maski jest bardzo szorstka, mało kremowa, bardziej zwarta. Kolor ma miodowy, iskrzy się milionem złocistych drobinek. Jedna z użytkowniczek wizażu napisała, że ma wrażenie, że drobinki błyszczą w jej włosach, gdy pada na nie słońce. Specjalnie w słoneczny dzień wystawiałam włosy do promieni, ale nie chciały błyszczeć w ogóle i jak pisałam, były matowe.
Zapach mi się nie podoba, jest drażniący, sztuczny, chemiczny i nie potrafię go do niczego porównać.

Co o tej masce mówi producent:

Regenerująca maska Biovax Gold nadaje się do wszystkich rodzajów włosów.
Łączy dwa drogocenne składni: 24-karatowe złoto i organiczny olej arganowy. Wyjątkowe właściwości drobinek cennego złota zapobiegają starzeniu komórkowemu, zachowując przy tym młodość włosów. Kruszec odżywia i rozświetla włosy, odmładza je i rewitalizuje. Natomiast organiczny olej arganowy – słynny sekret dalekowschodniej pielęgnacji włosów, zwany płynnym złotem Maroka to najbogatsze źródło odmładzającej witaminy E, chroniącej włosy przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Dzięki zdolności do przenikania w głąb łodygi włosa, olejek arganowy reperuje zniszczenia i przywraca prawidłowy poziom nawilżenia. Jego lekkość sprawia, że jest odpowiedni do każdego rodzaju włosów (zaczerpnięte z KWC Wizaż).

No cóż… moje włosy po tej masce nie są ani zreperowane, ani nawilżone. Nie są tez rozświetlone. Były wręcz suche, szorstkie, słabe w układaniu, lekko bardziej matowe niż zwykle i wyglądały tragicznie. Wiele osób pisało, że u nich dzieje się podobnie, że efekt na włosach jest zupełną odwrotnością od tego, co powinien nam ten kosmetyk zapewnić. Mam włosy średnio porowate z wysoko porowatymi końcówkami i zniszczonymi, więc teoretycznie olejek arganowy nie powinien spuszyć włosów. Obstawiałabym złoto…
…i właśnie jeśli o złocie mowa. W maseczce nie ma drobinek, a jedynie złoto koloidalne, inaczej nanozłoto. Nie jestem chemikiem, nie wiem jak dokładnie takie złoto się otrzymuje, ale z tego co zrozumiałam czytając o nanozłocie, są to malutkie jony złota, odrywane od bryłki kruszcu jakimiś skomplikowanymi metodami i technikami. Sklepach możecie kupić specjalne płyny z nanozłotem, które spłycają zmarszczki i zapobiegają postawaniu nowych. Także złoto koloidale jest tak małe, że nie zobaczymy go gołym okiem, ale może to i lepiej, bo wnikaja w głąb włosa, choć nie wiem, czy to nie one powodują taki przesusz i wcale tak dobrze nie ma. Macie na ten temat jakieś opinie albo pomysły? Co wiecie o złocie koloidalnym?

Skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Quaternium-87, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Colloidal Gold, Betain, Acetylated Lanolin, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Calcium Aluminium Borosilicate, Silica, Tin Oxide, C.I 77891, C.I. 77491, C.I 19140, C.I. 15985, Geraniol.

Mój werdykt jest jednoznaczny, do moich średniej grubości, średniej gęstości włosów prostych o porowatości średniej i wysokiej, z podniszczonymi końcami – maska Biovax GOLD nie nadaje się. Czytając inne opinie doszłam do tego, że bardzo narzekają na niego także dziewczyny z kręconymi włosami i włosami kręconymi farbowanymi. Jednak nie zrażajcie się, bo w KWC na Wizażu natkniecie się także na pozytywne opinie o tym kosmetyku.
Pozdrawiam.




Czytaj dalej...

LOVE 2 MIX - żel pod prysznic - POPRAWIAJĄCY NASTRÓJ - grusza + trawa cytrynowa - nie do końca entuzjastycznie

Witam.
Dziś chciałabym przedstawić coś nie włosowego – i będzie tego więcej, ponieważ jak pisałam, w ostatnim zamówieniu przybyło do mnie kilka rzeczy dla ciała i do twarzy.
Bohaterem tego postu jest  LOVE 2 MIX - żel pod prysznic - POPRAWIAJĄCY NASTRÓJ - grusza + trawa cytrynowa.


Przyszedł do mnie w czarnej tubie zabezpieczonej folią (plombą) i zawierającej 200 ml kosmetyku (16 zł). Tuba jest ładna, zgrabna, bardzo miękka, ozdobiona fotografią gruszek i trawy cytrynowej. Konsystencja produktu jest rzadsza niż żel, ale zdecydowanie gęściejsza niż woda. Raczej jest to jednak dość lejąca się substancja w żółtym, przyjemnym dla oka kolorze.
Gorzej jest z zapachem.  Spodziewałam się słodyczy gruszki mieszanej z orzeźwiającym zapachem cytrynowej trawy. Niestety rozczarowałam się. Zapach nie jest co prawda brzydki, ale według mnie bardzo chemiczny, troszkę denerwujący i zdecydowanie zbyt…męski.

Jeśli o zapach chodzi, a to on gra tu główną rolę w tym kosmetyku, producent obiecuje nam że żel pomoże zwalczyć efekty stresu i zmęczenia. Jego cudowny aromat podnosi na duchu i poprawia nastrój. No co ja mogę powiedzieć… Używałam go 4 razy podczas kąpieli i nic takiego nie zauważyłam. Po prostu pachnie. Nie podnosi na duchu, nie poprawia nastroju, ale może dlatego że nie byłam jakoś zbyt zestresowana w tym tygodniu i nie było na co zadziałać. Natomiast byłam każdego dnia piekielnie zmęczona i po kąpieli zmęczona byłam nadal, tak samo mocno jak przed myciem. Podobno kosmetyk dzięki swojemu składowi oraz zapachowi ma nas podnieść na duchu. Mnie nic nie podniosło, skrzydeł nie dostałam. Ale po RedBullu też nie latam ;)

Jeśli chodzi o aspekt odżywczy i myjący, organiczny ekstrakt gruszy działa na skórę odświeżająco, wypełnia ją życiodajną wodą i witaminami a sam kosmetyk delikatnie oczyszcza i zmiękcza skórę, daje uczucie świeżości. Z tym się zgodzę. Żel fajnie się pieni, przyjemnie się nim myło, czułam się czysta. Skóra była fajna, ale nie wiem czy odżywiona i bardziej miękka, nie zauważyłam znacznej różnicy. Było tak po prostu ok.
Dzięki ekstraktowi z trawy cytrynowej produkt powinien zwiększyć elastyczność skóry i stymulować jej właściwości ochronne. Tak jak mówię – nie zauważyłam. Natomiast zauważyłam, że na skórze pozostaje zapach cytryny, a to było kolejnym zadaniem trawy, więc tą rolę spełniła.

SKŁAD:
Kosmetyk o którym dziś mowa zawiera certyfikowane składniki organiczne. Nie zawiera natomiast SLS, parabenów, olei mineralnych, ftalanów, glikoli, lanoliny

INCI:  Aqua with infusions of Organic Pyrus Communis (Pear) Fruit Extract,  Organic Cymbopogon Citratus Leaf Extract, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Decyl Glucoside, Gossypium Herbaceum Extract, Viola Odorata Leaf  Extract, Glycerin, Benzyl Alcohol, Sodium Chloride, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acid, Chlorophyllin-copper Complex, Lycopene.

REASUMUJĄC:

Żel dobrze myje, skóra nie jest jakoś wybitnie odżywiona, ale też nie jest sucha, nie swędzi, nie jest zaczerwieniona ani podrażniona. Opakowanie jest wygodne, ładne. Skład dość ciekawy, nie zawiera tego, co jest dla nas złe. Jedynie zapach jest według mnie zbyt mało owocowy i orzeźwiający, co powoduje, że kosmetyk nie spełnia swojego głównego zadania – nie poprawia nastroju. Nie będę się już myła tym żelem, teraz chce potestować cedrowe i czarne mydła Agafii. Żel z LOVE 2 MIX przeznaczyłam do mycia rąk – bardzo fajnie zmywa Krem BB Garniera, który nakładam na twarz dłońmi. 
Czytaj dalej...

Jak NIE OLEOWAĆ KOŃCÓWEK ;) oraz 2 tygodnie używania olejku na wzrost - spostrzeżenia

Witam, zaplanowałam sobie dla Was aktualizacje w związku z upływem dwóch tygodni od kiedy używam olejków na wzrost włosów z rokitnikiem z Natura Siberica, ale wszystko idzie nie tak. oOolejku może na końcu, ale najpierw słów kilka o moim dzisiejszym, nieudanym eksperymencie.

Naolejowałam dziś włosy standardowo, N.siberica na skalp i nowym olejkiem - z awokado - na długość. Potrzymałam 20 minut i dodałam Kallos Keratin na kolejne 20 minut. Wszystko potem zmyłam najpierw szamponem od agafii a potem Kallosem Peach. Jako drugie "O" była mieszanka drożdżowej Agafii, staroaltajska Agafii i Kallos Cherry.
Włosy były miękkie i błyszczące i mięsiste, na końce postanowiłam dać olejek brzoskwiniowy. 4 krople na 2 cm końce. Efektem tego zabiegu było rozprowadzenie oleju szczotka z suszarki po całej głowie i jednej wielki tłuszcz na włosach.
Głowa pod prysznic i zmywamy szamponem Agafii, bo mimo, że go średnio lubię, ostatnio dobrze wymył olejek. Potem Biovax Gold, bo nie jest mi go szkoda - nie lubię go, a coś po umyciu musiałam nałożyć. Włosy już wilgotne były sztywne i niemile w dotyku.
O ile boki jakoś wyglądają ( poza włosami przy twarzy, które zawsze się puszą, raz mniej raz więcej, poza tym są źle obcięte, ale nadal boje się fryzjerów i nie chce iść ich poprawić) o tyle z tyłu moje przeokropne cieniowanie na zniszczonych końcach uwydatniło się w tym cudownym przesuszu idealnie. Jeśli za bardzo natłuścicie włosy i chcecie je potem za mocno przesuszyć, zapraszam do mnie. Co prawda efekt zniknie po kilku godzinach i włosy będą mniej rozpierzchnięte, no ale nie oto chodzi :( 
Jedno jest w tym natomiast dobre, a w sumie 2 rzeczy. Po pierwsze - już wiem że olejek brzoskwiniowy jest BARDZO TŁUSTY i nie nadaje się na dociążanie.  Po drugie, trzeci raz użyłam golda i trzeci raz NIE nawilżył, choć producent obiecuje cuda. recenzji i jej wyniku spodziewajcie się wkrótce, choć pewnie domyślacie się jaki będzie werdykt. Agafię już opisałam i wiecie, że zioła też nie bardzo współgrają z takimi włosami jak moje, choć przy pierwszym myciu dzisiaj przesuszu nie było. 




Jeśli już kiedyś wybiorę się do fryzjera, balsamem dla mych włosów, uszu i duszy będzie fakt, że fryzjer skomentuje moje obrzydliwe degażowanie, klnąc na poprzednią fryzjerkę na czym świat stoi. Bo ja już nie mam siły...

A teraz słów kilka o olejku na wzrost. Zdjęcie odrostu miałam, ale rano wykasowując z karty sesję z psami, wykasowałam i foto odrostu i dziś o tej porze już nie ma mi kto zrobić nowego ;/ Niestety sama w jednej, wyciągniętej ręce nie dam rady strzelić sobie fotki, bo nawet jak utrzymam mój aparat, to nie wygnę palca do spustu. Ale.. w sumie nic nie straciłyście. Po 2 tygodniach używania NATURA SIBERICA KOMPLEKS OLEJKÓW NA POROST WŁOSÓW - Z ROKITNIKIEM przybyło mi... 7 mm. co dało by około 1,5 cm na miesiąc - żadna rewelacja, wręcz jest to śmiesznie mało według mnie. 
Olejku używałam w dni marca:
12
13
16
18
19 - zmieszałam z olejem rycynowym
20 - na całą noc
24
26
W sumie 8 razy, czyli tyle, ile zalecał producent. Wypiłam 4 razy sok z jabłka i pietruszki, raz sok z naci selera i jabłka i raz - 24 marca użyłam drożdżowej maski od Agafii oraz raz tej samej maski użyłam w mieszance - 26 marca.
jestem zawiedziona, ale być może 2 tygodnie to za mało. Używać będę nadal, bo mam po nim przyjemne włosy, nadaje im fajny odcień no i nie szkodzi mi, więc warto go zużyć pożytecznie. za 2 tygodnie opiszę olejek dokładnie oraz jego działanie po miesiącu kuracji.

Czytaj dalej...

B.app kuracja keratynowa MASKA - to lubię :)

Hey.
Dziś już kosmetycznie, keartynowo. Od kiedy przeproteinowałam włosy HairJazz, bardzo boję się wszystkiego co ma proteiny, keratynę, jedwab czy nawet botox. Gdzieś z początkiem roku na półce zauważyłam maskę B.app kurację keratynową na którą natknęłam się chwilę po lekturze artykułów dotyczących keratynowego prostowania. Kosztowała około 39 zł i odpuściłam sobie. Strach i cena skutecznie mnie odrzucały. Jednak po paru dniach znalazłam tą kurację w innym Rossmanie i kupiłam, nawet do pary z kuracją na rozdwojone końcówki.


Strach przed pierwszym użyciem był wielki, ale zadziałałam metodą OMO. Nie pamiętam co było na mojej głowie pierwszym O, ale drugim była właśnie kuracja z B.app. Trzymałam na głowie równo pół godziny i zmyłam, panicznie bojąc się tego co zastanę. I co zastałam? Jeden z najlepszych efektów jakie kiedykolwiek miałam na swoich włosach! Były cudownie gładkie, lśniące, łuski domknięte, a końce dociążone. Jak niepoważna podtykałam pod oczy moje włosy  to mamie, to narzeczonemu i kazałam podziwiać. Radość moja nie znała granic i trwa nadal, po każdym użyciu tego kosmetyku, choć używam go raz na ok 2-3 tygodnie, właśnie ze strachu przed wielkim przesuszeniem, którego jednak na szczęście nigdy nie było..
O kosmetyku:
Z tego co zauważyłam, kuracje keratynowe z B.app znajdziemy tylko w Rossmanie, w dodatku tym większym. Małe i średnie sklepy nie posiadają w swojej ofercie tych masek ani innych odżywek z B.app. Nie znalazłam ich także w Naturze, Schleckerze ani w hurtowni z kosmetykami do włosów. Jednak z tego co odnotowałam, coraz więcej Rosków wprowadza B.app na swoje półki.
Produkt otrzymujemy w czarnym słoiku z zakręcanym wieczkiem, zabezpieczony foliową plombą. Słoik ma pojemność  500 ml, a konsystencja maski jest średnio rzadka, wygodna w użyciu, co powoduje, że kosmetyk jest wydajny. Zapach tak samo jak design słoika – bardzo salonowy, fryzjerski.
Kuracje z B.app nie mają oryginalnego opisu w języku polskim, dlatego na opakowaniach naklejone są mocno różowe nalepki z instrukcją i informacjami po polsku.
Co obiecuje nam producent:
Maska keratynowa która, restrukturyzuje i rozplątuje włosy. Bez siarczanów (SLS), głęboko odbudowuje, rozplątuje i nadaj włosom połysk. W pełni zgadzam się z opisem, czego przykład dałam już powyżej, ale napisze raz jeszcze: włosy są bardzo miękkie, błyszczące, dociążone, nawilżone i po prostu piękne. Nie ma żadnego przesuszu, nawet najmniejszego. Tak samo jak kuracja na końcówki, ta maska sprawdza się naprawdę bardzo fajnie
I jeszcze na koniec skład:
Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Parfum (Fragrance), Methoxy PEG/PPG-7/3 Aminopropyl Dimethicone, Benzyl Alcohol, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Citric Acid, Hydrolyzed Keratin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.




Czytaj dalej...

Gdy pogoda piękna, czyli co robię w wolnym czasie

Dziś nie będzie kosmetycznie. Popołudnie było piękne, światło miękkie, jasne. Nie mogłam nie skorzystać i nie iść zrobić kilku zdjęć moim psom, Charisowi i Bakusiowi. Ciągle się uczę, kadrowania, ustawienia do światła, obróbki. Tylko modele bardzo niecierpliwi (szczególnie Charis, któremu raptem wybrałam JEDNO zdjęcie w miarę dobre). wszystko po to, by z jak najlepszym warsztatem i zapleczem udać się w wakacje na sesję w schronisku. A co, może ktoś zainteresuje się pieskiem czy kotkiem, gdy zobaczy ich na jakiejś ciekawej focie. 






Charis niewspółpracujący: 




I głównodowodzący sesji, Pan Prosiak:


Czytaj dalej...

Wielkie zakupy w TRINY.pl + opis sklepu


Witam,
Wczoraj nie było postu, wiem, ale byłam zbyt zmęczona i zbyt rozemocjonowana paczką szczęścia, która do mnie przyszła :)
Niedawno zamówiłam kosmetyki, tym razem więcej do twarzy i ciała niż do włosów i oto jest:


Natura Siberica - Krem na DZIEŃ dla suchej skóry - 50 ml
Olejek ze słodkich migdałów - 30 ml
Olejek awokado - 30 ml
Natura Siberica - Krem na NOC dla skóry wrażliwej - 50 ml
Planeta Organica - Żel-mus oczyszczający dla wszystkich typów skóry 200ml
Trawy i Zioła Agafii - Naturalne, syberyjskie CZARNE mydło do pielęgnacji włosów i ciała - 500 ml
Natura Siberica - Mydło CEDROWE - ODŻYWCZE - 100 g
Receptury Agafii - DROŻDŻOWA maseczka do włosów - 300 ml
Receptury Agafii - Żel-krem pod oczy do 35 lat. Zatrzymanie Młodości - 50 ml
Kąpiel Agafii – MASKA do twarzy BŁĘKITNA OCZYSZCZAJĄCA na wodzie chabrowej – 100 ml
Kąpiel Agafii – POMARAŃCZOWE gęste masło do ciała – podciągające – 300 ml
Kąpiel Agafii – mydło do włosów i ciała CEDROWE – 300 ml
Kąpiel Agafii – maska-balsam do włosów STAROAŁTAJSKA – 300 ml
Kąpiel Agafii - WITAMINOWA maska do twarzy FITOAKTYWNA - 100 ml
Etja - NATURALNY OLEJ BRZOSKWINIOWY - 50 ml
Etja - OLEJ Z PESTEK MALIN - 50 ml
LOVE 2 MIX - żel pod prysznic - POPRAWIAJĄCY NASTRÓJ - grusza + trawa cytrynowa - 200 ml



Produkty kolejny raz zamówiłam z TRINY i dziś chciałabym słów kilka o tym sklepie powiedzieć.
Sam sklep ma siedzibę we Wrocławiu, ale stacjonuje w Lublińcu (Śląsk) i tam po uprzednim umówieniu się, kosmetyki można odebrać osobiście. Ja mieszkam 30 km od Lublińca i nie opłaca mi się jechać w sumie 60 km – wybieram dostawę do domu.
Jeśli o wysyłkę chodzi, paczki wysyłane Poczta Polską nadawane są „PACZKĄ 48” (przynajmniej moja była nadana tą opcją) i idą 2 dni robocze. Jeśli więc towar zostanie wysłany w poniedziałek, kosmetyki przyjdą w środę.
Drugą opcją jest Kurier UPS – drugi raz wybrałam ta opcję dostawy i kosmetyki otrzymałam na drugi dzień po ich wysłaniu.
Jeśli chodzi o samą stronę – wygląd jest bardzo przyjemny, jasny, delikatny, z minimalistycznymi ozdobami w postaci zielonych gałązek. Lubię taki design, nie przytłacza, sprawia, że strona jest przejrzysta a produkty dobrze widoczne. Co więcej, szczegółowe menu w lewym panelu strony bardzo ułatwia nam szukanie, jeśli potrzebujemy konkretnego produktu.
Opisy kosmetyków są dosyć wyczerpujące, czasem nawet bardzo długie. Znajdziemy w nich nazwę, działanie i oczywiście najważniejszy – skład. Oferta produktów jest bardzo bogata, z tego co widzę, uzupełniana na bieżąco. Znam ten sklep niezbyt długi okres czasu, a w nowościach pojawiło się już masę nowych rzeczy. Tak samo dzieje się z produktami niedostępnymi – w krótkim czasie Triny uzupełnia braki w magazynie.
Za produkty płacimy przedpłatą, albo za pobraniem – ja osobiście wole opcję pobrania, bo nie ufam kurierom i boję się, że paczka się zgubi ;)
Koszyk – przejrzysty, z dokładną nazwą produktu i z miniaturką, co bardzo ułatwia końcową selekcję wybranych kosmetyków.
W Triny znajdziemy bardzo fajne rabaty, bonusy i zniżki, jednak najlepszą rzeczą z jaką do tej pory się spotkałam są TRINY PUNKTY.  Przy pierwszym zakupie nie dostajemy zniżki, ale już przy drugim i kolejnych (dokonanych do 60 dni od poprzedniego zamówienia) otrzymamy zniżkę – pieniężną. Ja przy zamówieniu widocznym powyżej dostałam 12 zł zniżki za poprzednie zakupy (te z balsamami Agafii), a jeśli w ciągu 2 miesięcy znów coś kupię, tym razem mam nazbierane ponad 30 zł upustu za zamówienie, które dotarło wczoraj. Dzieje się tak dlatego, że każdy kupiony produkt daje nam bonus w postaci upustu na kolejne zakupy. Zatem im więcej kupimy, tym teoretycznie więcej zaoszczędzimy następnym razem. Pamiętać należy jednak, że 30 zł za mydło nie da nam  takiego samego upustu jak 30 zł za szampon. Triny punkty są obliczane dla każdego produktu indywidualnie i podawane  opisie, pod ceną. Punktów nie można kumulować i są automatycznie odejmowane przy kolejnym zamówieniu. Mnie bardzo podoba się ta opcja, ponieważ zawsze mogę sobie coś kupić, co akurat mi się skończyło i mieć to za przyjemną dla portfela, dużo niższą cenę.



Upominki – w sklepie robię zakupy drugi raz, a zadano mi już kilka razy pytanie o upominki – widocznie niektórzy robią zakupy dla gratisów. Czytałam, że niektóre dziewczyny kupują tam jeden balsam i dostają 30 ml kremu w prezencie. Ja kupiłam to co na fotce i dostałam dwie malusieńkie próbki w saszetkach. I nie mam z tym problemu – dla mnie ważne jest to co kupiłam, za co zapłaciłam, że zostało to do mnie wysłane i zostałam potraktowana profesjonalnie oraz otrzymałam pełnowartościowe produkty zapakowane z dbałością o każdy szczegół.
Obsługa sklepu jest bardzo miła i kulturalna. Powiecie, że nic w tym dziwnego, tak powinno być wszędzie. Powinno, ale nie jest. Kupuję w intrenecie od 11 lat i wiele sprzedających było gburowatych, opryskliwych, odpowiadali półsłówkami albo…w ogóle. Z Triny mam zawsze bardzo przyjemny kontakt, a odpowiedzi są rzeczowe, wyczerpujące, utrzymane w życzliwym tonie.
Jeśli chodzi o opakowanie paczki – istne pancerne zabezpieczenia. Przesyłkę otrzymujemy w pudełku – wszystkie kosmetyki są ładnie ułożone, na pewno nie wrzucone byle jak. Butelki szklane są owinięte strechowymi foliami i zabezpieczone kartonowymi, grubymi tubami, aby się nie potrzaskały. Plastikowe butelki, kremy w tubkach mają owinięte nakrętki foliowymi zabezpieczeniami przed wyciekaniem. W luki pomiędzy produktami wsypane są styropianowe granulki.
Same kosmetyki w większości są zabezpieczone oryginalnymi foliami (np. kremy w pudełkach) albo plombami do zerwania (np. żel pod prysznic w tubie). Bardzo mnie to cieszy, bo wiem, że kupuję nie używany produkt.
I jeszcze coś ważnego – Triny jest dystrybutorem, a nie producentem, dlatego nie należy ani ich, ani nigdy nikogo w podobnej sytuacji obwiniać za jakość działania sprzedawanego produktu, za podrażnienia czy uczulenia. Z takimi uwagami piszcie do tego, kto produkt wyprodukował. Oczywiście dystrybutor powinien zadbać o to, czy towar jaki sprowadza i sprzedaje w swoim kraju posiada atesty, certyfikaty i czy jakościowo jest dobry, ale z tym Triny chyba nie ma problemów, bo jak długo czytam o kosmetykach, które Triny nam oferuje- tak nie spotkałam się z rażąco negatywnymi opiniami. Dodatkowo każdy zakupiony produkt możecie same zrecenzować i ocenić na stronie sklepu, a każda opinia jest widoczna pod kosmetykiem którego dotyczy. Pamiętajcie, nikt nie pójdzie do Rossmana i nie obwini sprzedawczyni za to, że krem na zmarszczki nie działa albo spowodował opuchliznę oczu (o ile jest normalny i nie lubi się awanturować z obojętnie kim, byle by zrobić aferę). Natomiast jak najbardziej może domagać się zwrotu pieniędzy za produkt przeterminowany czy też zepsuty, albo za zniszczone opakowanie, które uniemożliwia korzystanie z kosmetyku. 
WADY: BRAK,. Kiedyś był to brak wishlisty, która jednak szybko znalazła się w opcjach sklepu :)
I tyle. Zapraszam Was na zakupy do Triny, na pewno nie pożałujecie :)


Czytaj dalej...

Rosyjski tydzień z Natura Siberica i Agafią. Recenzje balsamów i szamponu

Witam, tak jak zapowiadałam, dziś kończę rosyjski tydzień. Nie wszystko poszło tak jak trzeba, właściwie poszło źle. 
16 i 18 marca dokonałam następujących rytuałów: 
Na głowę na skalp nakropiłam olejek Natura Siberica - rokitnikowy kompleks olejków dla wzrostu włosów, a na długość nałożyłam Balsam Agafii brzozowy. Następnie po godzinie zmyłam cedrowym szamponem Agafii i nałożyłam na pół godziny balsam kwiatowy Agafii. W środę, po drugim takim rytuale zauważyłam masakrycznie przesuszone końcówki. Stały się szorstkie i sianowate. Pogrzebałam chwile w necie i zauważyłam, ze wiele osób ma z tym problem. Zazwyczaj najbardziej zniszczone są końcówki, które na taka ilość ziół reagują totalnym przesuszem. To chyba prawda, bo moje zdrowe włosy, bliżej skory głowy są pięknie nabłyszczone i gładkie, mięciutkie i przyjemne. 





W czwartek musiałam reagować i w ruch poszedł inny zestaw, chciałam jednak aby nadal było rosyjsko. Olejku tym razem nie nakładałam bezpośrednio na skalp, za to na zmieszałam go razem z Kallosem blueberry i  dwoma moimi balsamami oraz kilkoma kroplami olejku rycynowego. Po godzinie zmyłam szamponem cedrowym Agafii i jako drugie O nałożyłam na chwile jakąś mieszankę masek sprzed tygodnia. Było lepiej. ale nie tak dobrze jak jeszcze parę dni wcześniej. W piątek ich do wieczora nie męczyłam, około 22 naolejowalam skalp Natura Sibericą a długość rycynowym. Zmyłam wszystko ze skalpu w sobotę o 8:00 szamponem HairJazz a długość potraktowałam Kallosem Peach. wszystko potem odżywiłam Kallosem z algami i końcówki prawie wróciły do normalności. Niestety, zauważyłam, ze zaczęły się rozdwajać i łamać - a ścinałam je 2 tygodnie temu. Na Wizażu ktoś słusznie zauważył, ze prawdopodobnie obcięto mnie tępymi nożyczkami.
Dziś raczej dam odpocząć włosom, więc nic na nie nie nakładam. Tak oto skończyły się moje eksperymenty z mocno ziołowymi kosmetykami. Poczekam kilkanaście tygodni, aż zetnę brzydkie końce i potem spróbuje raz jeszcze, bo efekt na zdrowych odrostach bardzo mi się podobał. 


Teraz słów kilka o kosmetykach Agafii*.

Wszystko to co opisałam poniżej zamknięte jest w dużych, czarnych, 600 ml butlach z pięknymi etykietami z rycinami ziół i kwiatów. Zapachy są boskie, bardzo rześkie, kwieciste, przyjemne, długo otrzymują się na włosach.  
Konsystencja balsamów i szamponu jest bardzo gęsta, dlatego ja odkręcam cały korek i nie meczę się z wyciskaniem kosmetyków przez mały otwór w korku, bo ta czynność utrudnia nam nie tylko gęstość, ale także bardzo twardy plastik butelek. 

SZAMPON NA CEDROWYM PROPOLISIE :



Propolis od najdawniejszych czasów był ceniony za przydatne właściwości lecznicze. Tak jest do dziś. Znam wiele osób, które go zalewają spirytusem, zaparzają albo robią z niego kremy i bardzo go sobie chwalą. 

Zielarka Agafia często stosowała do przygotowywania szamponu właśnie propolis. Zwykła mówić:
"Jeśli chcesz, aby włosy były mocne i długie, weź propolis w pobliżu lasów sosnowych, Przygotuj wywar z jego żywicy świerkowej z ziołami, dodaj korzeń myjący (mydlicę lekarską) i przemywaj tym wywarem włosy dla ich zdrowia."
Do szamponu na cedrowym propolisie został dodany kwiatowy organiczny wosk, olejki eteryczne z cedru, które mają za zadanie wzmocnić nasze włosy oraz odnowić ich uszkodzona strukturę.

Żywica sosny długoigielnej (Pinus Palustris Wood Tar) także gości w tym kosmetyku - jest naturalnym, silnym antyoksydantem. Wykazuje działanie odżywcze.

Mydlnica lekarska (Saponaria Officinalis Root Extract) to natomiast naturalny środek myjący. Zawiera saponiny, które to dokładnie i delikatnie oczyszczają włosy i skórę głowy. Ją też znajdziemy w tym szamponie

Skład:
Aqua with infusions of: Pinus Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Pinus Sibirica Ledeb Oil, Saponaria Officinalis Root Extract, Picea Albies Wood Tar, Alfredia  Cemua Cass Extract, Berberica Sibirica Pall Extract, Veronica Officinalis Extract, Geranium Pratense Extract, Panax Ginseng Extract, Araliaceae Juss Extract, Centaurium Erythraea Extract, Pinus Sibirica Pollen Extract, Jasminum Officinale Flower Wax, Cedrus Deodora Wood Oil, Rubus Saxatilis Oil, Magnesium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Glycol Distearate, Lauryl Glucoside, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, parfum, benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Tocopherol, Niacinamide, Citric Acid.

BALSAM NA BRZOZOWYM PROPOLISIE:

Jeśli chodzi o zastosowanie tego balsami, zielarka Agafia zwykła mówić:
"Jeśli twoje włosy są słabe i matowe, zbierz z brzozy propolis i przygotuj napar dla swoich włosów z wiosennych pąków z pól, łąk i miodu lipowego, dodaj mydlicę lekarską i tak przygotowany wywar nałóż obficie włosy."

W tym balsamie oprócz brzozowego propolisu znajdziemy organiczny ekstrakt z pokrzywy, olejki eteryczne, żeń-szeń i wrzos, które skutecznie przywrocą włosom siłę i blask.

Balsam na brzozowym propolisie szczególnie starannie regeneruje uszkodzone włosy i odżywia skórę głowy.
Sok z brzozy (Betula Alba) - pomoże w problemach z włosami, takimi jak wypadanie, brak puszystości, osłabione cebulki, a o
lejek z liści rozmarynu (Rosmarinus Officinalis Leaf Oil) - działa antyseptycznie i przeciwłupieżowo, pobudza wzrost włosów.


Skład: 
Aqua with infusions of: Pinus Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Betula Alba Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, Betula Alba Flower Pollen Extract, Betula Alba Flower Tar, Mel, Urtica Dioica Extract, Panax Ginseng Oil, Calluna Vulgaris Oil, Propolis Extract Milk, Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether, Behentrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.

BALSAM NA KWIATOWYM PROPOLISIE:

Jeśli chodzi o ten kosmetyk, Agafia mówiła: "Aby twoje loki były piękne i puszyste, dostarcz im propolisowych luksusów z kolorowych kwiatów. Zaparzaj je wraz z szyszkami chmielu i miodem kwiatowym, i płucz nimi włosy dla ich dobra i piękna."

W tym balsamie znajdują się więc organiczne woski kwiatowe, olejki eteryczne, wiązówka, nagietek i mleczko propolisowe, aby nadać włosom jeszcze większą objętość i puszystość. balsam na propolisie kwiatowym sprawi, że włosy będą gładkie i łatwe do rozczesania, bardziej podatne na stylizację i zwiększona jest ich objętość.
Żywica sosny długoigielnej (Pinus Palustris Wood Tar) to naturalny, silny antyoksydant. Wykazuje działanie odżywcze.
Olejek z rumianku rzymskiego (Anthemis Nobilis Flower Oil) działa natomiast przeciwzapalnie, poprawia krążenie krwi. Wzmacnia włosy i przywraca ich blask.

Skład: 
Aqua with infusions of: Pinus Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Anthemis Nobilis Flower Oil, Rosa Centifolia Flower, Pollen Extract, Humulus Lupulus (Hops) Cone Tar, Mel, Jasminum Officinale Flower Wax, Spiraea Ulmaria Oil, Verbena Officinalis Oil,  Propolis Extract Milk, Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether, Behentrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.


REASUMUJĄC:

Kosmetyki ziołowe wymienione powyżej działają rewelacyjnie na zdrowe włosy. Poprawią jeszcze bardziej ich kondycje, nadadzą blask i miękkość. Niestety tak duża ilość ziół może wysuszyć podniszczone końcówki. 
nie skreślam tych kosmetyków i nie mogę się doczekać aż wypróbuję je raz jeszcze, gdy moje zniszczone końce będą już tylko wspomnieniem. 

*opis kosmetyków, składów i właściwości napisany z pomocą informacji zamieszczonych na stronie Triny.pl
Czytaj dalej...

NATURALNE KREMOWE MYDŁO Z BIAŁĄ GLINKĄ z firmy Nevskaya Kosmetika

Obiecałam opis drugiego mydła i oto jest. Niestety dopiero dzisiaj dokładniej przyjrzałam się składowi i tak samo jak Castor Oil, mydełko w swoim składzie zawiera mink oil, pochodzący z tłuszczu norek. Znajdziemy tam także inne tłuszcze zwierzęce. Trochę mnie to nawet dziwi, bo w tak wysuszającym mydle nie spodziewałabym się niczego, co mogło by natłuszczać.



Przejdźmy jednak do samego mydła:

A więc od tygodnia testuję NATURALNE KREMOWE MYDŁO Z BIAŁĄ GLINKĄ z firmy Nevskaya Kosmetika.

Przyszło w zwyczajnym opakowaniu – papierowym z błyszczącą powłoką, dokładnie takim samym, w jakich znajduje się znakomita większość mydeł w drogerii. Samo mydło te z wygląda bardzo zwyczajnie – ot taka sobie lekko jajowata, biała kostka z wytłoczonym logo.

Z tego co podaje nam producent, możemy się dowiedzieć, że formuła mydełka została specjalnie opracowana do pielęgnacji wrażliwej skóry rąk i twarzy. Delikatnie oczyszcza pozostawiając uczucie czystości oraz świeżości. Mydło dzięki zawartości białej glinki w szczególności polecane jest do skóry przetłuszczającej się. Wygładza skórę, poprawia jej elastyczność i łagodzi podrażnienia. Biała glinka zawarta w kostce doskonale oczyszcza skórę, reguluje wydzielanie sebum oraz wykazuje działanie tonizujące.

Może najpierw plusy – mydło rzeczywiście dobrze myje, fajnie się pieni (pianka jest kremowa i przyjemna) i rewelacyjnie zapobiega wydzielaniu się sebum. Ale są i minusy – bardzo łatwo i szybko przesusza skórę. Ja na policzkach mam cerę delikatna i suchą, a to mydełko spowodowało, że zaczęłam się lekko łuszczyć i wyglądać jak pokryta delikatnym pyłkiem. Bez nawilżającego kremu się nie obejdzie, a i tak krem nie był w stanie w pełni uratować wysuszonego naskórka. Od środy zaczęłam używać tej kostki tylko na strefę „T”. Działania tonizującego nie zauważyłam.

Mydło to ma według producenta wszechstronne zastosowanie: służy do pielęgnacji twarzy i całego ciała. Nie podzielałabym tego zdania – nie umyłabym ciała tak bardzo wysuszającym mydełkiem, nawet, gdybym miała zaraz potem użyć nawilżającego balsamu. Są inne kosmetyki myjące, które od razu podczas mycia odżywiają i nawilżają nam skórę.

Skład: Sodium Palmate, Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Aqua, Glycerin, Kaolin, Mink Oil, Parfum, Titanium Dioxide, Triethanolamine, PEG-400, Disodium EDTA, Citric Acid, Cellulose Gum, Benzoic Acid, Sodium Chloride.



Mydła używałam codziennie rano i wieczorem (po pracy, po demakijażu myłam się czarnym mydłem oliwkowym). Zaobserwowałam rewelacyjne zapobieganie wydzielania się sebum na długi czas po użyciu mydła. Niestety, kostka bardzo, aż za bardzo wysusza mi suchą cerę na policzkach. Reasumując, fajne mydło, ale dla na prawdę tłustej cery. Ja mam mieszaną i jestem zadowolona tak w 50%. Absolutnie odradzam całkowicie suchej skórze, ale też mydło to nie jest dedykowane tego typu cerom. 
Nie zauważyłam na skórze żadnych wyprysków, przebarwień czy innych zmian trądzikowych. 
Czytaj dalej...

SAVON NOIR - rewelacyjne czarne mydło oliwkowe

Witam,
Minął tydzień mycia twarzy nowymi mydłami i oto spieszę się z opinią. Dziś pod lupę weźmiemy Savon Noir - czarne mydło roślinne wytwarzane w Maroku tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego., które jest w 100% naturalne i bogate w witaminę E.
Otrzymałam je w bardzo zgrabnym, małym słoiczku o pojemności 100 ml. Bałam się, że będzie to mało, ale to porcja w sam raz, zwłaszcza, że niewiele mydła potrzeba, aby myc nim twarz – a mnie tylko do tego służy.


Mydełko jest dosyć śmieszne – ma postać twardego żelu, a nabierając je na dłoń mam wrażenie, że pękają mi pod palcami delikatne nitki. Kolor mydła jest ciemnooliwkowy, natomiast zapach dziwny. Roślinny, oliwny, ale bardzo ciężki i mdły – jednak nie ma tak źle, da się wytrzymać, a ja nawet się już przyzwyczaiłam i zapach ten kojarzy mi się teraz z czymś miłym, z rytuałem oczyszczania i pielęgnacji.


Czarne mydło oliwkowe znany i ceniony na świecie ze względu na swoje walory pielęgnacyjne, oczyszczające i relaksacyjne. Może być stosowane w przypadku każdego typu cery, nawet tak delikatnej i wrażliwej , jak skora dziecka. Ze względu na swoje naturalne pochodzenie nie uwrażliwia, nie zatyka porów i bardzo delikatnie, aczkolwiek dobrze – oczyszcza.
Mydło te jest naturalnym mydłem roślinnym wytwarzanym metoda miażdżenia czarnych oliwek macerowanych (rozpuszczanych) w soli potasowej z dodatkiem oliwy z oliwek.
Mam bardzo sucha skórę, szczególnie na policzkach i w okolicy ust. Savon  Noir cudownie nawilża oraz bardzo skutecznie i dogłębnie odżywia moją skórę, która po jego użyciu staje się gładka, delikatna w dotyku, odżywiona i bardzo delikatnie natłuszczona, ale nie przetłuszczona, choc po jakimś czasie sebum zaczyn asie wydzielać. Producent zapewnia, że mydło ma właściwości złuszczające i działa jak peeling enzymatyczny.
Mydła używałam raz dziennie, po powrocie z pracy, po zmyciu makijażu, Dwa raz po umyciu się Savon noir wykonałam dodatkowo peeling twarzy. Efekty są rewelacyjne – mydełko bardzo fajnie oczyszcza zatkane pory, widocznie zmniejszyły się zaskórniki – są bledsze, płytsze i jest ich mniej. Mydło dobrze odżywiło mi skore, nawilżyło, ale jak wspomniałam, nie przetłuściło jej. Używałam go zgodnie z zaleceniami i pozostawiałam na twarzy na około 10 minut.
Mydło średnio się pieni, raczej mydlenie go wytwarza lekką emulsję, niż pianę mydlaną.

Skład:
Aqua – czyli woda, jako rozpuszczalnik/rozcieńczalnik
Potassium olivate – jest to sól potasowa kwasów tłuszczowych pochodzących z oliwy z oliwek, czyli baza mydlana (składnik myjący).

Moja cera tydzień temu nie miała żadnych wyprysków, pryszczy, przebarwień ani niedoskonałości. Było to spowodowane urlopem, a co za tym idzie – brakiem używania podkładów, pudrów, baz czy kremów BB. Po tygodniu mycia się tym mydłem (do pary z mydłem z białą glinka, używanym rano i wieczorem, ale to tym jutro) nie zauważyłam żadnych nowych niedoskonałości, za to poprawę nawilżenia i lepiej oczyszczona cerę. Wniosek – mydło na prawdę bardzo dobrze zmywa wszelkie zanieczyszczenia i delikatnie złuszcza martwy naskórek.



Czytaj dalej...

Natura Siberica - Mus ROKITNIKOWY zapewniający MAKSYMALNĄ OBJĘTOŚĆ dla wszystkich typów włosów

Jak zapowiadałam ostatnio, mam w tym tygodniu „Rosyjski Tydzień”, gdzie używam tylko kosmetyków z Rosji. Co za tym idzie, stylizuję włosy  rosyjski Mus ROKITNIKOWY zapewniający MAKSYMALNĄ OBJĘTOŚĆ dla wszystkich typów włosów od Natura Siberica.



Produkt otrzymałam w prześlicznie ozdobionej buteleczce o pojemności 150 ml. Dozownik jest całkiem przyjemny w użyciu, aczkolwiek trzeba go trochę ponaciskać, aby na dłonie wypłynęło nam tyle musu, ile potrzebujemy, ponieważ jak na piankę, dozy są dosyć małe, a producent zaleca użycie pianowej kulkę wielkości piłki do tenisa. Dla mnie, na moje włosy do ramion jest to troszkę za dużo i dozuję tak ok 3/4 wielkości tejże piłki.



Zapach pianki jest kwiatowy, bardzo przyjemny, lekki, troszkę słodki. Nie zauważyłam, by utrzymywał się na włosach jakoś specjalnie długo. Troszkę szkoda, bo miło jest się na wiosnę otoczyć takim delikatnym, kwiecistym aromatem.
Rozprowadzanie na początku trochę mnie przygnębiło, ponieważ wtarłam i wgniotłam we włosy ta piankę, a po przeczesaniu grzebieniem włosy troszkę się spieniły. Wpadłam w lekką panikę, ale po chwili piana osiadła, zniknęła i już nie wróciła. Bałam się, że odbije się to na wyglądzie włosów, ale nic bardziej mylnego – pasma się nie posklejały i nie obciążyły, włosy są lekkie i puszyste, ale nie spuszone.
Producent obiecuje, że dzięki tej piance nasze włosy zyskają objętość od cebulek aż po same końce. To prawda, zauważyłam to. Włosy miałam naprawdę cudownie uniesione, same pasma wyglądały na grubsze. Zaraz po stylizacji byłam bardzo zadowolona w efektu. W ciągu wietrznego dnia fryzura nie straciła nic ze swego uroku. Na rugi dzień natomiast, co zaskoczyło mnie jeszcze pozytywniej – włosy nadal są bardzo puszyste, świeże i odbite od skóry głowy. Kształt końców trzyma się trochę mniej, ale zapewne to przez odgniecenia od poduszki.
Produkt powinien pomóc nam w ułożeniu fryzury. Mnie pomógł. Zauważyłam że pasma schną dość szybko, a podkręcenie jest trwalsze i mocniejsze niż po użyciu Tresemme Heat Defence. Jedyne co mi przeszkadza, to wyczuwanie pod palcami, że na włosach coś jest. Są troszeczkę bardziej szorstkie, niż kiedy układam je na spray THD. Nie jest to jednak na tyle denerwujące, aby piankę odstawić, bo naprawdę przypadła mi do gustu.
Pianka nie zawsze jest sobie w stanie poradzić z moimi degażowanymi końcami. Nie wiem czy to efekt błędu w stylizacji czy niedokładnego rozprowadzenia produktu na włosach. Raz włosy są ułożone idealnie, innym razem kilka pojedynczych włosów odstaje albo fruwa na wszystkie strony. Po paru godzinach, ale z reguły na drugi dzień, włosy, mimo że są nadal świeże, wyglądają dużo gładziej i kosmyczki już nie odstają. 
Mus stymuluje wzrost włosów, a także nawilża je i odżywia (przez zawarte w musie witaminy i aminokwasy). Ja z tej samej serii testuję teraz kompleks olejków na wzrost włosów oraz dosyć intensywnie odżywiam je maskami i olejami, więc nie wydam tutaj jakiejś wiarygodnej opinii. Pozostawiam piankę do testów wzrostowych i odżywczych komuś, kto będzie używał tylko jej, aczkolwiek odradzam używania  tego musu jako jedynego kosmetyku do pielęgnacji włosów. Pod koniec postu podałam dokładniejszy spis składników organicznych, po polsku.
Olej z rokitnika ałtajskiego i szarłat przyczyniają się do powstawania keratyny, przywracając włosom siłę i blask. Olej z nasion białego lnu syberyjskiego i proteiny jedwabiu pomagają utrzymać wilgoć wewnątrz struktury włosów.  Jeśli chodzi o tak wielkie obietnice, poczekam jeszcze miesiąc i ocenię. Jeśli stan włosów się nie pogorszy, będę za tym kosmetykiem szalała, choć nadal nie do końca wszystkie zasługi oddałabym jemu – wszak Biovax i Kallos i Babuszka Agafia będą bardzo często gościć na moich włosach przed stylizacją na tą piankę. 

Pianka ma dodatkowy atut, który dla mnie, osoby która włosy układa na suszarkolokówce i raczej nie suszy ich na powietrzu. Mianowicie ochrona przed gorącym powietrzem. Mimo, że włosy szybciej wysychają, nie zauważyłam aby były gorące czy przegrzane.
Skład:

Aqua, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Corn Starch, Polyquaternium-4, Cetrimonium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Amarmnthus Caudatus Seed Oil, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Panax Ginseng Root Extract, Arctium Lappa Root Extract, Pinus Pumila Needle ExtractWH, Agrostis Sibirica ExtractWH, Achillea Asiatica ExtractWH, Tocopherol, Retinyl Palmitate, Biotin, Folic Acid, Cyanocobalamin, Niacinamide, Pantothenic Acid, Pyridoxine, Riboflavin, Thamine, Yeast Polypeptides, Silk Amino Acids, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Phospholipids, Sphingolipids, Hippophae Rhamnoidesamidopropyl BetaineHR, Pineamidopropyl BetainePS, Hydrolyzed Vegetable Protein, Cetrimonium Bromide, Benzyl Alcohol, Ethylhexyglycerin, Parfum, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Butylphenyl, Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Linalool, Limonene.

Moje włosy po użyciu pianki:




Pianka, jak i cała  linia produktów do pielęgnacji włosów Siberica Professional stworzona została na bazie cennego składnika - Rokitnika Ałtajskiego.

Rokitnik ałtajski jest jednym z najbogatszych źródeł witamin, zawiera niezbędne aminokwasy i kwasy tłuszczowe omega 3,6,9 i  oraz niezwykle rzadki kwas omega 7. Cały kompleks aminokwasów i minerałów jest odpowiedzialny za nasze zdrowie oraz urodę. Olej z rokitnika Ałtajskiego został pozyskany w wyniku tłoczenia na zimno zebranych ręcznie owoców rokitnika. 


Tak więc, jeśli chodzi o ta piankę, jestem z niej zadowolona, bardzo zadowolona. Dłuższy czas pokaże, jak alkohol w niej zawarty działa na włosy, bo choć jest gdzieś daleko w tyle, troszkę się go obawiam.

A teraz na koniec jeszcze spolszczenie organicznego składu naszej pianki:
- Hippophae Rhamnoides – ROKITNIK ZWYCZAJNY
- Amarmnthus Caudatus – SZARŁAT
- Linum Usitatissimum – LEN ZWYCZAJNY
- Avena Sativa - OWIES ZWYCZAJNY
- Panax Ginseng- ZEŃ-SZEŃ
- Arctium Lappa  - ŁOPIAN WIĘKSZY

EDIT 12 kwietnia: po miesiącu używania panki średnio co drugi dzień mogę stwierdzić, że moje włosy w ogóle nie są po niej przesuszone. 
Czytaj dalej...

Sok z JABŁKA I PIETRUSZKI na porost włosów ora wyciskarka do soków TEFAL

Witam,
dziś podziałamy na włosy od wewnątrz.
Około listopada wpadłam przypadkiem na stronę, na której był przepis na sok przyspieszający porost włosów. Poczytałam, posprawdzałam i na drugi dzień kupiłam składniki - jabłka i natkę pietruszki.
Niestety, nie posiadałam wtedy wyciskarki do soków, więc wszystko zmiksowałam w urządzeniu do koktajli , dodając wody mineralnej. Smak i kolor soku był tragiczny, ale żal mi było owoców, więc wypiłam.
Sok jednak chodził za mną cały tydzień i w piątek zdecydowałam się kupić wyciskarkę do soków (o niej za chwilę) i od tego czasu regularnie piję ten cudowny eliksir. Jedyne czego potrzebujemy, to kilka jabłek (ja używam pięciu jabłuszek średniej wielkości) oraz 2 natki pietruszki. Jabłka które u mnie najlepiej się sprawdzają to JonaPrince, Ligol i Gala.
Jabłka myję i obieram. Nieobrane tez mogą być, ale zauważyłam więcej wyciśniętego soku przy owocach obranych. Potem kroję je na kawałki, które zmieszczą się do otworów wyciskarki. Natkę siekam i przystępuje do wyciskania. Wrzucam najpierw trochę jabłek, a potem na przemian - posiekaną natkę i kawałki owoców,  z czego ostatnie na pewno muszą wpaść jabłka, aby dobrze utrzeć pietruszkę.
I tyle, sok gotowy, można pić. Zero cukru, bo jabłka same w sobie są słodkie. Smak - mnie osobiście smakuje, a jeśli owoce są bardzo słodkie, wypije nawet mój narzeczony. Pietruszka jest wyczuwana jako posmak.

 

Kilka faktów o jabłkach i pietruszce, zaczerpnięte z Wikipedii oraz Świat-Zdrowia:


JABŁKA:

"Świeże, nieuszkodzone jabłka zawierają witaminę C, większość innych witamin (B1,B2, B3, B5, B6, B9, B12, A i Retinol, E i tokoferol, D, K, β-Karoten, likopen[1]) i minerałów, dużą ilość błonnika roślinnego, kwercetynę (44 mg w 1 kg jabłek), a także pektynę (1–1,5 g w 100 g świeżego jabłka). Zawartość witaminy C jest zmienna i zależy od wielu czynników, z których najważniejszymi są odmiana, warunki klimatyczne i sposób uprawy. Może ona się wahać w szerokim zakresie od około 4mg/100g owocu do ponad 21mg/100g[1][2]. Przy obróbce cieplnej jabłek większość witamin wodorozpuszczalnych ulega rozkładowi.
Z jabłek produkuje się sok jabłkowy

Świeże jabłka są źródłem węglowodanów w tym błonnika. Jak wiele innych owoców, spożywane na surowo jabłka mają niską wartość na indeksie glikemicznym (fruktoza i inne cukry uwalniają się powoli z błonnika, przez co zawartość cukru we krwi konsumenta rośnie wolno, bez nagłych odchyleń) zatem są zalecane do spożywania przez osoby chorujące na cukrzycę lub hiperglikemię[3]. Nie dotyczy to soku jabłkowego po oddzieleniu błonnika, gdzie wartość na indeksie glikemicznym ulega sporemu podwyższeniu."


NAĆ PIETRUSZKI: 

"Potas, żelazo, magnez, sód, wapń, fosfor, fluor to tylko niektóre minerały występujące w zielonych listkach pietruszki. Lecznicze i ozdobne właściwości pietruszki docenili już starożytni. Wśród dietetyków natka pietruszki uchodzi za jeden z najbardziej pożądanych pokarmów. Doskonale wpływa na trawienie i przemianę materii, pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego. Listki pietruszki zapobiegają też wzdęciom i działają moczopędnie – mogą być stosowane w leczeniu kamicy nerkowej oraz dróg moczowych, są też doskonałym środkiem rozkurczowym.
Zielone listki pietruszki zawierają bardzo dużo witaminy C i karotenu, co chroni organizm przed wolnymi rodnikami – cząsteczkami organicznych związków o jednym wolnym elektronie, które działają destrukcyjnie i mogą niszczyć i uszkadzać komórki ważnych narządów (serce, mózg, nerki)
Wapń, magnez i potas zawarte w zielonych listach pietruszki doskonale wpływają na układ krążenia. Żelazo zawarte w liściach pietruszki pozwala skutecznie zwalczać anemię. Zjedzona na surowo nać zapobiega również wydobywaniu się przykrych zapachów z jamy ustnej. Natka zawiera także prowitaminę A, która ma wpływ na nasz wzrok, szczególnie o zmierzchu."

Wszystkie te dobra nie tylko wpływają dobrze na nasz organizm, ale także pobudzają wzrost włosów. 
Dodatkowo pietruszka wzmacnia krwawienie miesiączkowe, pomaga w wywołaniu spóźnionej miesiączki, łagodzi również bóle menstruacyjne, jej właściwości rozkurczowe dobrze wpływają na mięśnie macicy. Ja u siebie nie zauważyłam mocniejszego krwawienia przez listopad, grudzień, luty i teraz w marcu, ani tez słabszego, gdy przez styczeń 2015 soku nie piłam. Natomiast czytałam, że u niektórych kobiet miesiączki są obfitsze, gdy piją sok z natki. Niestety nie wiem czy na czas okresu pomoże odstawienie soku, bo tak jak mówię, nie zauważyłam u mnie żadnych objawów lepszych, czy gorszych.

Ale... zauważyłam w połowie marca, zupełnie przypadkowo, gdy suszyłam włosy głową w dół, coś, na co czekałam od dawna i dla czego co drugi, trzeci dzień grzecznie obierałam owoce i wyciskałam z nich sok. BABYHAIRS! Prawdziwy gąszcz, o długości mniej więcej takiej, jaka wskazywałaby na początki ich wysypu powiązane z czasem w jakim zaczęłam pić sok z jabłka i pietruszki.



A teraz o wyciskarce do soków. która nie jest tym samym czym jest mikser, czy blender, gdzie wszystko szatkujemy na drobny mak. Nie jest to tez urządzenie tożsame z sokowirówką, gdzie wszystko jest ścierane.
Wyciskarka do soków to urządzenie posiadające specjalne sito zawierające ogromne, ciężkie "wiertło" które miażdży owoce, a także co najważniejsze - liście, co pozwala nam na uzyskanie soku. Jest to sprzęt który odrzuca do kosza ze śmieciami dużo mniej odpadów niż sokowirówka, a najwięcej odżywczych składników ląduje nam w dzbanku z sokiem. Same soki mają też dużo przyjemniejszy dla oka wygląd i kolor.
Dodatkowo w tym urządzeniu bez problemu wyciśniemy sok z czarnej rzepy, który działa rewelacyjnie na porost włosów. 
Ja posiadam to urządzenie:



TEFAL WYCISKARKA INFINITY PRESS ZC500H38
Jest to innowacyjna wyciskarka do owoców, warzyw i ziół, wyposażona w nowatorską technologię Juice Press, dzięki której można uzyskać do 35% więcej soku i witaminy C oraz do 75% więcej przeciwutleniaczy. Sercem technologii Juice Press jest wolnoobrotowy silnik, który wprawia w ruch mechanizm zgniatający owoce i warzywa, wyciskając z nich to, co najlepsze – esencjonalny sok pełen witamin i składników odżywczych. Cieszymy się dzięki temu naturalnym smakiem i większą ilością witamin, jak również jednolitą, aksamitną konsystencją pysznego soku.
Dzięki cichej pracy i łatwemu czyszczeniu urządzenia (możliwość mycia elementów w zmywarce), codzienne delektowanie się pysznym, zdrowym sokiem jest teraz wyjątkowo proste.
Urządzenie to wyposażono w 3 kominy na owoce, warzywa i zioła, co zwiększa jego wydajność, gwarantując nieprzerwaną prace i ciągłe wyciskanie soku. 2 filtry - sita (jeden do soków, drugi do przecierów, musów i smoothies) zapewniają większa różnorodność.
- Technologia Juice Press - zapewnia wyciskanie soku ze wszystkich owoców, warzyw a nawet ziół oraz o 35% więcej soku, o 35% więcej witaminy C i do 75% więcej przeciwutleniaczy
- Wolnoobrotowy silnik - gwarancja naturalnego smaku i jednolitej, aksamitnej konsystencji soków i koktajli
- 3 kominy - większa wydajność i gwarancja nieprzerwanej pracy

Początkowo w sklepie proponowano mi inną wyciskarkę, poziomą. Była tania, ale plastikowa i bałam się, że mogę ją połamać. Zdecydowałam się więc na mocnego, choć droższego Tefala i jestem bardzo zadowolona. O ile jabłka i pietruszka są miękkie, o tyle marchewka, seler, pietruszka już mniej. Ale dla Tefala to nie problem. Miażdży wszystko, a soczek leci z urządzenia aż miło. Radzi sobie nawet z pestkami granatu.

Jeśli planujecie w dietę i zdrowe odżywianie włączyć soki, nie tylko z jabłka i pietruszki, polecam wyciskarkę. Tą szczególnie, ze względu na sito do smoothies i musów - które uwielbiam!
Czytaj dalej...
URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka