Hey.
Dziś przyjechał do mnie Chillbox. Bardzo się na niego cieszyłam, a teraz nie wiem totalnie jak zabrać się za jego opisanie. Bo niby pudło ok, ale tak zwyczajnie nie zachwyca. Może spodziewałam się czegoś innego? Sama nie wiem co jest nie tak.
1. Nawilżający krem arganowy z olejkiem lawendowym, Lilamai.
Krem do twarzy.. hmm.. na pewno spróbuję, bo podobno nie zapycha - tyle, ze ja panicznie boje się kremów z olejkami bo już nie raz zrobiły mi siecze na twarzy. Jest to jednak Lilamai, a ta firma ma u mnie same plusy. Kto wie, może jednak będzie to coś dla mnie?
2. Nawilżająca maseczka do twarzy z minerałami z Morza Martwego, Apis.
Apis znam z innego pudła i bardzo mi nie podpadła ta firma. Mgiełka do ciała, bo ten produkt miałam, była zwyczajną, nieciekawie pachnąca wodą. Nie robiła nic ciekawego i nie umilała mi dnia zapachem. ta maska ma bardzo dobre opinie, więc mimo obaw spowodowanych zrażeniem się do Apisa przez nieszczęsną mgiełkę - zaryzykuję i użyję.
3. "Serce z kryształu", Lenoir Frederic.
Książka cienka, to dobrze, bo ostatnio mam mało czasu, więc szybko ją skończę. Nie do końca jestem przekonana co do fabuły, ale kto wie, może będzie ciekawie? Rzadko czytam romansidła i opowiastki miłosne, także no, zobaczymy :)
4. Cukrowy peeling do ciała, Harmonique.
To produkt, z którego cieszę się najbardziej. Czekałam na niego i wiedziałam, że będzie w pudełku. Krem do ciała z tej firmy jest rewelacyjny, dlatego ufam, ze peeling będzie równie dobry.
5. Różana lemoniada, Fentimans.
Nie kosztowałam jeszcze, ale na pewno wypiję. Szkoda że pojemność taka mała, bo nie będę miała się jak podzielić ;) John Lemon był smaczny, więc myślę, że dziewczyny wybrały równie smakowitą oranżadkę.
6. Świeczka - korek.
Wesoły, aczkolwiek dla mnie zupełnie zbędny gadżet. Pale tylko kominki z woskiem, świece zapachowe i lampiony. Innych świeczek nie. nie mniej jednak, jest to ładny element ozdobny :)
I takie to tym razem jest pudełeczko. Fajne, przyjemne, ale nie było dziś okrzyków zachwytu.
A jak Wam się podoba?
No tak właśnie, bez zachwytów.
OdpowiedzUsuńChill boxa jeszcze nie miałam, ale ciekawa jestem smaku tej oranżady :)
OdpowiedzUsuńnie pierwszy post z rozczarowaniem dziś czytam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz podobne zdanie do mnie, szczerze mówiąc ;) Bo rzeczywiście i styczniowe i to pudełko jest...bardzo średnie. Szczególnie biorąc pod uwagę cenę. Marcowe będzie moim ostatnim z pakietu i nie wiem czy nie ostatnim, przynajmniej na jakiś czas...
OdpowiedzUsuńMi tam się podoba zawartość ;p
OdpowiedzUsuńtrochę słabo, ale mimo to mnie ciekawią te pudełka :)
OdpowiedzUsuńZawartość super, ale gdyby cena pudełka była niższa...
OdpowiedzUsuń