Hey.
Dziś post o nietypowym produkcie kosmetycznym. Mowa o Kolagenie Graphite, Colway. Kupiłam go w nadziei, że pomoże nawilżyć mi skórę głowy, kiedy jeszcze myślałam, że pieczenie to wynik przesuszenia skalpu.
Wpis muszę podzielić na kilka części - działów, bo pisaniny wiele i nie chcę czegokolwiek przegapić. Jeśli jesteście wielbicielkami, bądź wrogami Colway, zostańcie do końca, bo wpis jest bardzo obiektywny.
Ogólnie o kolagenie Colway z serii Graphite:
Kolagen Naturalny Graphite jest stosowany do odżywiania włosów i paznokci, cieszący się popularnością w salonach fryzjerskich i gabinetach kosmetycznych. Z powodzeniem wykorzystywany także do kuracji stawów i pielęgnacji stwardniałej skóry stóp i łokci. Ja próbowałam go jeszcze używać na czoło i policzki, chciałam zobaczyć, jak działa na zmarszczki mimiczne.
Kolagen przyszedł do mnie w kartonowym opakowaniu, które z kolei zawiera pojemnik styropianowy, aby chronić produkt przed zmianami temperaturowymi (zbyt duże zimno lub ciepło niszczy właściwości kolagenu). Sam kosmetyk jest dodatkowo zamknięty w butelce z grubego, mrożonego szkła.
Zapach jest neutralny, jak dla mnie pachnie jak gotowane kostki z rosołu, albo te chrząstki z kości kury, które daje moim psom. Nie wiem, czy tak powinno być, skoro to podobno rybi, a nie zwierzęcy kolagen. Słyszałam pogłoski, że tak na prawdę wcale nie jest rybi, tylko zwykły, jak każdy inny. Ale za rękę nie złapałam, to nie wiem.
Za 50 ml zapłaciłam 88 zł (normalnie kosztuje 107 zł, ale u konsultantki płaci się mniej).
Podczas wyciągania butelki ze styropianu uszkodziłam plombę, która jest z masakrycznie cienkiej folijki i tak czy siak była już naderwana w miejscu łączącym plastikowy dozownik i szklaną butelkę. Mnie rozerwało się miejsce przy korku. Nie wiem jak to się stało, byłam bardzo delikatna, a jednak.. przypuszczam że to specjalnie tak, żeby nikt nie mógł zwrócić produktu, którego nie chce, a nawet nie zaczął używać.
Podczas wyciągania butelki ze styropianu uszkodziłam plombę, która jest z masakrycznie cienkiej folijki i tak czy siak była już naderwana w miejscu łączącym plastikowy dozownik i szklaną butelkę. Mnie rozerwało się miejsce przy korku. Nie wiem jak to się stało, byłam bardzo delikatna, a jednak.. przypuszczam że to specjalnie tak, żeby nikt nie mógł zwrócić produktu, którego nie chce, a nawet nie zaczął używać.
Produkt ma żelową konsystencję i szarawy, mętny kolor. Po rozprowadzeniu na skórze, kiedy kolagen wysycha, tworzy się biała powłoczka, która wygląda jak schodząca skóra.
A teraz to co najgorsze, marketing i polityka sieci Colway:
O tym produkcie dowiedziałam się publikując na FB wpis o moich problemach. Odpowiedziała mi jedna z pań, że wspaniałym rozwiązaniem jest ten kolagen. I co, głupia, dałam się nabrać. Czerwona lampka zapaliła mi się już w momencie, kiedy jeszcze nic nie kupiłam, a już byłam namawiana do zostania konsultantką Colwaya. Olałam, nawet zgodziłam się na przysłanie mi umowy i warunków współpracy - bo po pierwsze, skończy się namawianie aż do momentu wysyłki produktu, a dwa, podpisać niczego nie podpisałam, więc spoko luz. No i ostatecznie kupiłam ten kolagen, z którym zostało mi przysłane kilka papierków.
Szczerze to nawet tego nie przeczytałam. Nie wyrzuciłam od razu w kosz, ale wiedziałam, że na pewno tego typu zabawy nie są dla mnie. Natomiast zaczęła się dziwna zabawa z kobietą, od której produkt kupiłam. Raz zadzwoniła do mnie wypytać o kolagen i namawiać mnie telefonicznie do podjęcia współpracy z nimi. Wtedy właśnie wyrzuciłam papiery w kosz.
Ja kiedyś byłam już na takim szkoleniu i wiem o tych wszystkich "karierach i drabinach". Ktoś ma pod sobą kogoś, ten ktoś kogoś, a oni jeszcze kogoś i ten najwyżej zarabia najwięcej, bo ma % od każdego kto jest niżej. Proste i głupie, nie dla mnie. Od dalszej rozmowy i protestów wybawił mnie tata, który poprosił o pomoc w robieniu kolacji. Jestem asertywna, umiem powiedzieć nie, ale nie chce tez powiedzieć nikomu: "Nie! Do cholery, ogłuchła pani!?", więc staram się zawsze grzecznie odmawiać, co powoduje odmawianie po 10-15 minut, bo a może jednak się zgodzę.
Pani przeniosła się z komórki na FB i pytała o moje postępy w kuracji. Kiedy ta nie przynosiła efektów, zostałam zasypana lawinami stron internetowych, filmów i wywiadów, a nawet "niezależnych fryzjerów", którzy potwierdzają skuteczność kolagenu Graphite. Gówno prawda - wszyscy współpracują z Colway w taki czy inny sposób i nigdy nie powiedzą prawdy. Wszyscy fryzjerzy, dermatolodzy, specjaliści, laboranci, aptekarze, lekarze WSZYSCY w jakiś sposób są powiązani z firmą, najczęściej poprzez bycie konsultantem.
Kupiłam sobie w aptece tabletki z kolagenem, takie zwykłe, o smaku cytrynowym. W tym samym czasie przy kolejnej gadce, pani zjechała mój kolagen w kapsułkach od stóp do głów i poradziła natychmiast kupić Colwayowski, jedyny najlepszy, jedyny pomocny, jedyny naturalny, rybi, za jedyne 400 zł na 60 dni kuracji. Do tego Colwayowska witamina C (99 zł) bo kolagen wchłania się tylko w obecności vit. C (prawda). Na odpowiedź, że nie stać mnie na te tabletki i że jem cytrynę, dowiedziałam się, że cytryna wcale nie ma dużo witaminy C, w ogóle jest sztuczna, pozbawiona wszystkiego co dobre i że tylko Colwayowskie tabletki zapewnia mi wchłanianie się tego mojego nieszczęsnego kolagenu z apteki. Oh, no trudno..
Od kiedy mam spokój z panią? Od kiedy powiedziałam jak bardzo pewnego razu podrażnił mnie kolagen Colway. Dostałam niesamowitego świądu, zyskałam spokój.. na moment...
..bo od czasu do czasu odzywają się do mnie inne konsultantki, które wyłapały, ze kupiłam coś od Colway. Namawiają, obiecują, chcą posyłać umowy, wychwalają i żyć nie dają. Po prostu tragedia.
Kiedy napisałam gdzieś przy okazji, ze kolagen mi nie pomógł, dwie osoby na priv pisały do mnie, że one kupiły i są zadowolone i na pewno robię coś źle, że pewnie jestem wrogiem Colway. Szkoda, że zapomniały o tym, że na profilu maja jak byk: miejsce pracy - konsultant Colway. To samo na grupach kosmetycznych. Ktoś poruszy temat Colwaya, pojawia się tuzin zadowolonych "klientek".. czyli konsultantek ;)
Ja wiem, że taka praca, taka płaca (od kolejnego najemnika), takie bycie konsultantką, ale przez Avon czy Oriflame nigdy nie czułam się taka osaczona.
Stosowanie:
Produkt działa podobno jedynie w połączeniu z wodą i absolutnie nie może być podgrzewany. Do rad stosowałam się grzecznie.
Kolagen wcierałam po myciu, w skore głowy, potem resztki rozczesywałam na włosy i nie suszyłam ich. Niestety, jeśli chodzi o skórę głowy, nic pozytywnego nie zauważyłam - nadal piekła i swędziała. Nie pojawiły się obiecywane przez konsultantkę i firmę babyhair, włosy nie zaczęły rosnąć jak szalone. Jak pisałam wyżej, mój skalp wcale nie był przesuszony, ale podczas rozmowy z osobą, od której kupiłam kolagen, dowiedziałam się, że produkt pomaga na wszystko (grzybice, podrażnienia, przesuszenia, uczulenia) i mam stosować dzielnie czekając na efekty. Efektów się nie doczekałam, doczytałam natomiast, że zabieg "leczenia" kolagenem można wzmocnić poprzez wpsikanie go w skórę głowy, gdy włosy są już suche. Należy to zrobić rozcieńczając go w wodzie i pryskając skalp atomizerem. Jak przeczytałam, tak zrobiłam i to był błąd - takiego napadu swędzenia i pieczenia nie miałam nigdy wcześniej i nigdy później. Po 15 minutach w podskokach myłam głowę, aby przynieść sobie jakąkolwiek ulgę.
Nie wiem co zrobiłam źle.
Kolagen Colway Graphite działa za to rewelacyjnie na moje włosy (łodygi). Naniesiona na mokre pasma niewielka ilość tego produktu sprawia, że są grubsze, ładnie błyszczą, wyglądają wspaniale i przede wszystkim zdrowo...
... i to niestety wszystko co dobrego mogę powiedzieć o tym kosmetyku. Stosowany na skórę na buzi potwornie zapycha i powoduje wysyp pryszczy oraz podskórnej kaszki (zaskórniki zamknięte?). Wiem, do cery przeznaczony jest inny kolagen, z tego co wiem z serii Platinum, ale skoro tak zatyka mi buzię, to i skórę głowy zatykał! Jestem totalnie na nie.
Produkt zużyję do końca na łodygi - wiadomo, kolagen to proteiny, a moje wysokoporowate, proste włosy bardzo lubią proteiny (a keratynę wręcz kochają). Więcej jednak na pewno nie kupię takiego kosmetyku.
A teraz to co najgorsze, marketing i polityka sieci Colway:
O tym produkcie dowiedziałam się publikując na FB wpis o moich problemach. Odpowiedziała mi jedna z pań, że wspaniałym rozwiązaniem jest ten kolagen. I co, głupia, dałam się nabrać. Czerwona lampka zapaliła mi się już w momencie, kiedy jeszcze nic nie kupiłam, a już byłam namawiana do zostania konsultantką Colwaya. Olałam, nawet zgodziłam się na przysłanie mi umowy i warunków współpracy - bo po pierwsze, skończy się namawianie aż do momentu wysyłki produktu, a dwa, podpisać niczego nie podpisałam, więc spoko luz. No i ostatecznie kupiłam ten kolagen, z którym zostało mi przysłane kilka papierków.
Szczerze to nawet tego nie przeczytałam. Nie wyrzuciłam od razu w kosz, ale wiedziałam, że na pewno tego typu zabawy nie są dla mnie. Natomiast zaczęła się dziwna zabawa z kobietą, od której produkt kupiłam. Raz zadzwoniła do mnie wypytać o kolagen i namawiać mnie telefonicznie do podjęcia współpracy z nimi. Wtedy właśnie wyrzuciłam papiery w kosz.
Ja kiedyś byłam już na takim szkoleniu i wiem o tych wszystkich "karierach i drabinach". Ktoś ma pod sobą kogoś, ten ktoś kogoś, a oni jeszcze kogoś i ten najwyżej zarabia najwięcej, bo ma % od każdego kto jest niżej. Proste i głupie, nie dla mnie. Od dalszej rozmowy i protestów wybawił mnie tata, który poprosił o pomoc w robieniu kolacji. Jestem asertywna, umiem powiedzieć nie, ale nie chce tez powiedzieć nikomu: "Nie! Do cholery, ogłuchła pani!?", więc staram się zawsze grzecznie odmawiać, co powoduje odmawianie po 10-15 minut, bo a może jednak się zgodzę.
Pani przeniosła się z komórki na FB i pytała o moje postępy w kuracji. Kiedy ta nie przynosiła efektów, zostałam zasypana lawinami stron internetowych, filmów i wywiadów, a nawet "niezależnych fryzjerów", którzy potwierdzają skuteczność kolagenu Graphite. Gówno prawda - wszyscy współpracują z Colway w taki czy inny sposób i nigdy nie powiedzą prawdy. Wszyscy fryzjerzy, dermatolodzy, specjaliści, laboranci, aptekarze, lekarze WSZYSCY w jakiś sposób są powiązani z firmą, najczęściej poprzez bycie konsultantem.
Kupiłam sobie w aptece tabletki z kolagenem, takie zwykłe, o smaku cytrynowym. W tym samym czasie przy kolejnej gadce, pani zjechała mój kolagen w kapsułkach od stóp do głów i poradziła natychmiast kupić Colwayowski, jedyny najlepszy, jedyny pomocny, jedyny naturalny, rybi, za jedyne 400 zł na 60 dni kuracji. Do tego Colwayowska witamina C (99 zł) bo kolagen wchłania się tylko w obecności vit. C (prawda). Na odpowiedź, że nie stać mnie na te tabletki i że jem cytrynę, dowiedziałam się, że cytryna wcale nie ma dużo witaminy C, w ogóle jest sztuczna, pozbawiona wszystkiego co dobre i że tylko Colwayowskie tabletki zapewnia mi wchłanianie się tego mojego nieszczęsnego kolagenu z apteki. Oh, no trudno..
Od kiedy mam spokój z panią? Od kiedy powiedziałam jak bardzo pewnego razu podrażnił mnie kolagen Colway. Dostałam niesamowitego świądu, zyskałam spokój.. na moment...
..bo od czasu do czasu odzywają się do mnie inne konsultantki, które wyłapały, ze kupiłam coś od Colway. Namawiają, obiecują, chcą posyłać umowy, wychwalają i żyć nie dają. Po prostu tragedia.
Kiedy napisałam gdzieś przy okazji, ze kolagen mi nie pomógł, dwie osoby na priv pisały do mnie, że one kupiły i są zadowolone i na pewno robię coś źle, że pewnie jestem wrogiem Colway. Szkoda, że zapomniały o tym, że na profilu maja jak byk: miejsce pracy - konsultant Colway. To samo na grupach kosmetycznych. Ktoś poruszy temat Colwaya, pojawia się tuzin zadowolonych "klientek".. czyli konsultantek ;)
Ja wiem, że taka praca, taka płaca (od kolejnego najemnika), takie bycie konsultantką, ale przez Avon czy Oriflame nigdy nie czułam się taka osaczona.
Nie no... to jakaś masakra :D przeczytałam ten tekst ale nigdy sie z takim idiotyzmem nie spokałam jak w przypadku tej marki i tej swietnej konsultantki :D
OdpowiedzUsuńMi też proponowali zostanie ,,konsultantką" jak dobrze że się nie zgodziłam :D
OdpowiedzUsuńTo nagabywanie nie świadczy dobrze o firmie i o jej pracownikach. Ja generalnie nie mam zaufania do produktów sprzedawanych przez taką formę dystrybucji i to chyba dobrze. A co do kolagenu, to swój żel kolagenowy kupiłam na forever-young.pl. Nie wiem co prawda czy nadaje się do włosów, ale cerę nawilża świetnie. I nikt mnie po zakupie nie teroryzował :)
OdpowiedzUsuńTaka polityka firmy w ogóle zniechęca człowieka do firmy,A ceny "kuracji"kosmiczne 400 zł ? Gdyby to jeszcze były tabletki od dobrego lekarza który zna się na rzeczy i chce nam pomóc ,ale od jakieś firmy to zdecydowanie nie,widać że chcą tylko zarobić jakiś tam procent od klienta
OdpowiedzUsuńNo niezłą jazdę robiła Ci pani konsultantka, teraz wiem dlaczego niektóre Blogerki chwalą bardzo tą firmę - pewnie są konsultantkami jej . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHe he samo życie , taka ich praca pewnie ? Fajnie, że jesteś twarda i napisałaś swoją obiektywną opinię na temat tego produktu.
OdpowiedzUsuńDziękuje i pozdrawiam
Ja też byłam niedawno męczona przez jedną panią na fb (może nawet tą samą) żeby zostać konsultantką. Przestałam w końcu odpowiadać i mam spokój. Jak widzę dobrze zrobilam
OdpowiedzUsuńJa też byłam niedawno męczona przez jedną panią na fb (może nawet tą samą) żeby zostać konsultantką. Przestałam w końcu odpowiadać i mam spokój. Jak widzę dobrze zrobilam
OdpowiedzUsuń