Styczniowy Chillbox już u mnie!


No heyka!

Od razu powiem, że dziś nie jest fajnie, tak ogólnie. Pogoda do bani, światło do fotek tym gorsze. Humor mam średni z powodów prywatnych, ale najgorsze jest zapalenie krtani. 2 noce temu nie umiałam złapać tchu, skleiły mi się ścianki krtani i powietrze nie chciało "przejść" ani w te ani wewte. Wystraszyłam się ie na żarty i teraz boję się spać, bo tylko nie śpiąc jestem w stanie pić i nawilżać przesuszone gardło.


Dobra, tyle jeśli chodzi o marudzenie. 
Albo i nie, bo przyszedł styczniowy Chillbox i do niego też mam dziś jakieś uwagi. Zresztą, poczytajcie same.
Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moja opinia, a wysokość zadowolenia wyrażona w procentach to ocena pudelka z mojego punktu widzenia i przydatności produktów według mnie i dla mnie. 


1. Wkład do plannera, plan żywienia.
Nie mam świra na punkcie liczenia kalorii, zdrowego odżywiania się i diet. Nie odchudzam się, jem pizzę z Biedronki i Cheesburgera z Maca. Lody czekoladowe, sernik ze Starbucksa (ktoś ma przepis?!) i własnoręcznie robione bezy wcinam w ilości hurtowej. Ale ale! Uwielbiam tez warzywa, owoce, sałatki, koktajle i zdrowe jedzenie. Tyle ze jem to, na co mam ochotę, a nie to co wypada jeść. Taki planner jest mi zupełnie niepotrzebny. 
0/2 pkt

2. Książka "Ostatni wykład".
"Randy Pausch w wieku 46 lat zrealizował większość ze swoich marzeń, i o tym, jak je zrealizował jest też jego wykład. Dał on wszystkim słuchaczom więcej niż jakiekolwiek podręczniki motywacji. Zachwycona publiczność wielokrotnie przerywała mu wybuchami śmiechu i owacjami. "Umieram, ale nadal dobrze się bawię i zamierzam cieszyć się życiem do końca dni, jakie mi jeszcze pozostały" - oświadczył Pausch na zakończenie, a sala wręcz eksplodowała oklaskami."

Sama nie wiem. Nie do końca przekonują mnie takie książki. "Potęga podświadomości" też jakoś mnie nie ruszyła, ale ta książka nie do końca wydaje się poradnikiem. Prędzej opowieścią, z której powinniśmy czerpać inspiracje. Zobaczymy. Obecnie nadrabiam książki, w tą też na pewno zajrzę.
1/2 pkt

3. Oczyszczający żel do twarzy z minerałami z wody geotermalnej - Gli Elementi
Kończy mi się mój żel do twarzy z Vichy, ale niestety kupiłam już sobie nowy z La Roche-Posay. No ale skad ktokolwiek mógł wiedzieć, że tak będzie. Żel z Chillboxa musi poczekać, jednak bardzo się cieszę, że jest w pudełku. Buzie myję 2-3 razy dziennie, żele schodzą szybko.  Jestem ciekawa tego produktu, chętnie go zużyję.
2/2 pkt

4. Miętowy shaker
Dla mnie to zbędny produkt. Do biegania zbyt nieporęczny, na siłownie nie chodzę, bo mam w domu a i tak nie lubię pić podczas ćwiczeń. Rozumiem skąd pomysł - coraz bardziej polki nastawione są na zdrowy tryb życia, ćwiczenia, a po Wigilii przy się zrzucić kilka kilo ;) Nowy rok, nowa ja ;) Nie podważam potrzeby dodania shakera do pudełka, bo to fajny gadżet, tyle ze nie dla mnie. Nie mniej jednak będę z niego popijać soki podczas wieczornego poczytywania w łóżku.
1/2 pkt

5. Krem do rak z masłem sha i masłem z dzikiego mango - Bor to bio
Nie często używam kremów do rak, mam ciągle jakieś w zapasie. Staram się je zużywać, ale typ mojej pracy wymaga suchych, czystych rak, absolutnie niczym nie wypaćkanych czy nawet delikatnie tłustawych, stąd idzie mi to opornie, bo smarować się mogę tylko na noc...i często o tym zapominam. tubka na szczęście jest mała, a krem bardzo lekki, dlatego wróżę nam miłą współpracę.
1/2 pkt

6. Baton bez glutenu, jabłko i cynamon, Mixit
Nie lubię takich słodyczy, choć ten baton jest nie najgorszy (własnie go jem). Nawet po lekkim zastanowieniu stwierdzam, ze smaczny. Stworzony z daktyli, jabłek, orzechów i innych smakołyków - idealny na przekąskę.
2/2 pkt

7. Ryżowa maska/peeling do twarzy z orkiszem bio i ogórkiem - Calaya
Mam kilka produktów tej firmy i spisują się dobrze. Ta maska ma za zadanie łagodzić zaczerwienienia i koić cerę oraz przywracać jej black i nawilżenie. Coś akurat dla mnie - choroba dość mocno odznaczyła się na mojej buzi, jestem sucha jak wiórek, a nos mam czerwony i popękany. 
2/2 pkt

Wyszło 9 na 14 punktów. 64% zadowolenia. To ponad połowa, ale jakoś tak mało w porównaniu do innych Chillboxów. Właściwie całość mocno zaniża ten wkład do plannera, bo generalnie pudełko nie jest złe, jest dobre, fajne, z lekkim zamysłem przekonania nas lub do podtrzymania postanowień noworocznych jeśli chodzi o zdrowy tryb życia. 
Kosmetyki bardzo fajne, baton smaczny. W moim odczuciu zadowolona jestem tak w 80%, czyli około tylu, ile zdobyło by pudełko nie zawierające tych kartek z planem żywienia. 


W lutym walentynki, ciekawa jestem tego lutowego pudełka. Co więcej, mam w lutym urodziny, także będzie to tez prezent ode mnie, dla mnie :)

A co Wy sadzicie o styczniowym Chillboxie?

10 komentarzy :

  1. Hmm nie powala. Nie kupuję takich boxów, wolę kupić to co na serio chce i potrzebuję, chociaż jak trafi się na fajnego boxa można nieźle zaoszczędzić, ale nigdy nie wiadomo czy trafią w nasz gust czy nie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak wiesz, zgadzam się z Twoją opinią w 100 % :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskoczyło mnie to, że są w nich książki, które jednak chyba bardziej niż kosmetyki trafiają lub nie w czyjeś gusty...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem na nie :< Nic mnie nie powaliło.

    OdpowiedzUsuń
  5. W porównaniu z poprzednimi pudełkami jest niestety gorzej, ale źle też nie jest. Pozdrawiam. PS. Mogę spytać gdzie pracujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie do końca chcę mowić o tym co robię zawodowo, ale myślę, że w marcu już się dowiecie :)

      Usuń
  6. Nie jest zły, ale... miały lepsze boxy ;( Nic się u mnie nie zmarnuje, ale wkłady nieprzydatne mi będą (ja prowadzę zeszyt, gdzie zapisuje co i ile jem :P). Najbardziej mi się książka i shaker podoba!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryżową maskę mogłabym wypróbować.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka