Heyka.
Od jakiegoś czasu na moim blogu czytacie głównie o rosyjskich kosmetykach do włosów. Już jakiś czas temu, chyba w wakacje 2015 roku udało mi się dorwać odżywkę Lee Stafford (ok, Rafał mi sprezentował :) ). W Rosmannie są, owszem, lecz tylko ta różowo-pomarańczowa i różowa, ale na porost. A ja szukałam tej odbudowującej. Moją znalazłam w Hebe, jako jedyną z tej serii, kosztowała 50 zł. Na szczęście mieliśmy wtedy 25% zniżki. Jak odżywka się spisuje, przeczytajcie same.
Nazwa produktu:
FIX IT Repair, Build and Fix Hair Treatment
Producent:
Lee Stafford
FIX IT Repair, Build and Fix Hair Treatment
Producent:
Lee Stafford
Cena:
50 zł za 200 ml
50 zł za 200 ml
Konsystencja, kolor, zapach:
Biała, dość gęsta konsystencja, lekko kremowa. Zapach chemiczny, ale ładny, nie duszący.
Biała, dość gęsta konsystencja, lekko kremowa. Zapach chemiczny, ale ładny, nie duszący.
Opakowanie:
Plastikowy, różowy słoiczek
Skład:
Aqua (Water/Eau), Cetyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, Cetrimonium Chloride, Cyclopentasiloxane, Phenoxyethanol, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Methosulfate, C10-40 Isoalkylamidopropylethyldimonium Ethosulfate, Silicone Quaternium-16, Hydrolyzed Keratin, Isopropyl Alcohol, Propylene Glycol, Parfum (Fragrance), Sodium Chloride, Glycol Stearate, Imidazolidinyl Urea, Undeceth-11, Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol, Hydrolyzed Wheat Protein, Butyloctanol, Bis-PEG/PPG-20/20 Dimethicone, Hexyl Cinnamal, Undeceth – 5, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Hydrolyzed Wheat Starch, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Hydrolyzed Soy Protein, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Coumarin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Benzyl Benzoate, Potassium Sorbate, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Disodium EDTA, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Linolenic Acid, Oleic Acid, Panthenol, Retinyl Palmitate (Vitamin A), Sorbitol, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Sodium Benzoate, BHT, Linoleic Acid
Plastikowy, różowy słoiczek
Skład:
Aqua (Water/Eau), Cetyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, Cetrimonium Chloride, Cyclopentasiloxane, Phenoxyethanol, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Methosulfate, C10-40 Isoalkylamidopropylethyldimonium Ethosulfate, Silicone Quaternium-16, Hydrolyzed Keratin, Isopropyl Alcohol, Propylene Glycol, Parfum (Fragrance), Sodium Chloride, Glycol Stearate, Imidazolidinyl Urea, Undeceth-11, Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol, Hydrolyzed Wheat Protein, Butyloctanol, Bis-PEG/PPG-20/20 Dimethicone, Hexyl Cinnamal, Undeceth – 5, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Hydrolyzed Wheat Starch, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Hydrolyzed Soy Protein, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Coumarin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Benzyl Benzoate, Potassium Sorbate, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Disodium EDTA, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Linolenic Acid, Oleic Acid, Panthenol, Retinyl Palmitate (Vitamin A), Sorbitol, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Sodium Benzoate, BHT, Linoleic Acid
Obietnice producenta:
Odbudowa włosów, nadanie im blasku, elastyczności i wygładzenia.
Odbudowa włosów, nadanie im blasku, elastyczności i wygładzenia.
Moje wrażenia:
Jak widać najdłuższy opis jest w składzie... Jest to odżywka nafaszerowana chemią od stóp do głów i jeszcze trochę ;) Alkohole, Pegi, Silikony..
No ok, ale jak działa? Zacznijmy od aplikacji. Odżywka ma białą, gęstawą konsystencję, która jakby się rozwarstwia. Ale nie nie, nie jest zepsuta - wszystkie tak wyglądają, taki ich urok.
Produkt nakłada się łatwo i przyjemnie, jest bardzo wydajna - niewielka ilość pokrywa całe włosy i przyjemnie je otula.
Produkt trzymam około 10 minut, no tak max do 15, po tym czasie zmywam wodą. Odżywka spłukuje się w miarę łatwo, po dłuższym płukaniu nie czuć już jej śliskości, choć włosy nie skrzypią pod palcami.
Ten kosmetyk działa w dziwny sposób. Po umyciu i wysuszeniu pasm nie widzę nic - zero różnicy jakiejkolwiek w wyglądzie włosów - wyglądają tak, jakbym je po prostu umyła szamponem. Nie jest to zły efekt, ale nie powala. Mam cieniutkie włosy i muszą być dobrze dociążone, aby nie fruwały i nie puszyły się. I co się dzieje potem? Odżywka ma spóźniony zapłon! Po około godzinie włosy nabierają blasku - lśnią jak tafla, dociążają się zaczynają być sprężyste i mięciutkie w dotyku. Na prawdę, to jest specyficzny kosmetyk i dzieje się tak u mnie za każdym razem kiedy jej używam.
Produkt mimo przeładowania silikonami, pegami i olejkami (na końcu składu) oraz dość porządnym dociążeniem po kilkudziesięciu minutach - nie sprawia, aby włosy się przeciążyły czy na drugi dzień wyglądały źle. Wprost przeciwnie - wyglądają na dużo bardziej świeże niż po niektórych maskach z naturalnym składem.
Czy kupiłabym ponownie tą odżywkę? Nie. Ale nie dlatego, że jest zła - jest dobra, działa bardzo fajnie i lubię efekt jaki daje. Wydaje mi się nawet że optycznie pogrubia włosy. Jednakże 50 zł za taki skład to dużo. Wolę więcej naturalności w mojej pielęgnacji. Ogólnie 50 zł to strasznie dużo kasy, a to jednak zaledwie 200 ml (szczerze, gdybym nie miała napisane na opakowaniu, powiedziałabym że max 100-130).
Byłam bardzo ciekawa tej odżywki, widziałam ją u KH, która chwaliła produkt i nie zawiodłam się, nawet pomimo spóźnionego działania.
Polecam na spróbowanie, o ile nikogo nie odstrasza pół stówki na taki kosmetyk tego typu ;)
Jak widać najdłuższy opis jest w składzie... Jest to odżywka nafaszerowana chemią od stóp do głów i jeszcze trochę ;) Alkohole, Pegi, Silikony..
No ok, ale jak działa? Zacznijmy od aplikacji. Odżywka ma białą, gęstawą konsystencję, która jakby się rozwarstwia. Ale nie nie, nie jest zepsuta - wszystkie tak wyglądają, taki ich urok.
Produkt nakłada się łatwo i przyjemnie, jest bardzo wydajna - niewielka ilość pokrywa całe włosy i przyjemnie je otula.
Produkt trzymam około 10 minut, no tak max do 15, po tym czasie zmywam wodą. Odżywka spłukuje się w miarę łatwo, po dłuższym płukaniu nie czuć już jej śliskości, choć włosy nie skrzypią pod palcami.
Ten kosmetyk działa w dziwny sposób. Po umyciu i wysuszeniu pasm nie widzę nic - zero różnicy jakiejkolwiek w wyglądzie włosów - wyglądają tak, jakbym je po prostu umyła szamponem. Nie jest to zły efekt, ale nie powala. Mam cieniutkie włosy i muszą być dobrze dociążone, aby nie fruwały i nie puszyły się. I co się dzieje potem? Odżywka ma spóźniony zapłon! Po około godzinie włosy nabierają blasku - lśnią jak tafla, dociążają się zaczynają być sprężyste i mięciutkie w dotyku. Na prawdę, to jest specyficzny kosmetyk i dzieje się tak u mnie za każdym razem kiedy jej używam.
Produkt mimo przeładowania silikonami, pegami i olejkami (na końcu składu) oraz dość porządnym dociążeniem po kilkudziesięciu minutach - nie sprawia, aby włosy się przeciążyły czy na drugi dzień wyglądały źle. Wprost przeciwnie - wyglądają na dużo bardziej świeże niż po niektórych maskach z naturalnym składem.
Byłam bardzo ciekawa tej odżywki, widziałam ją u KH, która chwaliła produkt i nie zawiodłam się, nawet pomimo spóźnionego działania.
Polecam na spróbowanie, o ile nikogo nie odstrasza pół stówki na taki kosmetyk tego typu ;)
myślę , że moje kłakuce byłyby zadowolone z tej maski, one w ogóle lubią takie chemiczne składy których ja z kolei jakoś nie mogę zdzierżyć ;D
OdpowiedzUsuńnoo ten skład jest przerażający, ja miałam zestaw szmapon i odżywkę do włosów chroniących kolor i kurde nie miałam nigdy lepszego duetum, ale cena i skład dramat :<
OdpowiedzUsuńWolę bardziej naturalne produkty. I ta cena ;x
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Pierwszy raz o niej słysze. Po odzywce za 50 zł spodziewałabym się jednak więcej.
OdpowiedzUsuńZa taką cenę oczekiwałabym jednak lepszego działania :) Skład tak jak piszesz, nie powala. Ja też stawiam na bardziej naturalną pielęgnację swoich włosów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)