Heyka!
Wiele się mówi, co wolno i co powinno się robić podczas pielęgnacji i zapuszczania włosów. Zdecydowanie mniej jest jednak postów i artykułów o tym, co powinno być zabronione.
Na podstawie własnego doświadczenia i błędów postanowiłam stworzyć taki post. Jest tu opisane wszystko, co spotkało mnie (a czasem na szczęście nie) przez ponad 17 miesięcy pielęgnacji moich włosów i czego bardzo żałuję.
Na podstawie własnego doświadczenia i błędów postanowiłam stworzyć taki post. Jest tu opisane wszystko, co spotkało mnie (a czasem na szczęście nie) przez ponad 17 miesięcy pielęgnacji moich włosów i czego bardzo żałuję.
1. Nie rzucaj się na wszystkie kosmetyki, które pomogły Twojej koleżance/ mamie/ blogerce.
Przede wszystkim poznaj swoje włosy. Określ ich porowatość - bo dzięki temu możesz zgrubsza posegregować kosmetyki na te dla siebie i te, których powinnaś unikać. Na przykład moje włosy są wysoko i średnio porowate, co oznacza, że raczej nie powinnam na nie stosować oleju kokosowego. Jednak jakiś czas temu Alina Rose chwaliła maskę kokosowo-lnianą od Sylveco. Co zrobiłam? Oczywiście od razu kupiłam, no bo pięknowłosa Alina jest zadowolona a jej włosy powalają. Efektem jest użycie maski 2 razy i pozostawienie jej na zmarnowanie - zawarty w niej olej kokosowy bardzo puszy mi włosy.
2. Nie kupuj nie używaj wszystkiego, co wpadnie Ci w oko/ładnie wygląda/ma ciekawy opis.
Nadmiar kosmetyków, to nic dobrego. Po pierwsze, wszystko w pewnym monecie zacznie zalegać i powoli się przeterminowywać. Napoczęte kosmetyki też tracą na jakości i świeżości. Moim błędem jest - do teraz - kupowanie hurtem w drogeriach on-line. Wpada tam do koszyka zdecydowanie za dużo produktów. 3 szampony, 4 balsamy, 3 maski, 5 olejków... I tak w 3 drogeriach. A potem robi się z tego zapas, a wiadomo, ze niektóre kosmetyki idą wolniej. Efektem tego mojego szału zakupowego jest chyba z 10 buteleczek różnych olejków, które stoją i czekają... Nie wspominam nawet o tym ile mam masek...
Problemem jest jeszcze kupowanie za dużo na sam początek. Przykładowo, gdy nie wiesz, czy Twoje włosy polubią kosmetyki z ziołami, to nie kupuj kilku butelek balsamów. Moim błędem było napalenie się na Balsamy Agafii - na te z propolisem. Wzięłam dwa, kwiatowy i lipowy oraz dwa szampony. To był błąd - moje włosiska wręcz nienawidzą takiej ziołowej bomby i wyglądają po tych kosmetykach po prostu tragicznie.
3. Nie używaj wielu kosmetyków na raz.
Nie i koniec! To najgorsze co możesz zrobić. Po pierwsze dlatego, że gdy cos Ci zaszkodzi, nie będziesz wiedzieć co i zanim dojdziesz do winowajcy, może minąć kila dni i prób, a gdy te pierwsze będą kończyły się niepowodzeniem, to zanim dojdziesz do ostatniej, w której akurat trafisz na produkt nie dla Ciebie, możesz sobie już poważnie podrażnić skalp. Dodatkowo możesz obciążyć włosy, które będą wyglądać po prostu nie ładnie.
4. Mieszaj z głowa i umiarem!
Chodzi tu o kosmetyczne kombo. Sama miałam jakiś czas temu fiola na punkcie mieszanek maseczkowych. Niestety, użyłam do takiej mikstury produktu, który (wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam) BARDZO podrażnił mi skalp. Efektem jest uwrażliwienie się skóry na większość kosmetyków, które wtedy się w tej mieszance znajdowały. No a dodatkowo, co łączy się z punktem pierwszym, ciężko mi było doszukać się mojego wroga.
5. Nie używaj tego, co działa dobrze, a jednak źle.
To dziwny punkt, ale bardzo ważny. Jest wiele kosmetyków, które ładnie działają na łodygi włosa, a jednocześnie podrażniają skórę głowy. Dlatego wystrzegaj się takich produktów. Na prawdę nie warto dla dobrego wyglądu pasm ryzykować podrażnienia, bo prędzej czy później skończy się to wypadaniem tych błyszczących kosmyków. Warto też nie przesadzać w drugą stronę. Przykładowo na mnie źle działa płukanka z rumianku. Działa kojąco na skalp i świetnie lekko rozjaśnia mi włosy, ale przesusza niesamowicie łodygi. Musiałam wybrać - kolor czy włosy. Wybrałam włosy, bo co mi po jaśniejszym kolorze, kiedy mam go na suchych pręcikach?
6. Nie przesadzaj z proteinami.
Kolagen, pszenica, żelatyna, keratyna, kukurydza, soja, mleko, jedwab - to tylko przykładowe produkty do włosów, które zawierają proteiny. Używanie z głową masek proteinowych, mlecznych płukanek, hydrolizowanej keratyny, laminowania żelatyną czy wcierania w pasma kolagenu to klucz do sukcesu i grubych, ładnych łodyg. Włosy są zdrowe, mocne, lśniące i wyglądają pięknie. Jednak gdy tylko zauważysz że zmieniają się w tępe i szorstkie druty - nie katuj ich proteinami, które do tej pory Ci pomagały - wygląda na to, że przedawkowałaś. Powinnaś wtedy odstawić na bok wszelkie kosmetyki z proteinami i zabrać się za porządne nawilżenie pasm. Dobre jest też olejowanie, jednak olejkami dostosowanymi do rodzaju i potrzeb Twoich włosów.
7. Nie porównuj się do innych.
To mój najczęstszy błąd. Gdy patrzę w lustro i widzę swoje włosy, jestem względnie zadowolona. Ale gdy idę ulicą i widzę ładne włosy, które przypominają "jakością i gęstością" moje, to zaczynam porównywać je ze swoimi. Nie daj Boże, gdy się za chwilę gdzieś zobaczę w lustrze, a moje pasma akurat postanowiły się źle poukładać i pomiętolić. Wtedy to już tragedia. popadam w wielki smutek, że mam jednak najgorsze włosy na świecie i daleko mi do tych, które widziałam chwilę wcześniej. A już najgorzej jest gdy widzę te swoje, nawet ładnie wyglądające, a za chwile przejdzie koło mnie dziewczyna z przepięknymi, grubymi i lśniącymi pasmami. Automatycznie, czy chcę, czy nie, porównuję... i wtedy zastanawiam się, czy moja pielęgnacja w ogóle jest cos warta. Więc najlepiej jest porównywać włosy swoje ze swoimi ;) Robienie comiesięcznych fotek pozwala nam stwierdzić na ile poprawiła nam się jakość pasm, ile urosły i jak ładne się stają.
8. Nie dąż do tego, czego nie osiągniesz, mierz siły na zamiary.
Niestety, grubość włosa, jego skręt czy podatność, porowatość a nawet długość zależy od genów.
Możemy wizualnie pogrubić włosy, gdy wypełnimy ubytki (z głową i rozumem) proteinami, lecz nie pogrubimy ich na stałe i na zawsze. Możemy pobudzić od pracy więcej mieszków włosowych, ale nowych nie wyhodujemy. Można przedłużyć długość pobytu włosa na głowie, ale nie zmusimy go, by pozostał tam kilkadziesiąt lat. Nawet porowatość można zmniejszyć i zwiększyć, ale tez nie na stałe.
Przykro mi, ale większość z nas musi pogodzić się z tym co ma na głowie i zadbać o to, aby było lepiej, lub aby nie było gorzej. Dziewczyny, które mają z natury rzadkie włosy, a które będą dążyć do kucyka o średnicy 10 cm będą rozczarowane i prędzej czy później poddadzą się z żalem i bólem serca. A to do niczego nie prowadzi. Najlepiej jest wiec dbać o to, co mamy, pielęgnować włosy by były zdrowe i jeśli chcemy, używać wcierek, aby pobudzić prace uśpionych mieszków.
9. Nie prostuj włosów prostownicą, odstaw lokówkę, nie niszcz.
Tak wiem, prostownica wygładza pasma, ładnie nabłyszcza włosy. Lokówka pomaga wizualnie zwiększyć objętość, bo loki mają to do siebie, że powiększają optycznie fryzurę. Problem tkwi w tym, że włosy wyglądają ładnie, ale są jednocześnie niszczone gorącym metalem. I nie, nie prawdą jest że ceramiczna prostownica ochroni włosy. Nie prawdą jest że spray termoochronny obroni pasma przed 240 stopniami. Włosy ZAWSZE będę się niszczyć przy takiej stylizacji.
Poszukaj alternatywy - olejowane systematycznie włosy nabierają blasku i staja się gładsze. Papiloty chociażby na mokre chusteczki nawilżające dla niemowląt sprawdzą się równie fajnie jak lokówka. Oczywiście olejowanie wymaga samozaparcia i czasu, a papiloty musisz zakręcić na kilka godzin, ale chyba warto, dla zdrowia włosa, nieprawdaż?
10. Nie lekceważ tego, co "mówią" do Ciebie włosy i skalp.
Włosy wypadają? Uważaj, może masz za mało witamin? Może coś nie tak z hormonami albo tarczycą? Zbadaj się! Pasma się łamią u nasady? Wiele jest tego przyczyn - zła dieta (przez co włos wyrasta słaby) albo zła pielęgnacja. Swędzi Cie skóra głowy? To może uczulenie, albo podrażnienie kosmetykiem? Znajdź winowajcę i nie używaj go już więcej.
11. Nie spiesz się.
Wcierka nie sprawi, ze włosy urosną 10 cm za 2 dni. Olejowanie, lecz systematyczne daje efekty, al za jakiś czas. Czekaj spokojnie na zmiany, ale bądź cierpliwa. Nie od razu Rzym zbudowano, nie od razu włosy zapuszczono :)
12. Nie przesadzaj z częstotliwością, jeśli włosy tego nie wymagają.
Chodzi tu o wszystko - o maski, oleje i ogólnie o mycie. Zbyt częste mycie, gdy włosy tego nie potrzebują może osłabić pasma i przesuszyć skórę głowy. Maski mogą obciążać łodygi, a i z olejowaniem można przedawkować. Pamiętam jak w tamte lato co drugi dzień kładłam na nie olej. Co prawda bardzo dobrze go zmywałam, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że one ten olej w sobie skumulowały i wydalały go z siebie pod koniec dnia - miałam przyklapnięte i mimo że czyste, to jednak dziwne włosy. nie podobał mi się ten efekt. Odstawienie olejów na 2 tyg załatwiło sprawę.
13. Nie panikuj...
.. gdy raz opuścisz maskę z powodu braku czasu, albo nie nałożysz olejku. Nic, ale to na prawdę nic się nie stanie - włosy przeżyją.
Nie histeryzuj, gdy fryzjerka podtapiruje Ci włosy na specjalną okazję i nałoży tonę lakieru. Ja sama bardzo przezywałam podczas jednego z wesel na którym byłam, że mam podtapirowane włosy, zakręcone na prostownicę. Oczywiście po umyciu włosy wyglądały tak samo jak i przed weselem. Trochę dłużej trzymałam na nich maskę i na prawdę, nic im się nie stało złego. Sporadyczne "grzechy" nie sprawią, że zaprzepaścimy wszystko, na co pracowałyśmy. Ja osobiście wiedziałam, że włosy będą męczone bardziej niż zwykle więc wzięłam ze sobą swoje kosmetyki, które im służą i nie było problemu, aby fryzjerka uzyła ich, zamiast swoich z salonu.
14. Nie leń się!
Faktem jest, że, jak pisałam w pkt. 13, gdy opuścisz raz maseczkę czy olejek, nic się nie stanie, Natomiast są substancje, które trzeba wcierać codziennie, jak np. wcierka z kozieradki. Są i takie kuracje, gdzie należny rygorystycznie przestrzegać częstotliwości (kuracja na wypadanie, niektóre kuracje odbudowujące). Tutaj mus, to mus. Musisz być stanowcza dla samej siebie, pilnować się i słuchać etykietki/fryzjera/dermatologa. Mycie co 2 dzień czy wcierka codziennie - to przykazanie, a nie luźna gadka i sugestia.
15. Nie dotykaj, nie czesz co 5 minut!
Wiem, sama po sobie, jak ciężko jest nie dotykać włosów, gdy z suchych wiórów przeistaczają się w miękkie pasma. Macałam je wtedy notorycznie, oglądałam, przeczesywałam palcami. Efektem tego szybciej stawały się tłuste i nieświeże - co powodowało, że trzeba było je myc szybciej, niż tego wymagały.
Jeśli mam akurat dzień typowo nie włosowy i nawet umyte włoski sklejają się w strąki (np. po bardzo silnym nawilżeniu), to czesze je co chwilę. Nic dobrego z tego nie ma, tracę czas, mecze pasma, a za chwile i tak jest to samo. Najlepiej jest wtedy upiać włosy i zapomnieć i sprawie.
I to tyle z zakazów, które udało mi się zebrać przekopując w myślach wszystkie moje grzechy. Wiele się przez te 17 miesięcy nauczyłam. Wiem co robić, czego moje włosy nie znoszą, co lubią i jak o nie dbać. Są niezwykle cienkie i delikatne, łatwo je zniszczyć. Przez jeden poważny błąd z mojej strony zaczęły bardzo wypadać (o tym osobny post). ale rosną i mają się dobrze. Czasem jest im lepiej, czasem gorzej. Nadal się uczę - np. jak zapanować nad włosami krótszymi niż reszta fryzury nie używając prostownicy, tony lakieru i przyklepywania pasm. Jednak, mam nadzieję, że i do tego dojdę i o ile jeszcze popelniam kilka błędów, uda mi się je wyeliminować.
11. Nie spiesz się.
Wcierka nie sprawi, ze włosy urosną 10 cm za 2 dni. Olejowanie, lecz systematyczne daje efekty, al za jakiś czas. Czekaj spokojnie na zmiany, ale bądź cierpliwa. Nie od razu Rzym zbudowano, nie od razu włosy zapuszczono :)
12. Nie przesadzaj z częstotliwością, jeśli włosy tego nie wymagają.
Chodzi tu o wszystko - o maski, oleje i ogólnie o mycie. Zbyt częste mycie, gdy włosy tego nie potrzebują może osłabić pasma i przesuszyć skórę głowy. Maski mogą obciążać łodygi, a i z olejowaniem można przedawkować. Pamiętam jak w tamte lato co drugi dzień kładłam na nie olej. Co prawda bardzo dobrze go zmywałam, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że one ten olej w sobie skumulowały i wydalały go z siebie pod koniec dnia - miałam przyklapnięte i mimo że czyste, to jednak dziwne włosy. nie podobał mi się ten efekt. Odstawienie olejów na 2 tyg załatwiło sprawę.
13. Nie panikuj...
.. gdy raz opuścisz maskę z powodu braku czasu, albo nie nałożysz olejku. Nic, ale to na prawdę nic się nie stanie - włosy przeżyją.
Nie histeryzuj, gdy fryzjerka podtapiruje Ci włosy na specjalną okazję i nałoży tonę lakieru. Ja sama bardzo przezywałam podczas jednego z wesel na którym byłam, że mam podtapirowane włosy, zakręcone na prostownicę. Oczywiście po umyciu włosy wyglądały tak samo jak i przed weselem. Trochę dłużej trzymałam na nich maskę i na prawdę, nic im się nie stało złego. Sporadyczne "grzechy" nie sprawią, że zaprzepaścimy wszystko, na co pracowałyśmy. Ja osobiście wiedziałam, że włosy będą męczone bardziej niż zwykle więc wzięłam ze sobą swoje kosmetyki, które im służą i nie było problemu, aby fryzjerka uzyła ich, zamiast swoich z salonu.
14. Nie leń się!
Faktem jest, że, jak pisałam w pkt. 13, gdy opuścisz raz maseczkę czy olejek, nic się nie stanie, Natomiast są substancje, które trzeba wcierać codziennie, jak np. wcierka z kozieradki. Są i takie kuracje, gdzie należny rygorystycznie przestrzegać częstotliwości (kuracja na wypadanie, niektóre kuracje odbudowujące). Tutaj mus, to mus. Musisz być stanowcza dla samej siebie, pilnować się i słuchać etykietki/fryzjera/dermatologa. Mycie co 2 dzień czy wcierka codziennie - to przykazanie, a nie luźna gadka i sugestia.
15. Nie dotykaj, nie czesz co 5 minut!
Wiem, sama po sobie, jak ciężko jest nie dotykać włosów, gdy z suchych wiórów przeistaczają się w miękkie pasma. Macałam je wtedy notorycznie, oglądałam, przeczesywałam palcami. Efektem tego szybciej stawały się tłuste i nieświeże - co powodowało, że trzeba było je myc szybciej, niż tego wymagały.
Jeśli mam akurat dzień typowo nie włosowy i nawet umyte włoski sklejają się w strąki (np. po bardzo silnym nawilżeniu), to czesze je co chwilę. Nic dobrego z tego nie ma, tracę czas, mecze pasma, a za chwile i tak jest to samo. Najlepiej jest wtedy upiać włosy i zapomnieć i sprawie.
I to tyle z zakazów, które udało mi się zebrać przekopując w myślach wszystkie moje grzechy. Wiele się przez te 17 miesięcy nauczyłam. Wiem co robić, czego moje włosy nie znoszą, co lubią i jak o nie dbać. Są niezwykle cienkie i delikatne, łatwo je zniszczyć. Przez jeden poważny błąd z mojej strony zaczęły bardzo wypadać (o tym osobny post). ale rosną i mają się dobrze. Czasem jest im lepiej, czasem gorzej. Nadal się uczę - np. jak zapanować nad włosami krótszymi niż reszta fryzury nie używając prostownicy, tony lakieru i przyklepywania pasm. Jednak, mam nadzieję, że i do tego dojdę i o ile jeszcze popelniam kilka błędów, uda mi się je wyeliminować.
Popełniam 3 pierwsze grzechy:) Jakoś próbuję się opanować, bo ilość kosmetyków do włosów zaczyna mnie powoli przerażać. Na szczęście wyjeżdżam na 3 miesiące, zabieram ze sobą to co mam, więc przez ten czas trochę z zapasów ubędzie.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne rady :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze sugeruję się tym co pomofło innym i kupuję to dla siebie ;) błąd
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńSama czasem się łapię na wciąż, kilku wymienionych przez Ciebie punktach, choć największy problem mam z systematycznością wcierek właśnie :/
Bardzo ciekawy i interesujący wpis na blogu, który bardzo mnie zaintrygował i dał inne spojrzenie na temat prawidłowej pielęgnacji włosów. Obecnie stosuje odżywkę odświeżającą kolor - Lisap Easy C-gloss balsam odświeżający włosy farbowane
OdpowiedzUsuń