Naturalnie z pudelka, październik 2015 - coraz gorzej..i gorzej...

Heyka, dziś już październik, dacie wiarę?

Jak zawsze na początku miesiąca, przychodzi do mnie Naturalnie z Pudelka. Już ostatnio nie było to pudełko marzeń, ale dawało radę. Tym razem postanowiłam box ocenić typowo pod moje odczucia, bo wariantów zapachowych/smakowych czy też różnych w działaniu było kilka. Gdybym dostała inne, była bym bądź bardziej rozczarowana, lub też cieszyłabym się bardziej. Oceńmy więc tutaj stricte moją wersję.


Niestety, już po zdjęciu widzicie, że nie jest to typowa grafika jaką robię. Powód jest jeden - nie warto. Zawsze gdy dostaję nowe pudełko, mam taką jakby inspiracje, aby wyciągnąć tło, lampy, parasole i cyknąć zdjęcie boxa, a potem produktów, na potrzeby przyszłych recenzji. Tu jednak nie ma powodów do inspirowania się czymkolwiek, bo ręce opadły. Wykorzystam może jakoś te kosmetyki i opisze ich działanie, ale dobre fotki zrobię im może przy innej przy okazji... Same zresztą widzicie, że nawet mi się dziś kredka ucięła w kadrze, ale nie ma czego żałować.

1. Kredka do oczu Felicea, brązowa  (0 pkt)
Nie lubię ciemnych kredek do oczu, bo używam z reguły albo cienia, albo kolorowych, miękkich ołówków. Niby nie jest najgorzej, zawsze mógł być nieodpowiedni podkład, albo pomadka w kolorze babypink, ale jednak nie - wolałabym dobry puder, lub cienie. Albo tusz. Ciekawy róż też bym przygarnęła. ale kredka? Nie, po prostu jej nie użyję, więc nawet do testów się nie nada. Cena: 19 zł.

2. Pielęgnacyjny balsam do ust Skin&Tonic London, cytrynowa, lub miętowa (0 pkt)

Ja dostałam wersje cytrynową bo gdyby była miętowa, było by bardzo kiepsko. Nienawidzę mięty w pomadkach! Skąd więc zero punktów? Pomadka pachnie całkiem ok, ale za to jest twarda jak kamień! Trzeba mocno przycisnąć, aby cokolwiek na ustach zostało. Nie powiem, całkiem dobrze i miękko nosi się na ustach, ale takie mocne dociskanie raz, że nie jest komfortowe, a dwa, sztyft się deformuje i potem brudzi korek. Początkowo myślałam, że to wina zimna, ale balsam grzał się w domu przeszło dwie godziny i nic nie pomogło.  
ten produkt kosztuje aż 20 zł. No w życiu bym nie dała, wart jest najwyżej 5 zł.



3. Ajurwedyjska odżywka do włosów Orientana (1 pkt)

Uwielbiam rosyjską maskę ajurwedyjską, ale na przykład już typowe oleje ajurwedyjskie z ziołami strasznie działają na moje włosy. Ta odżywka ma bardzo kiepskie opinie i nie wiem, czy się polubimy. Nie spisuję jej na straty, ale nie jestem jakoś szczególnie szczęśliwa, ze znalazła się w pudełku. Nie wiem jak pachnie, podobno bardzo ostro. Nie otwieram jej foliowego zabezpieczenia, bo może jednak ją komuś podaruję, kto będzie ją bardziej chciał niż ja. Koszt: 34 zł.

4. Hydrolat Laboratorium Cosmeceticum (1 pkt)

Można było otrzymać różany, oczarowy albo pomarańczowy. Jam mam z róży damasceńskiej. Mgiełkę aplikujemy na twarz, ciało, albo włosy, ale tylko jeśli chcemy, aby nasze pasma miały zapach przyprawy do mięsa ;) Hydrolat ma koszmarny zapach! Liczyłam na pomarańczowy (nie ze względu na zapach, bo pewnie mało pomarańczy w nim, ale ze względu na działanie), ale mam ten z róży. O ile woń nie doprowadzi mnie do szału - spróbuję. Koszt: 20 zł.

5. Naturalna glinka afrykańska Cosmospa (1 pkt)

Mam już glinki działające w ten sposób (oczyszczające). Są ok, więc tą na pewno zużyję. Niestety dostałyśmy już ostatnio produkt Make me bio - z przeznaczeniem do oczyszczania (co sprawdza się średnio u wielu z nas) albo własnie do używania jako glinki. To troszkę powielanie produktów. Koszt: 8 zł.

Pudełko otrzymało 3 na 10 punktow, co daje słabe 30% zadowlolenia. T-R-A-G-E-D-I-A!
Zsumowana wartość kosmetyków według producentów i NzP to 101 zl. Pudełko kosztuje złotych 89. Uważam, że to jedne z najgorzej wydanych 9 dych ostatnich kilku miesięcy.


Nie wiem co dalej, bo za miesiąc dostanę ostatnie pudełko z pakietu. Jeśli będzie fajne, zamówię może pojedyncze grudniowe, bo w pakiet boje się ładować przy tym boxie raz jeszcze. Jeśli się zawiodę na przedostatnim pudełku w tym roku kalendarzowym, to chyba odpuszczę, albo dokładnie poczekam i prześledzę podpowiedzi, bo może na święta pudło okaże się ekstra.

Generalnie zastanawiam się, czy to nie jest tak, że kiedyś to boxy wyszukiwały nam kosmetyki do pudełek, a teraz to firmy wyszukują pudełka i oferuja im swoje produkty. No bo to przecież super okazja do wietrzenia manazynów (Clochee) lub sprzedania tego, co nie schodzi, bo ma koszmarne opinie w blogosferze, na żywo i na KWC (odzywka Orientana.

Na razie widze totalną tendencje do spadania jakości Naturalnie z pudełka - szkoda, bo pierwsze boxy zapowiadały na prawdę dobre pudła (o Clochee już zapomniałam)

20 komentarzy :

  1. Nie lubię decydować się na coś w ciemno, dlatego to nie dla mnie. Miłego dnia życzę, buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tak sobie sprawdzałam, ale wtopiłam z tymi pakietami. Tylko Chillboxowi ufam teraz w ciemno

      Usuń
  2. COś w tym jest co mówisz - zwłaszcza z tym wietrzeniem magazynów

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że nie zamówiłam tego pudełka. Ucieszyłby mnie jedynie hydrolat (oczarowy mam tak czy siak) i odżywka z Orientany, chociaż odżywek też mam od cholery... Zamówiłam jedną edycję i więcej nie mam zamiaru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie wiem, ale na ten moment nie pokładam tu wielkich nadziei

      Usuń
  4. Faktycznie lipa, cieszę się, że go nie kupiłam bo bym się mocno wkurzyła. Teraz walczę z tym pudrem do mycia twarzy, będzie jego recenzja ale obawiam się, że także należę do tych osób, które nie są fankami tego produkty. Ja nie słyszałam nic złego na temat tej odżywki do włosów ale dobrze wiedzieć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, jak będzie z nią w praktyce.
      Ja nie umiem sie myc tym pudrem, na profilu NzP, kiedy jest pytanie o ten produkt - duzo osób się żali. Fajnie działa jako maska (mieszany z olejem) albo dodany do jakiejś maski. Jako myjacz to sie nie sprawdza w ogóle, a i ciężko jest z niego zrobić porządną pastę.

      Usuń
  5. Kiepsko, faktycznie. Dobrze, że się nie zdecydowałam.
    Zadowolona bałabym tylko z hydrolatu różanego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz jak on pachnie, jak taki kompot na święta z suszonych śliwek, albo jak śliwka z mięsa, taki ciężki, niefajny zapach. Zobaczę, jak podziała

      Usuń
  6. Dobrze, że nie kupiłam tego pudełeczka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff dobrze, że nie zamawiam tego pudełka..kredka do oczu masakra.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawartość nie robi wrażenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No lekka kicha. Nie ma to jak kochany Chillbox :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zamówiłam jedno i na tym poprzestałam teraz sprawdzam tylko z ciekawości jakie były kolejne edycje i cieszę się że nie kupiłam :)
    Twoje ostatnie spostrzeżenie uważam za bardzo słuszne, bo to samo stwierdziłam w lipcu. Pudełka to okazja pozbycia się rzeczy zalegających w magazynach...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku,a to pudło tak i mnie kusiło -ale widać, nie ma reguły :/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka