Witam :)
Temat protein, humekantów i emolientów nie jest obcy chyba żadnej włosomaniaczce. Opisy pielęgnacji, doboru kosmetyków i odpowiednich kuracji w zalezności od porowatości włosów przewijają się na każdym blogu. W książce autorstwa Anwen "Jak dbać o włosy" PEHowi poświęcony jest cały osobny rozdział.
(PEH = Proteiny-Emolienty-Humekanty)
Po co więc kolejny post o tym samym, czego w blogosferze jest już tak dużo? Bo chciałam opowiedzieć o tym jak ja dbam o swoje pasma, aby wyglądały jak najlepiej.
Mam średnioporowate włosy ze zniszczonymi, wysokoporowatymi końcami (dwa farbowania i trwała). Średnioporowce wymagają niestety najbardziej zbalansowanej "diety" emolientowo-humekantowo-proteinowej. Łatwo je obciążyć, przetłuścić i przeproteinować. Od jakiegoś czasu kombinuję (nawet jeszcze przed włosomaniactwem i prowadzeniem bloga) i doszłam obecnie do etapu, gdzie z powodzeniem stosuje trzy metody PEHowe, które mają rewelacyjny wpływ na moje włosy.
-----------------------------
1.
Jest to metoda najbardziej zbalansowana.
Najpierw myję włosy łagodnym szamponem bez SLS - z regóły Biolaven, albo pszeniczny Sylveco. Około 65 ml mocno nawilżającej maski (u mnie np. Equilibra z aloesem, Planeta Organica Afryka Mango) mieszam z dużą ilością (nawet 6 ml) różnych, odpowiednich dla średnioporowców olei, takich jak migdałowy, rokitnikowy, z pestek brzoskwiń, avocado i z pestek malin.
Całość nakładam na umyte, wilgotne włosy i czekam od 45 minut do półtorej godziny. Po tym czasie maskę dobrze spłukuje i myje włosy nawilżającym szamponem - Natura Siberica Nawilżenie. Jest to szampon bez SLS i SLES, ale dobrze wymywa olej, który nie jest tak trudny do zmycia, gdy uprzednio wymieszaliśmy go z maseczką.
Gdy włosy mamy już czyste i umyte, czas na proteiny. Ja zawsze używam najukochańszej na świecie maski B.app kuracja keratynowa (dostępna w Rossmanie). Nakładam kosmetyk na 30-45 minut na wilgodne pasma, po tym czasie obficie spłukuję wodą - ostatnie pół minuty chłodnym strumieniem, dla domknięcia się łusek.
Po takim zabiegu włosy są rewelacyjne. Mimo tego, że nie są w 100% zdrowe, to wyglądają nieziemsko - za każdym razem. Są sypkie, lśniące, niewiarygodnie miękkie i po prostu piękna
2.
To metoda z nastawieniem na oleje.
Pierwsza faza jak w meodzie pierwszej, mycie delikatnym szamponem a potem maska nawilżająca z dużą dokładką olejów. Później mycie nawilżającym szamponem.
Druga faza odzywiania jest nieco inna, bo do około 50 ml emolientowej maski (Kallos Banan, Planeta Organica marokańska) dodaję około 20 ml maski keratynowej B.app i trzymam na głowie około 45-60 minut. Potem spłukuję wodą tak jak w każdym przypadku, na końcu polewając pasma chłodnym strumieniem.
Metoda ta daje bardzo dobre efekty, gdy nasze średnioporowce są lekko przesuszone/spuszone. W fazie pierwszej atakujemy je nawilżającą maską, a w drugiej większa ilość emolientów dociąża kosmyki, nabłyszcza je i powoduje, że wygladają ładnie i zdrowo, a przy tym dodatek keratynowego kosmetyku sprawia, że włosy są sypie i nie wygladają na przetłuszczone.
3.
Tą metodę stosuję, gdy nie mam rano czasu na fazę pierwszą.
Wieczorem, przed pójściem spać, olejuję włosy tak jak zwykle robi to każda z nas - ja generalnie używam do tego celu oleju lnianego, a na skalp nakładam olejek na porost włosów. Na rynku są na prawde dore, 3 oleje stymulujące ten proces - Nacomi maska 7 olei, IHT9 olejek oraz kompleks olejków od Natura Siberica.
Rano myję włosy mieszanką 1-1 szamponami HairJazz i BabyDream. Próbowałam szamponem Barwa pokrzywowa, ale choć dobrze zmywa olej, to przesusza moje wysokoporowate końce. Jak skończy mi się HairJazz, to będę myć samym BabyDream. Gdy już zmyję oleje, dodatkowo myję włosy drugi raz szamponem Petal Fresh (aloes z cytrusami lub z pestek winogron, ale z regóły mieszam te 2 szampony).
Gdy włosy są już na pewno domyte i czyste, na włosy na 30 minut nakładam maskę nawilzającą z dodatkiem maski keratynowej, w proporcjach 2:1, gdzie maski nawilżającej jest więcej niż proteinowej. Po pół godzinie wszystko zmywam i zawsze na koniec - strumień chłodnej wody.
Trzecia metoda daje wspaniały efekt, przybliżony do pierwszego i dla mnie jest rewelacyjny, jeśli chodzi o ograniczoną ilość czasu o poranku.
-------------------------------
Tak oto prezentują się metody dbania o moje włosy, które nigdy nie zawodzą. Oczywiście nie stosuję ich codziennie, jestem zbyt spragniona nowości, eksperymentowania i testowania i częściej zdarza mi się olejować włosy na noc, a później rano aplikować jedną odzywkę - emolientową lub humekantową. Proteinowej maski uzywam tylko podczas sotosowania którejś z trzech wyżej wymienionych metod.
Jednak gdy moje włosy są już bardzo obciążone, przesuszone albo humorzaste, metody PEH zawsze pomagają :)
Ja stawiam właśnie na olejowanie. Może cała metoda nie jest dla mnie, ale oleje - TAK!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze znasz swoje włosy, to widać - są piękne
UsuńBardzo ciekawe metody pielęgnacji, muszę poszukać w rossie tej odżywki :-)
OdpowiedzUsuńmaski z B.app?
UsuńDobre metody pielęgnacji i dobrze że dają takie efekty :)
OdpowiedzUsuńpolecam każdemu kto ma średnioporowate włoski :)
UsuńSuper metody :) Ja stawiam na olej i naftę jednak nie zawsze mam na nie czas :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy lubią olej, a potem proteiny:)
OdpowiedzUsuń3 metoda i u mnie sprawdza się bez szwanku w dodatku polubiłam bardzo olej lniany!
OdpowiedzUsuń