Najnowsze nabytki - szampony, maski, balsamy, sera i inne - ZAPRASZAM :)

Witajcie:)

Ostatni miesiąc (od połowy maja do teraz) upłynął mi jakoś szybko, a do tego wszystkiego musiałam ogarnąć się jakoś z pielęgnacją, wybrać coś ciekawego do przetestowania i coś potrzebnego. Tak oto w ciągu ostatnich 30 dni sporo nowości pojawiło się u mnie w domu.


Jako pierwsze kupiłam dwa produkty od Natura Siberica - Loves Estonia. Długo zwlekałam z ich zakupem, ale informacja o tym, że NS podnosi ceny, dała mi kopa, bym przy okazji kupowania tego, co potrzebne (w tym wypadku szampon nawilżający NS, który u mnie się sprawdza), kupić też właśnie te dwa Estońskie kosmetyki. Niedługo opis tygodnia tematycznego, z Buteleczkami z chabrem w roli głównej.


Wraz z szamponem i maską zaopatrzyłam się w kolejną już maseczkę fitoaktywną oraz w dwie nowe - dziegciową (Ewelina, dziękuję za polecenie tej maski, będą ją z chęcią testować) i z białą herbatą.




Kolejnym zakupem były gąbeczki Yasumi. Już teraz zdradzę, że moja gąbka z boxa kosmetycznego sprawuje się świetnie, a do 15 czerwca miałam czas, aby skorzystać z kuponu rabatowego i dostać jedną gąbkę gratis. Warunkiem było kupienie dwóch gąbeczek, więc kupiłam taką z wyciągiem z zielonej herbaty i jeszcze z węgla z drzewa bambusowego plus gąbkę z kolagenem. Gratis dostałam Yasumi pure. W domu mam jeszcze dwie gąbki z aloesem - jednej nadal używam, druga czeka na otwarcie.


Przy okazji kupowania sprayu Tresemme heat defence, zakupiłam również podobny spray, ale z olejkiem arganowym (jest cudowny, chętnie go Wam niedługo opiszę), maskę, która mnie bardzo zaintrygowała i odżywkę z serii Youth Boost, ponieważ inny kosmetyk z tej serii bardzo mi się spodobał i chciałam spróbować czegoś innego.




W Lawendowej Szafie skusiłam się na 20% promocję i nabyłam maskę, balsam i szampon z Natury Siberici - Cesarzowe Jagody. Jest to limitowana seria, tak samo jak (niestety) Loves Estonia i szkoda było by nie spróbować. 


Do Cesarzowych Jagód dokupiłam sobie balsam Loves Estonia i jeszcze maskę kolagenowo-żurawinową, do włosów oczywiście, bo zaciekawił mnie jej skład.



Ostatnio na blogach coraz częściej czytam rewelacyjne opinie o serach do twarzy od BeautyFace.pl, więc kupiłam sobie 4 sera- na okolice ust, brodę i policzki - serum nawilżające, do całej twarzy - serum wyrównujące koloryt, na zmęczone oczy i opuchliznę, a także cienie - serum pod oczy i jeszcze na zmarszczki mimiczne - serum kolagenowe.


W końcu udało mi się też dorwać olejek IHT9 i to po bardzo dobrej cenie. Niestety byłam taka samolubna, że wykupiłam cały magazyn! Czyli aż 2 butelki ;) Testowałam już dwa razy, ale na razie jest coś nie tak, więc albo dodatkowe składniki, jak np kolagenowa maska nie współgrają z tym olejkiem, albo na moje włosy działa źle - pożyjemy, zobaczymy, dajcie mi czas do sierpnia :)


I to tyle z zakupowego szaleństwa. Obecnie sama sobie nałożyłam bana na zakupy, przynajmniej do początku sierpnia. Jedyne, co mogę kupić to np. lakier do włosów, kiedy mi się skończy, bo mam tylko jeden, czy tez krem-żel Garniera, bo ten tez jest u mnie tylko jeden. Mam kilka szamponów, sporo masek, pełno żeli do mycia twarzy i kilka mydeł, stos olejków do włosów i maseczek na twarz. A i jeszcze dzięki Chillboxowi przybył mi kolejny balsam do ciała i scrub ;) Także ban na całego, choć ostatnio zdenkowałam dwie maski do włosów, więc brawo ja ;)

Pozdrawiam

2 komentarze :

  1. Sporo tego wyszło i naprawdę fajne rzeczy, czekam na recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziegciowa moja ulubiona :) u mnie się sprawdza i to bardzo dobrze pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka