Najlepsze według mnie, sprawdzone na sobie, oleje do włosów ŚREDNIOPOROWATYCH

Witam.

Dziś chciałam co nieco powiedzieć o olejkach, które zawsze mi pomagają.
Mam włosy średnioporowate oraz wysokopoporowe końce. Pasma są proste - nie falują i nie kręcą się. Włosy są farbowane, ale obecnie schodzę z koloru więc farby na włosach coraz mniej.
Kłaczki mają czasem tendencję do utraty nawilżenia - nie stają się wtedy wybitnie suche, ale zaczynają być niesforne.
Ok, to tyle jeśli chodzi o moje włosy. Mniej więcej tymi kryteriami kierowałam się przy wyborze olejku, który będzie dla nich odpowiedni. Obecnie, po ponad 4 miesiącach przetestowałam już kilka olei i chętnie Wam o nich opowiem, bo może znajdziecie dzięki temu swojego sprzymierzeńca w walce o blask i nawilżenie pasm.
Jeśli chodzi o porowatość, to dla moich włosów najlepsze są oleje wielonienasycone (porowatośc wysoka i średnia) i jednonienasycone (porowatość średnia). Oleje nasycone są najlepsze dla porowatości niskiej. Więcej o nasyceniu olejów możecie poczytać u Fair Hair Care.


OLEJ Z ROKITNIKA

O tym oleju bardzo szeroko pisałam tutaj KLIK. Nie umiem znaleźć informacji, czy to olej wielo, jedno czy nasycony olej. Pachnie owocowo, ma intensywną pomarańczową barwę i raczej należy do tych niezbyt gęstych olei, z których aplikacją łatwo przesadzić. 
Dodaje go często do nawilżających maseczek, raz na jakiś czas stosuję ten olej solo. Włosy po nim są niesamowicie miękkie, sypkie i cudownie błyszczą. Mimo swojego koloru, nie baarwi pasm, a szkoda, bo koktajl rokitnikowy, o którym wspomnę za chwilę, nadaje kłaczkom bardzo fajną, miodową poświatę.
Ten olej kupiłam w aptece i Wam też radzę - wychodzi praktycznie o połowę taniej niż w sklepach internetowych.


ROKITNIKOWY KOMPLEKS OLEJKÓW NA WZROST WŁOSÓW OD NATURA SIBERICA

O tym koktajlu wiele pisałam tutaj: KLIK - opisałam jego skład po polsku, działanie i efekty porostowe. Buteleczka się skończyła, a ja już jestem w połowie kolejnej i trzecia czeka na swoją kolej. Kiedy olejuję włosy jakimś olejkiem solo, zawsze najpierw wcieram w skalp porcję tego kompleksu. Włosy są megabłyszczące, bardzo nawilżone i zyskują niesamowity, miodowy odcień i rzeczywiście, szybciej rosną. Niestety łatwo przesadzić z ilością i pasma na drugi dzień trzeba umyć ponownie. Czasem uda mi się wyważyć porcję, czasem nałożę oleju za dużo. Jednak szybsze przetłuszczanie się włosów jestem w stanie wybaczyć temu koktajlowi - właśnie za jego działanie.



OLEJ LNIANY

Jest to olej, który chyba każda z nas zna i lubi. Poleca go Kosmetyczna Hedonistka, Anwen i wiele innych dziewczyn popularnych wśród włosomaniaczek. Ja też bardzo lubię efekt, jaki pozostawia na moich włosach - zawsze są błyszczące i mocno odżywione, choć często zdarza się, że szybciej się przetłuszczają.
Olej lniany, jest tłoczony na zimno z wyselekcjonowanych nasion lnu zwyczajnego. Zawiera kwas alfa-linolenowy ok. 60% (omega-3), linolowy (omega- 6), oleinowy (omega-9) oraz witaminę B i E. Jest olejem wielonienasyconym, posiada silny, charakterystyczny, rybi zapach. Musimy przetrzymywać go w lodówce.
Tego oleju używam solo i nigdy nie dodaje do masek, ponieważ jeśli zostanie mi porcja na kolejne użycie, to po 2 dniach maseczka śmierdzi niemiłosiernie, niezależnie od tego, czy była w lodówce, czy w szafce.




OLEJEK AVOCADO

Jest to gęsty olejek jednonienasycony - czyli idealnie dedykowany do włosów takich, jakie mam ja - średnioporowate. Ja mam olej z Nacomi i właściwie nie czuję, aby pachniał, są jednak dziewczyny, które wyraźnie czują jego woń.
Olej z awocado jest źródłem 7 witamin (A-B-D-E-H-K-PP), nienasyconych kwasów tłuszczowych, substancji mineralnych i protein, nawilża i ożywia.
Powiem Wam, że jest to na chwilę obecną jeden z moich najulubieńszych olei - moje włosy są po nim dociążone, nabłyszczone, sypkie i niesamowicie śliskie. Jednak ze względu na gęstość - gdy zaaplikujemy go chociaż o kroplę więcej niż powinnyśmy - ciężko go domyć i włosy szybk się przetłuszczą. Skończyłam już jedną buteleczkę, niebawem zaczynam kolejną. Jest to na razie mój olejowy ideał.


OLEJ Z PESTEK BRZOSKWIŃ

Tak samo jak olej z awokado, jet to gęsty, olej jednonienasyceniowy, według mnie - bezzapachowy. Otrzymywany jest wyniku tłoczenia na zimno. Zawiera wysoką zawartość kwasów NNKT w tym kwas omega -6,9.
Tego olejku raczej nie używam solo - nie ma siły, abym nie przeciążyła nim włosów i prawie zawsze źle go domyję. Jest to jednak rewelacyjny produkt do dodania go do humekantowej maski. Do koło 50 ml maseczki wkraplam solidną porcję tego olejku - około 20 a nawet 30 kropel. Całość nakładam na umyte i wilgotne włosy na około godzinę, a potem spłukuję. Włosy są odżywione, dociążone i bardzo błyszczące. Najlepiej sprawdza się w połączeniu z Equilibrą.


OLEJ ZE SŁODKICH MIGDAŁOW

Początkowo był to jedyny olejek jakiego używałam - byłam nim wręcz oczarowana. Ładnie nabłyszczał i wygładzał moje włosy. Jednak kiedy z ciężkich kosmetyków do stylizacji przeniosłam się na te lżejsze, czar prysł, choć nie do końca. Olej nadaje moim pasmom nieziemskiego blasku i gładkości, jednak nie radzi sobie z dociążaniem kosmyków. 
Olej ten jest uzyskiwany w procesie tłoczenia na zimno słodkich migdałów. Ciecz w postaci przezroczystej i praktycznie bezwonnej zawiera wiele nienasyconych kwasów tłuszczowych, proteiny oraz witaminy A, B1, B2, B6 i D. Jest olejem jednonienasyceniowym.
Obecnie olejku dodaję do masek, nie olejuję nim solo. W połączeniu z maseczką i cięższym olejem - uzyskuję na prawdę rewelacyjny efekt, blasku, miękkości i dociążenia. Niestety, choć jest to olejek raczej lekki, to jednak nie nadaję się w moim przypadku do wygładzania końcówek na drugi dzień, po nocy. Gdy pasemka zaczynają tracić wodę, albo lekko się puszą - użycie tego olejku nawet w minimalnej ilości sprawia, że włosy kłaczki są sklejone i wyglądają na wilgotne.


OLEJ Z NASION MALIN

Jest to bardzo lekki, płynny olej wielonienasycony. Pozyskiwany jest w wyniku tłoczenia na zimno nasion malin. Bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe  omega-3 (ALA), omega-6 (LA), witaminy A i E oraz kwas elagowy mający właściwości przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. 
Olejek nakładany solo jest swojego rodzaju indywidualnością, ponieważ potrzeba go na prawdę dużo aby włosy były dobrze naolejowane. spektakularnych efektów tez sam w sobie nie daje, włosy ładnie błyszczą, są super miękkie i nawilżone, ale lekkie - olejek nie dociąża pasm. Rewelacyjne rezultaty daje w przypadku, gdy dodam go do ciężkiej maski emolientowej albo humekantowej - kłaczki przecudnie błyszczą, są dociążone, ale bardzo puszyste i nie przetłuszczają się za szybko. 
Olejek cudownie sprawdza się też na spuszonych umytych końcówkach. Odrobina wtarta w końce ładnie nabłyszcza i dyscyplinuje włosy. 



To tyle olei, które przetestowałam na sobie w ciągu 4 miesięcy. Jak pisałam, od początku kierowałam się doborem według porowatości, dlatego udało mi się nie wtopić z żadnym z nich. Obecnie w kolejce do testów czekają kolejne tłuścioszki, przy wyborze których pomagała mi tabelka od Fair Hair Care. za jakiś czas opiszę pierwsze z nich, a tymczasem podgląd na moje nowe oleje:


12 komentarzy :

  1. Fajne te oleje, kusi mnie lniany :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też muszę zainwestować w jakiś olej, ale po zużyciu arganowego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a moje włosy jakoś za olejami nie przepadają ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje wręcz maja foch gdy nie widza oleju przynajmniej raz na tydzień

      Usuń
  4. Fajne oleje przetestowałaś, mam od połowy także średnioporowate włosy więc wykorzystam wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie bardzo kręci spróbować z nasion malin oraz rokitnikowego. Migdałowy u mnie cudownie się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo masz tych olejków :) Najbardziej miałabym ochotę na olej Natura Siberica

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka