Witam! :)
Dziś wypada ten dzień, kiedy powinien pojawić się wpis aktualizacji długości włosów - i oto jest. Ale poza tym mam jeszcze kilka innych spraw do przekazania, zatem zachęcam do lektury :)
Ostatnio pisałam Wam, że moje włosy praktycznie przestały rosnąć, za to zaczęły wypadać. W związku z tą przypadłością katuje je codziennie Dermeną. Na razie widać niewielką poprawę, ale jednak poprawę. Przede wszystkim przestała mnie swędzieć skóra głowy, ale czy to Dermena (szampon i żel) pomogła w jakimś stopniu czy tez nie - tego nie wiem. Po wielu domysłach i analizowaniu kosmetyków oraz pielęgnacji, problem skórny rozwiązał się sam i jest to moim zaskoczeniem. Otóż skóra swędziała bardziej, mniej, czasem w ogóle. Dwa razy wręcz piekła. Dopiero za którymś razem zauważyłam, po czym mi się to dzieje - po opieraniu tyłu głowy o oparcie fotela ze sztucznej skóry. Tak się złożyło, że obecnie z narzeczonym prawie codziennie wieczorem oglądamy filmy. Wcześniej nie miałam na to czasu, a TV nie oglądam w ogóle, więc nie było okazji do dwugodzinnego trzymania głowy na oparciu. Obecnie pod kark podkładam bawełnianą tkaninę, aby głowa nie dotykała fotela i problem zniknął.
Co nie zniknęło - wypadanie włosów. Jak psiałam, jest lepiej, przy czesaniu włosy nie lecą, ale podczas mycia, olejowania czy maskowania - wypada ich więcej niż dwa miesiące temu. Powoli jednak dążę do naprawienia tego, co się podziało źle i myślę, że za miesiąc włosy znów będą tylko na głowie.
U dermatologa nie byłam, lampą Wooda się nie badałam. Pani zapisała nas na wizytę, po czym wyjechała na wakacje. Tyle w temacie. To musiało być na prawdę ekspresowe last minute, że na 2 tygodnie przed wyjazdem nie wiedziała, że jej nie będzie ;)
Jeśli chodzi o przyrost, na początku sierpnia moje włosy w punkcie pomiaru miały 28 cm - od prawie miesiąca nie ruszyły, bo w lipcu miały tyle samo. Dopiero teraz zaczęły rosnąć (Dermena?) i maja 29 cm. Jednakże jakiś czas temu miałam już taki zastój, a potem wszystko wróciło do normy, więc może moje kłaczki mają przerwy na odpoczynek i relaks ;) No co, w końcu są wakacje ;)
Niestety nie mam zdjęć włosów robionych specjalnie na potrzeby tego wpisu, jednak posiadam foto spiętych, nie stylizowanych, suszonych na słońcu pasm. W niedzielę, podczas zabawy i chłodzenia się, wyglądały tak:
Ostatnio z racji wolnego czasu udaje mi się bardziej zadbać o cerę. Maski, peelingi, kremy... Nie ma tego dużo, bo nie lubię eksperymentować na swojej twarzy, ale kilka na prawdę dobrych kosmetyków wkrótce opiszę na blogu, bo warto się w nie zaopatrzyć. Moim osobistym twarzowym hitem jest bardzo delikatny, a jednak mocny peeling. Czytajcie bloga, a już niedługo dowiecie się, o jakim produkcie mowa :)
-----------------------------------------------------------------------------
A teraz niekosmetycznie.
wiele z Was prowadzi cykle "miesiąc w zdjęciach". Ja, mimo mojego zamiłowania do fotografowania, nie uwieczniam na zdjęciach każdego spaceru, imprezy czy zakupów. Niekiedy bardzo żałuję, ale po prostu jakoś nie chce mi się dźwigać ze sobą aparatu. W komórce tez nie mam jakiegoś wbudowanego super sprzętu, a wole nie publikować fotek w ogóle, niż marnej jakości. Chciałabym Wam jednak w jakiś sposób przybliżyć moje ostatnie kilka tygodni, bo czytacie moje wpisy i z miłą chęcią pokażę Wam co porabiam poza pielęgnacją moich włosów i testowaniem kosmetyków ;)
W niedzielę było bardzo gorąco, do tego stopnia, że moje psy nie potrafiły funkcjonować. Całą poprzedzającą noc sapały, wręcz piszczały i płakały ze złości, ze jest im tak źle. Rano, w drui dzień weekendu postanowiliśmy kupić im basen. Uwierzcie, w takie upały dostać w sklepie basen, to nie lada wyczyn. Po 2 godzinach i wizycie w 7 sklepach gdzie teoretycznie baseny być powinny, dopiero w ósmym, u Chińczyka, udało nam się coś kupić. Psy oczywiście były bardzo niezadowolone, z pewnością chcieliśmy je utopić i tylko ich sztywna postawa uratowała je przed zatonięciem ;) ale noc przebiegła za tospokojnie, bo psia skórka zaznała należytej ochłody.
Kąpeli, ale w wannie odbył też Marian, nasz ponad roczny legwan:
Nasze psy to też fantastyczni modele. Praca z nimi to czysta przyjemność, pozują jak zawodowcy i nigdy się nie skarżą, gdy chce im cyknąć fotkę ;)
Taa...
Z kilkuset zdjęć, wyszło kilka. Śniady Charis nie wyszedł dobrze na żadnym samodzielnym foto, marmurkowy Bakuś o dziwo, coś tam sam ze sobą podziałał:
Czas wakacji, to tez okres, w którym w końcu udało mi się powrócić do mojego hobby. Dzięki temu, mogę się wyżyć artystycznie i stworzyć coś, co podoba się innym:
Jeśli chodzi o filmy, o których wspomniałam na początku, ja i narzeczony jesteśmy fanami ekranizacji Marvelowskich komiksów. Z początkiem sierpnia dotarł do nas nasz własny Kapitan Ameryka. Jakiś czas temu, jako pierwszy zamieszkał u nas Iron Man. W lutym duet zamieni się w trio, bo prostu z Asgardu przybędzie do nas Thor ;)
I to tyle. Jak widzicie mój świat ostatnimi tygodniami kręci się wokół zwierząt, hobby i zainteresowań. Chillout wakacyjny trwa ;)
Masz fajne psiaki :) moje włosy także wypadają i postanowiłam wybrać się do trychologa z tym problemem
OdpowiedzUsuńJak ja szukalam u nas to sie okazalo że nie ma nikogo godnego odwiedzenia
UsuńPiesio słodki, ale legwan straszny, bleee :P
OdpowiedzUsuńNo wiesz co, normalna jaszczurka ;) żaden pająk czy wąż
UsuńKurcze! Kocham Twojego bloga! Zawsze dowiem się czegoś fajnego, a i pośmieję się trochę :) TAK TRZYMAJ!!
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło słyszeć takie słowa :)
UsuńSheltie? Czy Colie? ;) śliczne są :D figurki wypaśnie - super mieć wspólną pasję ze swoim facetem :) zazdroszczę :) Legawanek - wow - normalnie kobieta o 100 twarzach :)
OdpowiedzUsuńOba sheltie, ale z innych hodowli. My z Rafałem mamy wiele wspólnych zainteresowań :)
UsuńAle masz kochane psiaki :) I legwana, nie ma co wesoła gromadka. Życzę powodzenia w pielęgnacji włosów, mi niestety też ostatnio wypadają ale myślę że to też wina pogody i staram się tym nie przejmować :D
OdpowiedzUsuńja jednak przejde się do dermatologa, bo w ogóle mi sie nie poprawia
Usuń