Tak wiem, znów peeling.. i to nie ostatni. Będą kolejne, do ciała, do twarzy. Bo mam ich tak bardzo dużo, a zużywam regularnie - takie moje postanowienie. A co zużywam, to opisuję, bo takie informacje na świeżo są najlepsze.
Dziś o produkcie który czekał w szafce długi czas. Wydawał mi się tak ekskluzywny, że szkoda było mi go zacząć zużywać.
Cena:
48 zł za 150 ml
48 zł za 150 ml
Konsystencja, kolor, zapach:
Konsystencja gęsta, cukrowa, bardzo przyjemna, bo mimo drobinek - aksamitna. Kolor złocisty, lekko pomarańczowy. Zapach orientalny. Ogólnie produkt jest tak ładny sam w sobie, że nie rozumiem dlaczego na stronie producenta dali brzydką, komputerowa grafikę, która wygląda jak lody waniliowe.
Konsystencja gęsta, cukrowa, bardzo przyjemna, bo mimo drobinek - aksamitna. Kolor złocisty, lekko pomarańczowy. Zapach orientalny. Ogólnie produkt jest tak ładny sam w sobie, że nie rozumiem dlaczego na stronie producenta dali brzydką, komputerowa grafikę, która wygląda jak lody waniliowe.
Opakowanie:
Metalowy, płaski słoiczek
Metalowy, płaski słoiczek
Skład:
Nie wiem. Wyrzuciłam już opakowanie, a na stronie producenta nie ma takich informacji. Nie umiem ich też znaleźć nigdzie indziej :(
Nie wiem. Wyrzuciłam już opakowanie, a na stronie producenta nie ma takich informacji. Nie umiem ich też znaleźć nigdzie indziej :(
Obietnice producenta:
Złoty peeling skutecznie oczyszcza skórę, przyspiesza metabolizm i poprawia mikrokrążenie. Zawiera ekskluzywną kompozycję oleju kokosowego i migdałowego, które dogłębnie odżywiają, nawilżają i regenerują naskórek, a także tworzą warstwę ochronną zapobiegają utracie wilgoci. Luksusowy olejek karotenowy (z marchwi) dostarcza maksymalną dawkę witamin z grupy B nadając skórze piękny, delikatny koloryt. Zawarte w peelingu drobinki cukru i pestki winogron usuwają martwy naskórek. Cukier szybko rozpuszcza się pod wpływem kontaktu z wodą przez co peeling nie podrażnia naskórka. Złote drobinki dodają blasku i optycznie rozświetlają wyrównując koloryt i niedoskonałości na skórze. Preparat pozostawia odbudowaną i wzmocnioną barierę lipidową skóry. Peeling łatwo się spłukuje pozostawiając skórę piękną, nawilżoną i świeżą.
Sposób użycia według producenta:
Na zwilżone ciało nałożyć peeling i delikatnie masować okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty. Następnie peeling dokładnie zmyć wodą. W przypadku ekstremalnie suchych skór polecamy zastosować Czyste Masełko do Ciała z 24 karatowym złotem.
Złoty peeling skutecznie oczyszcza skórę, przyspiesza metabolizm i poprawia mikrokrążenie. Zawiera ekskluzywną kompozycję oleju kokosowego i migdałowego, które dogłębnie odżywiają, nawilżają i regenerują naskórek, a także tworzą warstwę ochronną zapobiegają utracie wilgoci. Luksusowy olejek karotenowy (z marchwi) dostarcza maksymalną dawkę witamin z grupy B nadając skórze piękny, delikatny koloryt. Zawarte w peelingu drobinki cukru i pestki winogron usuwają martwy naskórek. Cukier szybko rozpuszcza się pod wpływem kontaktu z wodą przez co peeling nie podrażnia naskórka. Złote drobinki dodają blasku i optycznie rozświetlają wyrównując koloryt i niedoskonałości na skórze. Preparat pozostawia odbudowaną i wzmocnioną barierę lipidową skóry. Peeling łatwo się spłukuje pozostawiając skórę piękną, nawilżoną i świeżą.
Sposób użycia według producenta:
Na zwilżone ciało nałożyć peeling i delikatnie masować okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty. Następnie peeling dokładnie zmyć wodą. W przypadku ekstremalnie suchych skór polecamy zastosować Czyste Masełko do Ciała z 24 karatowym złotem.
Moje wrażenia:
Pierwszy raz użyłam peelingu na sucha skórę ciała. Jak kiedyś wspominałam - nie lubię jak mi się zdzierak rozpuszcza w wodzie. Pomasowałam, zmyłam, umyłam się i.. no nic. Czułam się wypielęgnowana i speelingowana, ale jakoś tak niedosyt czułam.
Drugi raz (i potem kolejne też) umyłam się a dopiero potem, na wilgotnym ciele rozpoczynałam proces peelingowania i to było to - trzeba słuchać czasem rad producenta! Produkt bardzo delikatnie masował moje ciało, a gdy cukier się rozpuszczał, pozostawała kremowa i przyjemna warstwa, która wtarłam w skórę i spłukałam (nie zmywałam, spłukałam ciepłą wodą). Skóra była niesamowicie odżywiona, delikatna w dotyku, aksamitna, ale co najważniejsze - nie tłusta! Dokładnie takie peelingi mnie zadowalają - drapią i balsamują, a jednocześnie nie tłuszczą i nie brudzą. Dodatkowo całe ciało było pokryte dyskretnymi drobinkami złotego brokatu, o ile brokatem można nazwać tak maleńkie iskierki.
Równie ciekawy co działanie, jest zapach. Początkowo wydawał mi się orientalny, indyjski, jak z kadzidełka. Im dłużej trwał proces wmasowywania kosmetyku w ciało, tym bardziej zapach się zmieniał, od kadzidła, poprzez słodki cukierek aż do karmelizowanego cukru. Na prawdę, bardzo przyjemne doznanie, a mój nos był zadowolony :)
Czy nabrałam złocistego kolorytu? Nie. Skóra jaka blada była, taka została, nawet po kilkukrotnym użyciu peelingu. Ale wybaczam, bo skóra w dotyku była tak fantastyczna, ze nie potrzebowała zmiany koloru ;)
Peeling polecam z czystym sumieniem, aczkolwiek ja nie kupię go samodzielnie (miałam go w Shiny). Prawie 5 dych za tak małą pojemność jest dużą przesadą. Bardzo się cieszę, ze miałam go w boxie i że mogłam go używać, jednak nie. Nie skusze się ponownie - kosztuje przyjemniej o 20 zł za dużo. Te 30 zł za takie dobre właściwości bym dała, 50 nie.
A jak z nim u Was, miałyście Shiny z tym produktem?
Pierwszy raz użyłam peelingu na sucha skórę ciała. Jak kiedyś wspominałam - nie lubię jak mi się zdzierak rozpuszcza w wodzie. Pomasowałam, zmyłam, umyłam się i.. no nic. Czułam się wypielęgnowana i speelingowana, ale jakoś tak niedosyt czułam.
Drugi raz (i potem kolejne też) umyłam się a dopiero potem, na wilgotnym ciele rozpoczynałam proces peelingowania i to było to - trzeba słuchać czasem rad producenta! Produkt bardzo delikatnie masował moje ciało, a gdy cukier się rozpuszczał, pozostawała kremowa i przyjemna warstwa, która wtarłam w skórę i spłukałam (nie zmywałam, spłukałam ciepłą wodą). Skóra była niesamowicie odżywiona, delikatna w dotyku, aksamitna, ale co najważniejsze - nie tłusta! Dokładnie takie peelingi mnie zadowalają - drapią i balsamują, a jednocześnie nie tłuszczą i nie brudzą. Dodatkowo całe ciało było pokryte dyskretnymi drobinkami złotego brokatu, o ile brokatem można nazwać tak maleńkie iskierki.
Równie ciekawy co działanie, jest zapach. Początkowo wydawał mi się orientalny, indyjski, jak z kadzidełka. Im dłużej trwał proces wmasowywania kosmetyku w ciało, tym bardziej zapach się zmieniał, od kadzidła, poprzez słodki cukierek aż do karmelizowanego cukru. Na prawdę, bardzo przyjemne doznanie, a mój nos był zadowolony :)
Czy nabrałam złocistego kolorytu? Nie. Skóra jaka blada była, taka została, nawet po kilkukrotnym użyciu peelingu. Ale wybaczam, bo skóra w dotyku była tak fantastyczna, ze nie potrzebowała zmiany koloru ;)
Peeling polecam z czystym sumieniem, aczkolwiek ja nie kupię go samodzielnie (miałam go w Shiny). Prawie 5 dych za tak małą pojemność jest dużą przesadą. Bardzo się cieszę, ze miałam go w boxie i że mogłam go używać, jednak nie. Nie skusze się ponownie - kosztuje przyjemniej o 20 zł za dużo. Te 30 zł za takie dobre właściwości bym dała, 50 nie.
A jak z nim u Was, miałyście Shiny z tym produktem?
Ja mam ochotę na ten peeling ;)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej spotykam kosmetyki tej firmy na blogach ;)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie kusi ale w sumie z Vedara mam złe doświadczenie z balsamem do ust, który wysuszył Juniorkowi usta
OdpowiedzUsuńJest świetny!
OdpowiedzUsuńChciałabym go wypróbować jak moja skóra by reagowała na niego :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuń