Hey.
Temat gąbek do twarzy może wzbudzać różne, często skrajne uczucia. Są takie osoby, które myją buzię tylko nimi, a są i takie, dla których gąbeczka = miliard zarazków na cm kwadratowy.
Ja należę do pierwszej grupy.
Do puki nie miałam gąbki Yasumi, myłam buzię zwykłą małą gąbką do ciała, a jak była za duża, to ją rozcinałam na pół. Lubie efekt lekkiego tarcia i gęstej piany tworzonej między pęcherzykami myjki.
Nadszedł ten dzień, kiedy gąbeczkę Yasumi Konjac Sponge znalazłam w majowym ShinyBoxie. Nie znałam jej i nigdy o niej nie słyszałam. Była to mała, twarda, zielona pół-kulka ze sznurkiem, opakowana w woreczek. według broszurki trafiła mi się gąbeczka aloesowa w rozmiarze S, w regularnej cenie 19 zł. Do niej dołączony był bon na darmową gąbkę przy zakupie dwóch "eSek", ważny coś około miesiąca.
Nie powiem, 19 zł za gąbkę to sporo, ale jej żywotność to podobno 3 miesiące. Czytałam pochlebne opinie o YKS, ale i też niezbyt fajne. Oceny były zaniżane głównie przez trwałość myjadła - pękała i kruszyła się niektórym po miesiącu użytkowania.
Jak pisałam, myje twarz gąbką, więc YKS od razu poszła w ruch, aby przetestować ją i ewentualnie kupić dwie kolejne plus jedną dostać gratis. W sumie 40 zł na 3 gąbki, które razem posłużą mi ponad pół roku? No czemu nie?
Czym dokładnie jest Yasumi Konjac Sponge? Jest to gąbka zrobiona z korzenia azjatyckiego drzewa konjac. Akurat ta którą testowałam była wzbogacona o ekstrakty z aloesu, dla skóry suchej i wrażliwej, ale rodzajów YKS jest kilka, a więcej o nich możecie przeczytać tutaj: KLIK. Nie wiem czemu podzielili je na S i L, skoro nie ma M-ek, ale nie wnikam.
Gąbka działa w bardzo ciekawy sposób - otrzymujemy twarda jak kamień małą, pomarszczoną gąbeczkę. Przed myciem musimy zanurzyć ją na około dwie minuty w wodzie. Po tym czasie YKS robi się duża i miękka, jak prawdziwa gąbka. Zauważyłam, że nie jest napisane, aby używać żelu podczas mycia się tą myjką, ja jednak kilka kropel Biolavenu lub innego płynu nalewam na nią zawsze. Nie ufam myciu się w samej wodzie.
Gąbka sama w sobie, bez użycia żelu nie pieni się. Po dodaniu czyścidła tworzy bardzo delikatna, ale gęstą pianę. Mycie nią twarzy jest przyjemne. YKS ma bardzo fajny kształt. Jest poręczna i idealnie mieści się w dłoni. Wspaniale masuje twarz oczyszczając ja przy tym z brudu, nadmiaru sebum i pozostałości po makijażu. Po myciu twarz jest delikatna i nie podrażniona, czysta, promienna i ukojona.
Czyszczenie gąbki jest dziecinnie proste - wystarczy wypłukać ją pod kranem, w ciepłej wodzie. Gorzej jest z przechowywaniem, bo YKS nie powinna "odpoczywać" w wilgotnych miejscach - a wiec łazienka odpada. Ja akurat moją wieszam w pokoju, przy oknie..na listku ozdobnej lampy stojącej (moja lampa udaje kwiat lilii). Kilka razy zostawiałam ją w łazience, ale gdy inni domownicy się kapali, powstawała często para, którą YKS pochłaniała i schła wtedy wolniej. Gdy wisi w pokoju, do następnego użycia (czyli po 24 godzinach) była już sucha i twarda. I własnie w taki sposób przechowywałam ją od maja do czerwca. Później zabrałam ją do Grecji i tam była mokra/wilgotna prawie cały czas. Nawet co drugi dzień wyparzałam ją w wodzie, aby nie zbierała za dużo zarazków, wolnych rodników i innych bakterii. Gąbka przeżyła ze mną dwa i pół miesiąca i gdyby nie to, że zrobiła się zupełnie biała, nie wyglądała by nawet na używaną. Nie pękała mi, nie zaczęła się kruszyć - nie działo się z nią nic złego.
Jak wspominałam, testowałam gąbkę, aby wiedzieć, czy opłaca się kupić 2 gąbki i dostać jeszcze trzecią. Miałam na to około 3 tygodnie i po tym czasie zdecydowałam się kupić YKS. Zdecydowałam się nie na dwie, ale na 3 gąbki. Przez moje ręce przewinie się więc 6 gąbek - jedna aloesoa z ShinyBoxa, druga, druga taka sama, która otrzymałam w tym samym Shinyboxie (wygrałam go), trzecia, czwarta i piąta kupiona (green tea, colagen i charcoal) i szósta pure, która dostałam jako gratis.
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na opakowanie kupionych gąbeczek. O ile te z boxów i gratisowa były w hermetycznie zamkniętych woreczkach, to te zapłacone zostały zapakowane w śliczne, fakturowane pudelka ze złotymi napisami. W środku owinięte są w ozdobny, delikatny papier i obwiązane wstążeczką. Sama gąbka jest dodatkowo szczelnie opakowana w folię.
Obecnie wykończyłam już drugą aloesową Yasumi Konjac Sponge, która również jak pierwsza gąbka, po prostu się zużyła, ale nie uległa żadnemu zniszczeniu. zastanawiam się, która będzie kolejna ;)
Nie używałam jeszcze takich gąbek do mycia twarzy. Wyglądają bardzo intrygująco aż chce się spróbować
OdpowiedzUsuńNa pewno je polubisz :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że te gąbki są tak pięknie zapakowane :-) Ja ich nie używałam, póki co ograniczam się do gąbeczek Calypso :-)
OdpowiedzUsuńJak do mnie przyszła paczka z tymi gąbkami to zastanawialam sie dlaczego ona jest taka duża. Po otwarciu ujrzałam trzy pudelka a nie woreczki :)
UsuńJaka urocza!:)
OdpowiedzUsuńNo miła taka
UsuńGąbki do mycia twarzy są naprawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńto fakt, ale nadal większość dziewczyn nie jest za takim wynalazkiem
UsuńPodobała mi się bardzo ta gąbka z shiny :) ale faktycznie te kupne są przepięknie zapakowane :)
OdpowiedzUsuńtak, to fakt. Fajnie, że Shiny ją dało do pudełka
UsuńJa je pokochałam od pierwszego użycia, ale przyznam, że niestety trzymam ją w łazience. Wiem, wiem, ale tak jest mi wygodniej, a nic mi nie wyskoczyło na buzi
OdpowiedzUsuń