JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO

Witam wszystkich w pierwszym poście mojego bloga. 
Do założenia go podchodziłam bardzo długo, bo blogów o podobnej tematyce jest bardzo dużo. To, co skłoniło mnie do jego stworzenia przyszło nagle, w środę, 4 marca 2015 roku i wcale nie było przyjemnym powodem. Jednak wszystko zaczyna się prawie rok wcześniej.
W kwietniu 2014 roku miałam długie, proste włosy. Nie dbałam o nie jakoś szczególnie, bo tego nie wymagały. Zwykła odżywka, trochę lepszy szampon i jakoś to wyglądało. Zamarzyło mi się zrobić sobie trwałą, taka, która spowoduje, że gdy wyprostuje włosy do ucha a resztę skręcę, to będę miała naturalnie kręcone końcówki. Coś takiego:



Moje włosy nie są zbytnio podatne. Zdrowe, ale cienkie, dosyć gęste, jednak kształt skrętu trzymają ok. pół dnia, potem się prostują. Pianki i lakiery z kolei bardzo je obciążają, dlatego bez trwałej taka fryzura nie miała racji bytu. No więc poszłam do mojej fryzjerki po poradę i umówiłyśmy się na trwałą, która miała mi pomóc w utrzymaniu fryzury jaka chciałam i mało tego – nie suszona miała dawać piękne, naturalne loczki. Stało się. Trwała zrobiona, Justine uczesana w salonie. Pierwszego dnia byłam zadowolona, drugiego tak samo. Z kolei na 3 dzień umyłam głowę i zobaczyłam, jak moje włosy, już nie naciągane szczotkami u fryzjera są popalone. Grzywka, końcówki, niektóre pasma. Płakałam, oj długo płakałam. Po tygodniu wybrałam się do innego fryzjera skrócić spalone końce i podreperować grzywkę cementowaniem. 

Grzywka

Fryzjerka, która robiła mi zabieg powiedziała, że lepiej by włosy schły na powietrzu, nie warto ich męczyć suszarka, bo są bardzo zniszczone i mogą po prostu za miesiąc łamać się i wypadać. Ten jeden jeszcze raz uczesała mnie na szczotkach, po 2 dniach w domu umyłam głowę i pozwoliłam włosom schnąć swobodnie. Niestety, zamiast fajnych loków miałam puszystego baranka (swoją droga uważam z perspektywy czasu, że to nie było najgorsze, co mogło mnie spotkać).

Baranek po skróceniu

I tak oto jedyne co mi pozostało, to zacząć dbać bardzo o moją owieczkę, aby włosy nie zniszczyły się za szybko i aby odrosty były silne i zdrowe.  Trwałam tak do listopada, w listopadzie pierwszy raz ścięłam końcówki (bardzo już zniszczone), a tym samym zaczęłam ścinać trwałą, która powoli schodziła, jednak włosy nią potraktowane szybko niszczały i łamały się. . W mojej łazience pojawiły się tez kosmetyki na porost włosów, o których napisze nieco później. W styczniu 2015r drugi raz ścięłam końce aż nadszedł marzec, dokładnie środa, 4 dzień miesiąca. Włosy miałam dość długie, bo rosły szybko, a ja chciałam trochę krótsza fryzurę, aby było ładnie i aby ściąć kolejna, pokaźną ilość trwałej i zniszczonych końców. Wybrałam sobie taką fryzurkę:


Popełniłam błąd, bo wróciłam do fryzjerki, która spaliła mi włosy trwałą. Wróciłam, bo.. bo dobrze obcinała, a to już nie chodziło tylko o końce, które mogłam ściąć wszedzie, tu chodziło o konkretne cięcie. Pokazałam jej zdjęcie mojej wybranej fryzury, z zaznaczeniem, ze nie chce cieniowania BO ZAPUSZCZAM i …że grzywka ma być nie ruszona, nie chcę żadnego degażowania, chce to co jest na zdjęciu, bo wlosy osiągnęły teraz taki stan, ze suszone nawet bez suszarki są w stanie dobrze się ułozyc. Fryzjerka powiedziała, że to uczesanie mi nie pasuje i lepiej będzie inaczej. Uparłam się, że chce właśnie to uczesanie, bo mnie ono odpowiada. Myślałam, że się zrozumiałyśmy i nie robiłam paniki nawet wtedy, gdy zostałam posadzona na stanowisku bez lustra – w końcu nigdy nie zawiodła mnie w kwestii strzyżenia.
Wszystko odbyło się tak jak zawsze, cięcie, modelowanie, gotowe. Sama fryzura mi się nie spodobała, wyglądało to zupełnie inaczej niż chciałam. Uczesanie też było złe, ale tu akurat pomyślałam, że w domu sama sobie zrobię lepiej, tu pewnie wszystko na szybko. Błędem kolejnym było wyjście w niezadowoleniu, zamiast zasygnalizowaniu fryzjerce, ze skopała sprawę. W domu przyjrzałam się włosom.. cieniowanie..i to jakie!!! Różnica w długości włosów to ponad 9 cm! Wzięłam jeszcze raz zdjęcie wybranej fryzury. Nic, nic się nie zgadzało, nic do siebie ni było podobne. Dramat zaczął się po pierwszym myciu w piatek. Nie potrafiłam ułożyć włosów, suszarko-lokówka zaczęła rozwiewać na wszystkie cieniowane.. przepraszam, tragicznie degażowane i wygryzione włosy. Krótkie kosmyczki i pojedyncze włosy stały mi na wszystkie strony! To był pierwszy raz kiedy płakałam z powodu tej fryzury. Nie pomagała nawet prostownica (tylko jak można świadomie pielęgnować włosy jednocześnie niszcząc je gorącem z żelazka? To się mija z celem!). Włosy sterczały na wszystkie strony, ale jednocześnie całość była płaska, smutna, bez wyrazu. W sobotę włosy znów umyłam i spróbowałam innego uczesania, ale o ile włoski sterczały mniej, o tyle całość była jeszcze większym przyklapem. Włosy przestały się układać i wyglądają jakby większość z nich po prostu mi wypadła. W sobotę płakałam 2 razy. Dziś chciałam zobaczyć jak będą wyglądać moje włosy bez stylizacji, po prostu umyte techniką OMO. Ilości rozpłakań od rana do wieczora nie jestem w stanie policzyć.

Tył sprzed cięcia
Przód sprzed cięcia



Tragiczne degażowanie



Włosy układane na lokówko-suszarce, traktowane 3 maskami, aby jakoś je obciążyć maksymalnie, by kępki włosów nie sterczały we wszystkie strony. Fryzura jest smutna, końce nie chcą się podkręcić. Nijak zwisają...




Bok bez stylizowania 
Tyl bez stylizowania

To co było, i to co jest (bez stylizowania). Pragnę zwrócić uwagę na przeogromne różnice w długości poszczególnych warstw włosów,a których miało nie być.


Dlaczego o tym piszę, co to ma wspólnego z blogiem? Chcę abyście razem ze mną przeszły przez etap odzyskiwania tego co straciłam, a przy okazji kibicowały świadomej pielęgnacji. Chce, aby każda, która został źle obcięta przez fryzjera znalazła razem ze mną siłę i chęć do zapuszczania. Jest mi to bardzo potrzebne, mam nadzieję, ze Wam też. Chcę tez trafić do dziewczyn, które mają włosy cienkie jak ja. Wiele jest włosowych blogów, gdzie dziewczyny mają piękne, bujne loki, albo gęste, mocne, grube pasma. Ja mam włosy silne (przynajmniej te od ucha w górę, których nie ruszyła fryzjerka i które już od dawna są pielęgnowane), choć cienkie, jak wspomniałam, nie za gęste, ale te nie są rzadkie. Takie normalne, przeciętne. Nigdy nie będzie z tego burzy loków czy kaskady imponujących pasm. Chce dojść do momentu, kiedy moje włosy na całej długości będą silne, zdrowe, błyszczące, zadbane, gładkie i piękne. Chcę aby sięgały za łopatki.
Dodatkowo będę się dzieliła spostrzeżeniami dotyczącymi kosmetyków głównie włosowych, choć nie tylko. Wszystko kupuje i testuję sama. Każdy produkt jest używany przynajmniej 5 razy zanim wydam opinię. Pamiętajcie, że większość z nich testowałam jeszcze zanim poddałam się temu tragicznemu zabiegowi obcinania.

Zapraszam :) 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka