Witam, zaplanowałam sobie dla Was aktualizacje w związku z upływem dwóch tygodni od kiedy używam olejków na wzrost włosów z rokitnikiem z Natura Siberica, ale wszystko idzie nie tak. oOolejku może na końcu, ale najpierw słów kilka o moim dzisiejszym, nieudanym eksperymencie.
Naolejowałam dziś włosy standardowo, N.siberica na skalp i nowym olejkiem - z awokado - na długość. Potrzymałam 20 minut i dodałam Kallos Keratin na kolejne 20 minut. Wszystko potem zmyłam najpierw szamponem od agafii a potem Kallosem Peach. Jako drugie "O" była mieszanka drożdżowej Agafii, staroaltajska Agafii i Kallos Cherry.
Włosy były miękkie i błyszczące i mięsiste, na końce postanowiłam dać olejek brzoskwiniowy. 4 krople na 2 cm końce. Efektem tego zabiegu było rozprowadzenie oleju szczotka z suszarki po całej głowie i jednej wielki tłuszcz na włosach.
Głowa pod prysznic i zmywamy szamponem Agafii, bo mimo, że go średnio lubię, ostatnio dobrze wymył olejek. Potem Biovax Gold, bo nie jest mi go szkoda - nie lubię go, a coś po umyciu musiałam nałożyć. Włosy już wilgotne były sztywne i niemile w dotyku.
O ile boki jakoś wyglądają ( poza włosami przy twarzy, które zawsze się puszą, raz mniej raz więcej, poza tym są źle obcięte, ale nadal boje się fryzjerów i nie chce iść ich poprawić) o tyle z tyłu moje przeokropne cieniowanie na zniszczonych końcach uwydatniło się w tym cudownym przesuszu idealnie. Jeśli za bardzo natłuścicie włosy i chcecie je potem za mocno przesuszyć, zapraszam do mnie. Co prawda efekt zniknie po kilku godzinach i włosy będą mniej rozpierzchnięte, no ale nie oto chodzi :(
Jedno jest w tym natomiast dobre, a w sumie 2 rzeczy. Po pierwsze - już wiem że olejek brzoskwiniowy jest BARDZO TŁUSTY i nie nadaje się na dociążanie. Po drugie, trzeci raz użyłam golda i trzeci raz NIE nawilżył, choć producent obiecuje cuda. recenzji i jej wyniku spodziewajcie się wkrótce, choć pewnie domyślacie się jaki będzie werdykt. Agafię już opisałam i wiecie, że zioła też nie bardzo współgrają z takimi włosami jak moje, choć przy pierwszym myciu dzisiaj przesuszu nie było.
Jeśli już kiedyś wybiorę się do fryzjera, balsamem dla mych włosów, uszu i duszy będzie fakt, że fryzjer skomentuje moje obrzydliwe degażowanie, klnąc na poprzednią fryzjerkę na czym świat stoi. Bo ja już nie mam siły...
A teraz słów kilka o olejku na wzrost. Zdjęcie odrostu miałam, ale rano wykasowując z karty sesję z psami, wykasowałam i foto odrostu i dziś o tej porze już nie ma mi kto zrobić nowego ;/ Niestety sama w jednej, wyciągniętej ręce nie dam rady strzelić sobie fotki, bo nawet jak utrzymam mój aparat, to nie wygnę palca do spustu. Ale.. w sumie nic nie straciłyście. Po 2 tygodniach używania NATURA SIBERICA KOMPLEKS OLEJKÓW NA POROST WŁOSÓW - Z ROKITNIKIEM przybyło mi... 7 mm. co dało by około 1,5 cm na miesiąc - żadna rewelacja, wręcz jest to śmiesznie mało według mnie.
Olejku używałam w dni marca:
12
13
16
18
19 - zmieszałam z olejem rycynowym
20 - na całą noc
24
26
W sumie 8 razy, czyli tyle, ile zalecał producent. Wypiłam 4 razy sok z jabłka i pietruszki, raz sok z naci selera i jabłka i raz - 24 marca użyłam drożdżowej maski od Agafii oraz raz tej samej maski użyłam w mieszance - 26 marca.
jestem zawiedziona, ale być może 2 tygodnie to za mało. Używać będę nadal, bo mam po nim przyjemne włosy, nadaje im fajny odcień no i nie szkodzi mi, więc warto go zużyć pożytecznie. za 2 tygodnie opiszę olejek dokładnie oraz jego działanie po miesiącu kuracji.
Olejek na porost coś tam widać działa, ale nie do końca tak jak powinien. Przereklamowany.
OdpowiedzUsuńDziała naprawdę źle jak na taką cenę i obietnice.Moja mama ma 4 jakieś olejki, ale użyła dopiero 2 razy, a ja nie wiem czy by nie wyciskać soku z rzepy zamiast inwestować w gotowe kosmetyki
Usuń