Hollywood Beauty Castor Oil - choć jestem na tak, jestem na nie

Witam,
Chciałabym dziś opowiedzieć o Castor Oil, odżywce/masce/oleju – jak kto woli.
Na Castor Oil wpadłam przypadkiem, kiedy szukałam czegoś na porost włosów. Właściwie przeczytałam chyba tylko jedną recenzje i zakupiłam pudełeczko z kosmetykiem. Kosztowało ok 32 zł, plus 11 zł wysyłki. Z ta ceną różnie bywa, raz jest to jedynie 20 zł, innym razem nawet 50 zł. Nie wiem skąd takie różnice w cenach. Obecnie można go nabyć na Allegro, Amazonie i na Ebayu. Nie znalazłam sklepu, który zajmował by się jego stałą dystrybucją.


Przesyłkę otrzymałam bardzo szybko i zniecierpliwiona już pierwszego dnia, od razu użyłam. Był to piątek, więc zaaplikowałam Castora na całą noc. W konsystencji jest jak twardy smalec, aplikuje się go dość trudno. Należy niewielką ilość nabrać na dłoń palcami, rozetrzeć aż się rozpuści i wetrzeć we włosy i skórę głowy. Ja oczywiście wiedziałam, że gdzieś ktoś coś o aplikacji mówił, ale zbyt zafascynowana nowym kosmetykiem, zrobiłam po swojemu nawet nie szukając porad dotyczących nakładania. Wpakowałam na głowę 1/4 zawartości pudełeczka. Nic nie zapowiadało problemów, poszłam spać. Do snu utulił mnie przyjemny zapach olejku, lekko kwiatowy, delikatny, taki zwyczajnie miły dla nosa. W sobotę rano wstałam i poczłapałam zmyć Castora. Pierwsze mycie właściwie nic nie dało. Drugie to samo. Po trzecim myciu coś już zeszło, więc wzięłam się za stylizacje włosów. Po chwili zrezygnowałam, bo włosy miałam nadal tłuste jakby wpadły do ciężkiego oleju. Kolejne 5 myć i nic… potem w ruch poszedł płyn do mycia naczyń. Dwa razy. A potem jeszcze dwa razy szampon. Byłam.. rozbawiona. Tak, byłam rozbawiona swoją głupotą. Patrzałam na swoje tłuste strąki i śmiałam się sama z siebie. Sobotę przechodziłam z tłusta głową. W niedziele włosy umyłam jeszcze 3 razy. Same pasma się domyły, ale ok 3-5 cm włosów od skalpu nadal było tłuste. W poniedziałek musiałam tak iść do pracy, ale prócz tłustych włosów miałam jeszcze coś: wiedzę nabytą w niedzielę wieczorem, jak Castora z głowy zmyć. To był początek włosomaniactwa, więc dopiero się uczyłam. W internecie wyczytałam, że olej najlepiej zmyć olejem i szamponem dla dzieci, bez silikonów i innych wygładzaczy (A ja myłam szamponem Elseve z arganiną).
W domu, po pracy, uzbrojona w naftę kosmetyczną i szampon Babydream z Rossmana przystąpiłam do dzieła. Po 2 myciach Castor zszedł. W końcu. Czyli w sumie zmywałam go 17 razy w ciągu trzech dni.
I to by było na tyle historii śmieszno-tragicznej. Przejdźmy do konkretów.
Jak już wspomniałam, Castor Oil jest czymś w rodzaju maski/odżywki czy nawet oleju. Ma twardą konsystencję, więc musimy nakładać go po uprzednim rozgrzaniu w rękach, aż do momentu, gdy się rozpuści. Nakłada się go średnio, ponieważ jest bardzo lepki. Posiada przyjemny, delikatny zapach.
Otrzymujemy go w plastikowym słoiku o pojemności 213 gram. Jego podstawowym zadaniem jest poprawienie kondycji włosów, nawilżenie ich, wygładzenie i nadanie naturalnego blasku. Podobno ma pomóc we wzroście włosów i sprawić, że pojawią nam się babyhair.
Moje spostrzeżenia:
Castor Oli działa na włosy bardzo dobrze. Spisuje się tak, jak obiecuje producent. Zauważyłam znaczne wygładzenie włosów, poprawiła sie ich elastyczność oraz blask. Niestety ciężko go zmyć. Ja radze sobie z pomocą Babydream, ale z kolei ten szampon nie domyka mi łusek i muszę po Castorze ratować się jeszcze maską, aby włosy nie były szorstkie.
Używałam maski równolegle z HairJazz (więcej o HairJazz tutaj) i zauważyłam spory przyrost włosów na ich długości oraz pojawiły się obiecywane babyhair.  Włosy mierzyłam raz, w ciągu 2 tygodni urosły ok 1,4 cm. Niestety potem włosów nie mierzyłam, bo zwyczajnie zapominałam, ale wyraźnie czułam, że z tygodnia na tydzień są dłuższe, czego normalnie przedtem odczuć się nigdy nie dało.  Z powodu braku czasu odstawiłam Castora na jakiś czas (aby dobrze się wchłonął, moje włosy potrzebują go mieć na sobie całą noc, a ja rano nie jestem w stanie na szybko przed praca go zmyć). Niedawno do niego wróciłam i nadal jestem z niego bardzo zadowolona. Używam w piątki albo soboty, gdy na drugi dzień mam czas zająć się porządnym zmyciem specyfiku z głowy.

Poniżej dwa zdjęcia. Pierwsze jest zrobione po użyciu Castora i dokładnym wymyciu go BabyDreamem ( dwa razy). Drugie foto jest z dnia następnego, kiedy po zmyciu Castora nałożyłam jeszcze na chwilę maskę z arganiną, która zawsze fajnie zamyka mi łuski.
Po samym wymyciu Babydreamem włosy są troszkę zbyt sztywne i nie chcą się miękko układać. 


Więcej o samej aplikacji Castor oil opowie Wam w filmiku Boogiesilver: KLIK 
Pamiętajcie, nie popełniajcie mojego błędu i nie ładujcie go na włosy ile wlezie. Na prawdę mała ilość wystarczy. Poza tym pod wpływem ciepła waszej skory głowy, Castor się dokładnie roztopi i dotrze tam, gdzie ma dotrzeć.
-------------------------------------------------------------------
Dobrze, działanie Castora mamy za sobą. Jak na razie wszystko jest super. No nie do końca…
Gdy kupowałam CastorOil, nie wiedziałam czym jest MINK OIL. Teraz wiem, ze to olej pochodzący z tłuszczu norek. Nie wiem, czy zabija się norki dla samego tłuszczu, czy tłuszcz jest pozyskanym „skutkiem ubocznym” podczas zabijania tych zwierząt dla ich futerek. Jedno wiem na pewno, choćby Castor sprawił, ze moje włosy za miesiąc będą sięgać pasa, że będą 5 razy gęstsze, piękniejsze i najlepsze na świecie – nic, NIC nie spowoduje, że ponownie kupie ten kosmetyk. Mam jedno opakowanie które zużyję, pudełko wyrzucę i do Castora nie wrócę już nigdy.
Działa bardzo dobrze, to fakt, ale moim zdaniem nasze włosy nie są powodem, dla którego można zabijać zwierzęta. Owszem, jem mięso, nie jestem wegetarianką. Ale nie noszę skór ani futer. Skórzane buty i torebki są nie dla mnie. Trochę źle się czuję z tym, ze w ogóle kupiłam Castora. Ale to był pierwszy i ostatni raz.
Pozdrawiam.


15 komentarzy :

  1. Najłatwiej domyć włosy z oleju odżywką a potem szamponem (obojętnie już jakim) - mi Babydream robił z włosów stóg siana i raczej nie używam szamponów dla dzieci od tego czasu. Skóra głowy dzieci ma inne ph niż dorosłego człowieka i ta moda na babydream powinna brać to pod uwagę :) Świetny blog!!! Bardzo ciekawie się rozkręca. Nie widzę jak można dodać go do obserwowanych? Chętnie zostanę na dłużej. Dziękuję za odwiedziny u mnie i za ciepłe słowa! Masz prześliczne włoski i kolorek piękny! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze wrzucam interesujący mnie blog w listę blogów w panelu gadżetów. Kiedyś na górnej belce był przycisk "dodaj do obserwowanych" ale nie wiem gdzie się podział. Mam jeszcze drugi blog dot. mojego hobby i tam tez go już nie widzę.
      Dziękuję za miłe słowa, wezmę pod uwagę wskazówki dotyczące kosmetyków do zmywania oleju.

      Usuń
    2. chyba udało mi się zainstalować widget do obserwowania

      Usuń
  2. ale z czego jesteś zadowolona? nic nie napisałaś jaki był przyrost czy też różnica w porównaniu z wcześniejszym przyrostem. Aspekt pielęgnacyjny mnie nie interesuje a wyłącznie przyrost ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Używałam maski równolegle z HairJazz (więcej o HairJazz tutaj) i zauważyłam spory przyrost włosów na ich długości oraz pojawiły się obiecywane babyhair"

      Własnie z tych babyhair jestem zadowolona. Włosów mierzyłam raz, w ciągu 2 tygodni urosły ok 1,4 cm. Niestety potem włosów nie mierzyłam, ale wyraźnie czułam, że z tygodnia na tydzień są dłuższe, czego normalnie odczuć nigdy się nie dało.
      zadowolona jestem tez z tego, jak dobrze pielęgnuje włosy, ale z kolei to ciebie nie interesuje :)
      Obejrzyj filmik Boogiesilver który tu udostępniłam, ona więcej powie o działaniu stricte wzmagającym wzrost. jej włosy ruszyły podobno po bardzo długim zastoju.

      Usuń
  3. filmik już obejrzałam :-) mam bardzo wypielęgnowane kłaki :-) a rosną strasznie słabo, tylko 1,5cm w miesiąc :-(
    już chyba wszystko co polecane na porost używałam i nie chały ruszyć,
    to lecę kupować maskę z wielką nadzieją :-)
    pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do mnie ma dziś przyjść Natura Siberica - ROKITNIKOWY kompleks olejków dla WZROSTU WŁOSÓW - intensywne działanie. Jak przetestuję, to opiszę efekty i tym razem zmierzę włosy :) przed, w trakcie i po miesiącu.

      Usuń
  4. Moje pierwsze podejście do Castor Oil było podobne. Naładowałam za dużo, myłam sto razy, płynem do mycia naczyń także i pozbyć się tego z włosów nie dało. Zraziłam się okrutnie i maska poszła na dno szuflady. Jakiś czas temu przypomniałam sobie o niej, na włosy bałam się nałożyć, ale jako że w składzie ma olej rycynowy zaczęłam ją nakładać na noc na rzęsy. I to był strzał w 10, rzęsy ściemniały, wyraźnie się zagęściły i wydłużyły, efekty mogę śmiało porównać do słynnej odżywki Revitalash, która kosztuje majątek. No i jakoś fajniej się te rzęsy rano maluje, nie wiem czy to kwestia ich nawilżenia, ale każdy tusz wygląda po prostu lepiej niż kiedyś.
    Zachęcona efektami postanowilam raz jeszcze nałożyć toto na skalp. Tym razem już z rozsądkiem i przede wszystkim umiarem, na noc. Rano nałożyłam na to wszystko maskę, kallos mleczny akurat był w użyciu, wymasowałam skalp, splukałam, umyłam zwykłym szamponem (Himalaya) i voila. Pięknie zeszło po pierwszym myciu. Teraz będę stosować systematycznie co najmniej raz w tygodniu, bo skoro na rzęsach są takie efekty to chyba warto :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje pierwsze podejście do Castor Oil było podobne. Naładowałam za dużo, myłam sto razy, płynem do mycia naczyń także i pozbyć się tego z włosów nie dało. Zraziłam się okrutnie i maska poszła na dno szuflady. Jakiś czas temu przypomniałam sobie o niej, na włosy bałam się nałożyć, ale jako że w składzie ma olej rycynowy zaczęłam ją nakładać na noc na rzęsy. I to był strzał w 10, rzęsy ściemniały, wyraźnie się zagęściły i wydłużyły, efekty mogę śmiało porównać do słynnej odżywki Revitalash, która kosztuje majątek. No i jakoś fajniej się te rzęsy rano maluje, nie wiem czy to kwestia ich nawilżenia, ale każdy tusz wygląda po prostu lepiej niż kiedyś.
    Zachęcona efektami postanowilam raz jeszcze nałożyć toto na skalp. Tym razem już z rozsądkiem i przede wszystkim umiarem, na noc. Rano nałożyłam na to wszystko maskę, kallos mleczny akurat był w użyciu, wymasowałam skalp, splukałam, umyłam zwykłym szamponem (Himalaya) i voila. Pięknie zeszło po pierwszym myciu. Teraz będę stosować systematycznie co najmniej raz w tygodniu, bo skoro na rzęsach są takie efekty to chyba warto :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zanim sie zacznie stosować to może lepiej przeczytać instrukcję :)) Maske stosuje sie na skalp nie na cale wlosy poniewaz moze je spalic, wtedy az takiego problemu nie bedziesz miala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim cokolwiek się skomentuje należy dokładnie! przeczytac wątek na wizażu a nie po łebkach. Ewentualnie należy przyłożyć sie do nauki angielskiego. CO nie pali włosów a jedynie jest łatwopalny! Jak to oleje mają w zwyczaju...

      Usuń
    2. Bo niby co w tym składzie mialo by ci włosy spalić?

      Usuń
    3. Magia tłumaczenia, producentowi chodziło o łatwopalność na włosach, a nie, że je pali

      Usuń

Każdy komentarz to znak, że post został przeczytany :) Zapraszam więc do dyskusji :)

URODOWE POPOŁUDNIE... © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka